Gościem programu Przed hejnałem był dr Michał Chmiel z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, doradca wizerunkowy.

Sylwia Paszkowska: Czego możemy się spodziewać po Agacie Dudzie, żonie prezydenta elekta?

Dr Michał Chmiel: Wyborcy oczekiwaliby przede wszystkim kontynuacji tego, co widzieliśmy w kampanii, a więc zaangażowania, dynamiki. Będzie problem, jeśli Agata Duda usunie się z tego pierwszego planu i nie wywiąże się ze swojej obietnicy bycia aktywną żoną głowy państwa.


Coś już o Agacie Dudzie wiemy. Do tej pory była nauczycielką w liceum, ostrą, wymagającą, jak sama mówi, niebojącą się prezesa Kaczyńskiego, w małżeństwie chyba też gra aktywną rolę. Czy to znaczy, że będziemy mieć dwie głowy państwa?

Mam nadzieję, że nie. Mam nadzieję, że rządzić będzie jedna głowa, a druga będzie tylko wsparciem, bo dwóch przywódców mogłoby zaszkodzić.

 

Znamy z historii żony prezydentów, które były aktywne, zabierały głos w ważnych sprawach, jak choćby Eleonora Roosvelt.

Porównałbym żonę prezydenta do celebryty będącego superkonsumentem. To ktoś taki, na kogo zwrócone są oczy wszystkich ludzi, i pierwsza dama to taka żona idealna, którą każdy chciałby być. To też odzwierciedla kulturę, w jakiej żyjemy, bo kiedyś żona była przede wszystkim opiekunką, dziś pierwsza dama to działaczka, osoba, która może zaistnieć w polityce. Tak naprawdę rola pierwszej damy zależy od niej samej, ona nie ma nic narzuconego, sama decyduje, w jakim stopniu i w jakie działalności będzie się angażować.

 

Kandydatura na prezydenta Andrzeja Dudy została zaprezentowana w takim amerykańskim stylu, podobnie podczas ostatnich dni kampanii prezentowała się jego żona, mówiąc chociażby, że ona stawia na niego, bo jej nie zawiódł przez 20 lat, a później oznajmiła, że za kandydatem na prezydenta stoi ona i jej córka, nie prezes Kaczyński, a prezesa to ona się wcale nie boi. Sposób mówienia żony Andrzeja Dudy był nawet porównywany do Claire Underwood, bohaterki serialu House of Cards, która wciela się w żonę prezydenta USA właśnie.

Te amerykańskie nawiązania nie były przypadkowe, to były świetnie rozegrane chwyty. Przede wszystkim tym elementem była rodzina, żona i córka. To było świetne posunięcie. Jednak nie przywiązywałbym się zanadto do tych porównań amerykańskich, bo możemy się zwyczajnie rozczarować.

 

Tadeusz Cymański powiedział nawet, że Andrzej Duda jest świetny, ale kto wie, czy ona nie jest lepsza na prezydentową niż on na prezydenta. To silna karta, as w rękawie.

Wolę być zwolennikiem przekonania, że to będzie samodzielny prezydent, a nie rządy dwóch głów.

 

Przyjrzyjmy się naszym byłym pierwszym damom. Danuta Wałęsa była pierwsza, nie miała wytyczonej ścieżki ani speców od wizerunku.

Tak, na przykładzie pierwszych dam obserwujemy przyspieszony rozwój tego, jak się prezentować, jak kreować wizerunek, w USA przejście od pierwszej damy jako osoby, która opiekuje się domowym ogniskiem, do osoby, która aktywnie angażuje się w politykę, zajęło kilkadziesiąt lat. Wracając do Danuty Wałęsy, ona bardziej była u boku męża, miała bardzo dużo zadań w domu, a w drugiej kolejności stawała się pierwszą damą.

 

Taką aktywną, widoczną pierwszą damą była Jolanta Kwaśniewska, która wzorowała się mocno na Jackie Kennedy.

