Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z Janem Piekło, dyrektorem Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej i Jędrzejem Majką, autorem książek o polskich Kresach.

Marta Szostkiewicz: W ostatnich dniach dużo mówimy o uchodźcach, przede wszystkim o tych z Afryki zachodniej. Często w tych dyskusjach pojawia się taki wątek, że pomagamy uchodźcom z tamtej części świata a nie pomagamy Polakom na Ukrainie, gdzie sytuacja dalej jest daleka od spokoju. Wczoraj jeden z moich znajomych powiedział, że chciał pojechać do Lwowa, ale jak przeczytał, że pod komisariatami milicji wybuchły bomby to zmienił zdanie. Pan wrócił ze Lwowa tydzień temu?

Jędrzej Majka: Tak. Tydzień temu tam byłem. W ostatnim okresie, jak jest wojna we wschodniej Ukrainie, jeżdżę tam raz w miesiącu. Nadal bym zaryzykował i powiedział, żeby tam jechać. Niebezpiecznie jest wszędzie, ale teraz Lwów potrzebuje naszej wizyty. Celem tego co się dzieje na Ukrainie jest to, żebyśmy tam nie jeździli. Lwów żyje z turystyki.

 

M.Sz: Były też starcia zbrojne na Zakarpaciu. Ten konflikt, który nagle przekształca się w wojnę domową, może się rozprzestrzenić na zachodnią Ukrainę?

Jan Piekło: W przypadku Zakarpacia nałożyła się kwestia mafijna na politykę. Podobnie jest w całej Ukrainie. Doszło do konfliktu o kontrolę przemytu papierosów między byłym członkiem Partii Regionów a Prawym Sektorem. To dwa przeciwne wymiary ukraińskiej polityki. Tam też szło o paliwo. Pokazano zdjęcia tunelu przypominającego to co Palestyńczycy zrobili przy granicy z Izraelem. Tym tunelem przemycano rzeczy.

 

M.Sz: Takie mafijne porachunki w tak słabym państwie mogą doprowadzić o tego, że starć będzie więcej. Destabilizacja może się posuwać. Ten czarny scenariusz jest realny?

J.P: Jest realny. Tym bardziej, że kwestie mafijne są sterowane przez wywiad rosyjski. Leżało w interesie Putina, żeby pokazać, iż w bezpiecznej części Ukrainy coś takiego się wydarzy. To podobne o tego, co Państwo Islamskie zrobiło w Tunezji. Oni chcą pokazać Europejczykom, że nie warto tam jechać, bo to zagraża życiu.

 

M.Sz: Taka wiadomość od Putina dociera też do tych, którzy są na Ukrainie. Myślą panowie, że Polacy, którzy nie zdążyli się ewakuować ze wschodniej Ukrainy czy ci z zachodniej, myślą o tym, żeby przyjechać do Polski? To jest dla nich możliwe? Był pan we Lwowie jakie są nocne Polaków rozmowy?

J.M: Przyznam szczerze, że Lwów żyje swoim życiem. Z wyjątkiem dwóch namiotów, gdzie Prawy Sektor zbiera pieniądze na wojsko, turysta nie odczuje wojny. Natomiast rozmowy obrazują to, że z każdej rodziny ktoś jest na wschodzie. Niektórzy są w armii ukraińskiej a niektórzy walczą w ramach batalionów Prawego Sektora.

 

M.Sz: To były polskie czy ukraińskie rodziny?

J.M: I polskie i ukraińskie. Trudno mówić dziś o czysto polskich rodzinach. Jeżdżę tam od wielu lat. Były niegdyś ośrodki wsi polskich. Tam były zajęcia z języka polskiego i historii. To było dla Polaków, ale przychodzili też Ukraińcy. Tam są też pół Ukraińcy, pół Rosjanie.

 

M.Sz: Oni myślą o tym, żeby przyjechać do Polski?

