Jak zaczęła się Wasza przygoda z wolontariatem?
Zofia Łojek: W moim przypadku wyglądało to tak, że kiedy wychodziłam na spacer ze swoim psem, podbiegł do nas kundelek, który - jak się później okazało - tego samego dnia został adoptowany przez starszą osobę. Ta wypuściła psa na zewnątrz przed blok i myślała, że zwierzę samo wróci do mieszkania. Tak się nie stało, co mnie oczywiście nie dziwi. Zaczęłam więc szukać tego psa na wszystkich grupach dla poszukujących. I wtedy poczułam, że to jest swego rodzaju przeznaczenie. Tak to się zaczęło i trwa już 6. rok.
Konrad Francuz: Jestem biegającym wolontariuszem i w ogóle moja przygoda zaczęła się właśnie w ten sposób. Kiedyś uprawiałem biegi uliczne, teraz głównie biegam w górach. Każdy biegacz po jakimś czasie doznaje pewnego marazmu biegowego, gdzie wyniki już tak bardzo nie cieszą. Tak było też i u mnie. Biegam w klubie Vege Runners, w którym również biega mój kolega Arek - wolontariusz ze schroniska. Zaproponował mi, żebym przyszedł do schroniska i pobiegał z psiakami.
Jeżeli jesteśmy zainteresowani jakimś psem ze schroniska, to dostajemy numer telefonu do wolontariusza, który tym psem się opiekuje.
Kto lepiej niż wolontariusz będzie mógł udzielić szczegółowych informacji, jak pies zachowuje się w różnych sytuacjach? Jest to jednak taki wolontariusz, który najwięcej czasu spędza z danym psem i wie, jak on się zachowa przy innych psach czy na wybiegu. Wszystkiego nie jest jednak w stanie przewidzieć. Często pojawiają się pytania, jak pies zachowuje się w stosunku do dzieci czy kotów. Nie zawsze to wiadomo, dlatego najlepiej byłoby przyjść z dzieckiem i sprawdzić. Robimy to w sposób bezpieczny. Jeżeli byłoby jakiekolwiek zagrożenie, że pies może ugryźć, to zawsze spotkanie odbywać się będzie w kagańcu. Psy dobierane są do konkretnego człowieka.
(cała rozmowa do posłuchania)