Kto wjeżdża do Krakowa od strony zachodniej, ten z daleka widzi lśniące w słońcu i górujące nad miastem białe wieże klasztoru kamedułów. Mnisi noszący charakterystyczny biały habit z kapturem i szkaplerzem mieszkają w eremach nieopodal kościoła i wiodą surowe życie w ciszy i samotności.

„Milczeć ale życiem wołać” to wyjątkowy wywiad rzeka, bardzo osobisty. Ojciec Mateusz Kolbus EC przełożony eremu na Srebrnej Górze opowiada Grzegorzowi Sokołowskiemu o życiu codziennym,o modlitwie, poście, sensie ascezy i milczenia, doświadczeniach  kryzysu i nocy ciemnej.

O" Milczeć, ale życiem wołać", unikatowym wywiadzie z przeorem Kamedułów, rozmawiam z Michałem Wilkiem - biblistą, tłumaczem, programistą oraz redaktorem tej książki, związanym z wydawnictwem EsPe.

Gdzie szukać inspiracji dla tradycji monastycznej?

„Historia i idea życia monastycznego jest ujęta w tej książce.

Osobista historia przełożonego eremu na Srebrnej Górze pokazuje, że do swojego obecnego życia długo się przygotowywał. To był pewien proces, który polegał na tym, że te rzeczy, które są związane z wieloma bodźcami i sprawami, które nas na co dzień otaczają w pewnym momencie odkrywa się, że człowiek tego nie potrzebuje i dochodzi do istoty życia pustelniczego. Warto wejść w ten świat, bo to unikatowe doświadczenie, które w pewnym sensie może być dla nas inspirujące

– mówi Michał Wilk.

Ideałem jest wieczny turysta – mówi o. Mateusz Kolbus - zwiedzający ciągle nowe miejsca, rejestrujący nowe doznania i kolekcjonujący je. Ale brak zakorzenienia, zarówno doczesnego, jak i przede wszystkim metafizycznego, w Bogu, i głębszego celu sprawia, że człowiek jest jak uschła roślinka, liść gnany wichrem swych pożądań. Przesyt pogłębia tylko jego poczucie pustki i nudę.

Posiadanie właściwego smaku oznacza też przecież, że potrafimy rozróżnić słodkie od gorzkiego, kwaśne od słonego itd. Ma to też jednak swoje przełożenie na wymiar moralny. Również i tutaj posiadanie smaku oznacza odróżnienie dobrego od złego, ale też poznanie, że to, co dobre, jest piękne, to zaś, co złe – pełne brzydoty. Przesyt i faszerowanie się zmysłowymi doznaniami tę zdolność zaciemnia