J.M: Myślę, że nie. My możemy otworzyć granice, żeby mogli do nas przyjeżdżać. Dużo dobrego zrobiły Karty Polaka. Podjęcie decyzji o zostawieniu wszystkiego jest trudne. Jakby nam ktoś dzisiaj powiedział, że mamy wyjechać, to by nie było łatwo. Oni jednak liczą na naszą pomoc.

 

M.Sz: Mogą tę pomoc otrzymać? W Mariupolu podobno jest taka sytuacja, że 50 osób chciało przyjechać do Polski na stałe, ale otrzymali wiadomość z MSZ, że nie jest to możliwe, bo teraz tam nie ma działań wojennych. Jak państwo skomentują tę bezduszną odpowiedź państwa polskiego?

J.P: Po pierwsze Mariupol jest strefą zagrożenia. Jest jednak silnie ufortyfikowany. Ataki wojska rosyjskiego by były nieefektywne. Jak coś to z innej strony. Wtedy można by było zająć Mariupol i stworzyć korytarz na Krym, który by umożliwił Putinowi dostarczanie wszystkiego na Krym. O problemie Polaków myślałbym w szerszych kategoriach. Nie możemy myśleć w kategoriach etnicznych. Musimy myśleć o solidarności z Ukraińcami. Są dowody z rodzin, że nie ma czystego etnicznie Polaka. Rodziny były mieszane. Musimy tak myśleć o Europie, Ukrainie i nas samych.

 

M.Sz: Jeśli stajemy przed sytuacją, że kilkadziesiąt tysięcy jest zagrożonych a wśród nich są ludzie z Kartą Polaka to nasze społeczeństwo mówi, żeby najpierw im pomóc. To dziwne?

J.P: Kartę Polaka ma pani Marta Pakosz, szefowa Radia Lwów. Ona ma poglądy prorosyjskie.

 

M.Sz: Powinniśmy ludzi ratować ze względu na poglądy?

J.P: W sytuacji, jakby doszło do inwazji i wojny na pełną skalę to powinniśmy przyjmować każdego. To ratowanie życia. Istnieją teoretyczne plany w tej kwestii. Z taką ewentualnością każdy polityk musi się liczyć.

 

M.Sz: Przyjęliśmy ponad 100 osób z Donbasu. Tymczasem wiemy, że poza nimi są Polacy z Donbasu, którzy przyjechali tu na własną rękę. Oni z wielkim trudem otrzymują pomoc od Polski. Mieliśmy reportaż o rodzinie, która w ostateczności wyjechała do Lwowa. Tu nie doczekali się pomocy. Nie powinno tak być.

J.M: Na pewno nie powinno tak być. Każdy taki przypadek musiałby być zbadany. Wydawanie Kart Polaka jest okazją do wyjazdu na zachód i posiadania wizy Schengen. Może były jakieś powody. My powinniśmy się troszczyć o Polaków i Ukraińców. W ostatnim czasie wielu Ukraińców widać na ulicach Krakowa. Jest ich coraz więcej. Uczelnie prywatne uruchamiają działy rekrutacji w języku ukraińskim. To ważna robota. Nie można wyciągać stereotypów, że nie jedziemy do Lwowa, bo tam nie ma wody. Jak będziemy wyciągać tematy związane z Banderą to jedźmy do Lwowa. Chętnie porozmawiam o Banderze z kimś kto tam był. Putin ma cel, żeby nas wystraszyć. My się nie poddamy i będziemy tam jeździć.

 

M.Sz: Pan sądzi, że to co robi nasz rząd, pomagając Polakom, którzy mieszkają na Ukrainie, jest wystarczające?

J.P: Ukraińcy sobie sami dobrze radzą. Mówił mi pan ambasador, znam też Ukraińców...

 

M.Sz: Pytam o Polaków mieszkających na Ukrainie.

J.P: Też sobie dobrze radzą. Trzeba przypomnieć, że wielu Polaków tam nie ma. Po II wojnie były masowe deportacje Polaków z Ukrainy. Potem była jeszcze Akcja Wisła. Musimy myśleć o pomocy ludziom a nie tylko Polakom.