Zapis rozmowy Przemysława Bolechowskiego z przewodniczącym Rady Miasta Zakopane, Janem Glucem.
Mamy 90-lecie praw miejskich Zakopanego. Zaczynaliśmy od nielegalnej osady rolniczej, jak mówił Piotr Bąk, starosta tatrzański, ale w okresie 20-lecia międzywojennego Zakopane było jednym z najbardziej znanych kurortów narciarskich na świecie.
- Tak. Moment uzyskania praw miejskich w 1933 roku spowodował nowy czas w rozwoju Zakopanego. Droga dojścia do statusu miasta trwała długo. W 1922 roku na sesji Rady Gminy zwrócono się do władz państwowych o udzielenie Zakopanemu tytułu miasta. Dużą w tym zasługa ówczesnego wójta Medarda Kozłowskiego. To postać zapomniana, ale trzeba o tym mówić. To uczestnik Powstania Warszawskiego, więzień Sachsenhausen. On zmarł w czasie ewakuacji obozu. Nie znamy miejsca jego pochówku. Kolejne osoby, które kontynuowały dochodzenie do uzyskania praw miejskich… Był rok 1922, uzyskaliśmy je w 1933. To 11 lat. Kolejne osoby to wielka postać: Leopold Winnicki, wójt, silna ręka, uporządkował finanse. Za jego czasów, wespół z Aleksandrem Bobkowskim… Tę postać trzeba przypominać. To był wiceprezydent światowej federacji narciarskiej. My byliśmy jej założycielem.
Jest pan zwolennikiem sportowego rozwoju Zakopanego. Wtedy właśnie zaczął się ten rozwój. Dwa razy mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Byliśmy potęgą przy organizowaniu zimowych imprez sportowych.
- Tak. Motorem rozwoju Zakopanego wtedy było narciarstwo. W 1929 roku po raz pierwszy były mistrzostwa świta FIS. W 1939 powtórnie. Te drugie mistrzostwa to były najlepiej zorganizowane mistrzostwa. Stwierdziła to światowa federacja. Wprowadzono konkurencje alpejskie do narciarstwa klasycznego. Mistrzostwa świata to skoki narciarskie, biegi i kombinacja norweska.
Podczas 90-lecia nagradzaliśmy osoby zasłużone, ale była też dyskusja, w którym kierunku Zakopane powinno zmierzać. Często słychać, że powinniśmy starać się o organizację mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Jest dylemat. Powinniśmy to organizować ze Słowakami czy sami?
- Tu jest sprawa prosta według ludzi i fachowców. Mamy wszystko, żeby zorganizować mistrzostwa świata. Mamy skocznie na światowym poziomie. Tu trenują od lat najsilniejsze reprezentacje świata. Wszyscy tu wykuwają swój talent. Zakopane jest wyjątkowe. To są mistrzostwa na piechotę. Lokalizacja skoczni, zmodernizowanych tras biegowych… Wszystko jest blisko. COS ma świetne zaplecze hotelarskie. W kierunku Nosala jest wiele hoteli i pensjonatów. Byłem na wielu obiektach w Europie. Tu jest blisko. Gdzie indziej obiekty są oddalone od miasta. Holmenkollen w Oslo jest poza miastem, oddalone od centrum. Takiego miejsca jak u nas nie ma. Do tych mistrzostw świata powinniśmy jednak doprosić Słowaków. Dalszą kolejnością powinno być staranie się o Zimowe Igrzyska Olimpijskie. To sprawa łatwiejsza niż się wydaje. To 128 konkurencji sportowych. To jest łatwe do przeprowadzenia ze Słowakami. Poprad i Wysokie Tatry mają stoki narciarskie. Poprad ma hale lodowe. Na osi Poprad-Zakopane Igrzyska są łatwiejsze do przeprowadzenia. 128 konkurencji, 7 dyscyplin sportowych w programie Igrzysk. Trzeba rozmawiać ze Słowakami. Zakopane w 1999 roku na sesji MKOl starało się o Igrzyska Olimpijskie. Osobno starał się Poprad. Karta olimpijska nie przewidywała organizacji takich imprez przez dwa państwa. Dziś to pożądane. Ta część Europy nie miała takiej imprezy. Byłaby przychylność władz światowych przy mistrzostwach świata i Igrzyskach Olimpijskich.
Buduje się Zakopianka, w przyszłym roku zostanie dociągnięta dwupasmówka do Nowego Targu. Co jednak z komunikacją Polska – Słowacja? Futurystyczne pomysły, żeby wybudować tunel kolejowy pod Tatrami to mrzonka, czy trzeba myśleć o rozwiązaniach przekraczających naszą epokę?
- To ciekawe pytanie. Pytałem kilku osób spoza Zakopanego, ze środowiska sportowego. Oni słyszeli o tunelu. Pytałem, jak sobie to wyobrażają. Wszyscy milczą. Proszę państwa, chodzi o taki tunel, jaki buduje się pod Alpami z Włoch do Francji. To kolej o długości 57 kilometrów 500 metrów. U nas w grę by wchodziła kolejka o długości maksimum 3 kilometry, łącząca się z kolejką na Słowacji. Ekolodzy powinni to popierać. Przejazd i połączenie się ze słowacką koleją wokół Tatr to zatrzymanie samochodów, które dziś jadą przez Łysą Polanę. To proste. Na wyciąg można też dojechać inaczej. Takie rozwiązania przedstawiały pewne osoby nawet w Polsce. Nie było jednak kontynuacji.