Duży styl, klasa, ale myślę też, że sporo czasu poświęconego na pracę nad sobą i własnym wizerunkiem. To przykład bardzo świadomego podejścia i pewien wzorzec jakości dla przyszłych dam.

 

Jolanta Kwaśniewska bardzo podobała się opinii publicznej, silnie angażowała się w działalność charytatywną, cieszyła się sympatią do tego stopnia, że w badaniach CBOS z 2003 roku żona urzędującego wówczas prezydenta była przez Polaków wymieniana jako jeden z najbardziej pożądanych kandydatów na ten urząd.

W psychologii nazywa to "efektem przeniesienia". W opinii społecznej wiedza polityczna Aleksandra Kwaśniewskiego w pewnym sensie spłynęła na jego żonę, która równie dobrze albo nawet i lepiej sprawdziłaby się w roli głowy państwa.

 

Inny styl prezentowała Maria Kaczyńska. Ona nawet jeśli zaliczała wpadki, to ostatecznie stawały się jej atutami.

Tak, chociażby ta słynna reklamówka. Dziś powiemy, że ocieplała wizerunek, ale za tymi ruchami nikt nie stał. Kaczyńska wybrała inną drogę niż Kwaśniewska, wybrała drogę naturalną, ona nie weszła w zasadzie w rolę pierwszej domy, za to Polacy ją pokochali.

 

Wizerunek pierwszej damy w Polsce nie ewoluuje, każda kolejna jest zupełnie inna niż poprzednia, nie ma ciągłości.

Nie możemy mówić o ewolucji, bo to co jest najważniejsze, to autentyczność. Nie byłoby dobrze, gdybyśmy próbowali na nowo się ulepić, bo ludzie by tego nie zaakceptowali. Na szczęście mamy radar wykrywający fałsz. Lepiej więc zacząć od tego, co się ma i pracować nad innymi elementami wizerunku. Idealna pierwsza dama ma być autentyczna, naturalna, spójna, dopiero później dochodzą inne elementy.

 

Dobra żona to taka kobieta, która kocha swojego męża, kocha swój kraj, ale nie pragnie rządzić ani jednym, ani drugim – mawiał prezydent USA z XIX w. Grover Cleveland. No ale, Hillary Clinton to przykład pierwszej damy, która na karierze męża wybiła się politycznie. Wielu twierdzi, że byłaby lepszym prezydentem niż jej mąż. Fantastycznie w roli pierwszej damy sprawdza się Michelle Obama, która w tej chwili cieszy się większym poparciem niż jej mąż.

To pewnie dlatego, że jest mniej narażona na oceny trudnych decyzji, które prezydent musi podejmować. Pierwsza dama sama wybiera sobie pola, na których chce działać, ma trochę łatwiej. Ona sama wybiera obszar działania i dobrze, jeśli wybierze ten, który rzeczywiście jest najbliższy jej sercu. Michelle Obama promuje zdrowy styl życia, a my często obserwujemy, jak aktywnie wspiera tę ideę.

 

W Polsce nie wyobrażamy sobie, żeby kawaler został prezydentem albo żeby prezydent był rozwodnikiem. Mamy konserwatywne spojrzenie na tę funkcję.

Tak, widzimy w tej roli osoby stabilne, a przyjęło się, że osoba stabilna to ta, która ma żonę, dzieci, podobnie jak z kredytem, kawaler zawsze będzie bardziej ryzykownym klientem. Jeśli ktoś ma rodzinę, oznacza, że w sposób stały dąży do celu i jest odpowiedzialnym człowiekiem.

 

Czego życzyć Agacie Dudzie?

Przede wszystkim wytrwałości i odporności na stres.

 

Ja życzę też samodzielności, żeby wspierając męża miała odwagę zabierać głos w ważnych sprawach, no i może, żeby wyglądała tak efektownie jak Jolanta Kwaśniewska.