Gośćmi w programie "Przed hejnałem" byli: Beata Ciepło - prezes Banku Żywności w Krakowie, prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - kierownik Zakładu Żywienia Człowieka, Instytut Zdrowia Publicznego, Wydział Ochrony Zdrowia, CM UJ i Kuba Janicki ze Slow Food.

Goście programu. Fot. RK

 

- Dlaczego w Polakach wciąż jest taka ogromna potrzeba gromadzenia żywności, zwłaszcza w okresie świątecznym?

 

Prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - To jest pewien atawizm, czyli coś, co tkwi w naszych genach i jest przekazywane z pokolenia na pokolenie. Następne takie obżarstwo będzie w okolicach czerwca, gdy będziemy zbierać pierwsze plony i po długiej zimie będziemy mogli się najeść. Taka była tradycja szczególnie w krajach, które są w naszej strefie klimatycznej. Po okresie zimowym wyciągano to, co było przechowywane. Starsze pokolenie pamięta, że na Wielkanoc pomimo trudności ze zdobyciem jedzenia, stół świąteczny musiał uginać się pod jedzeniem. To tkwi w naszej kulturze. Dzisiaj jest to bardziej złożony problem społeczny, zdrowia publicznego i globalizacji żywności. Pewien ciąg zdarzeń doprowadza do tego, że mamy niepohamowaną chęć kupowania kolejnych słoiczków grzybów czy puszek zielonego groszku. 

 

- Słoiczek czy puszka przetrzyma, jeśli nie wykorzystamy ich w święta.

 

Prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - Tak, ale przetrzymujemy to od jednych świąt do drugich.

 

Kuba Janicki - Nawet wtedy, gdy nie było żywności, to element stołu świątecznego był czymś na pokaz. Jedzenie pełni ważne funkcje kulturowe i określa nasz status. Reklamy produktów spożywczych zaczynają pojawiać się na miesiąc przed świętami. To wywiera wpływ na kupowanie więcej, niż jesteśmy w stanie przejeść. Od starożytności marnowano żywność, ale robili to tylko ci, którzy mogli sobie na to pozwolić. Robili to głównie władcy, pomimo że ich poddani głodowali.

 

Prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - A resztki szły dla służby. Jagiełło jadł ponad 2 kilogramy dziennie mięsa, a królowa 1,8 kg.

 

Kuba Janicki - To był element dyskursu władzy. Teraz nie przeszło nam to genetyczno-kulturowe uwarunkowanie i skoro nas stać, to kupujemy. 

 

Beata Ciepło - Teraz jest znacznie lepiej niż w starożytności. Marnujemy dużo - w Polsce 100 mln ton żywności, to jednak jest znacznie mniej niż kiedyś. Polacy mają świadomość, że tego nie powinno się robić. Pieczywo to produkt, którego marnujemy najwięcej. 60% Polaków przyznaje się do tego, że wyrzuca żywność. Postawa - zastaw się a postaw się - jest ważna, ale też kupowanie na zapas, nieodpowiednie planowanie zakupów, złe przechowywanie żywności  - te czynniki wpływają na marnowanie jedzenia.

 

- Mnie jest przykro, gdy widzę, ile mięsa i wędlin ludzie marnują. Myślę o zwierzętach niepotrzebnie zarżniętych. 

 

Prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - Z badań europejskich i światowych wynika, że kraje postkomunistyczne wcale nie jedzą tak dużo mięsa. My, w stosunku do starych krajów Unii Europejskiej, jemy znacznie mniej mięsa. Tu jest też problem produkcji i przechowywania żywności. Nie jesteśmy w stanie wyprodukować dobrej jakości produktów. 

 

- Co zrobić z suchym chlebem?

 

Kuba Janicki - Można zrobić bułkę tartą.

 

Prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - Nie zrobi pan bułki tartej z chleba brązowego z nasionami. To zależy, jaki mamy kawałek chleba. Bułkę tartą mamy z pszennego chleba i z bułeczek, ale nie słodkich. 

 

- Co można zrobić ze słodkimi bułkami?

 

Prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - Można przygotować sobie grzanki do zupy owocowej. Można wykorzystać je do mielonego, do klopsików. 

 

Beata Ciepło - Słodka bułka kojarzy mi się z tostami francuskimi. Można wykorzystać je do ciast bajaderek.

 

Kuba Janicki - Można wykorzystać je jako zagęszczacz do zup i sosów.  

 

- Spleśniałe pieczywo wyrzucamy.

 

Prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - Tak, żadnego skrobania. To jest rakotwórcze.

 

- Koniecznie trzeba pojemnik po takim chlebie wymyć.

 

Beata Ciepło - Nie bójmy się też zamrażać pieczywa. 

 

Kuba Janicki - Mrożenie to dobry sposób na walkę z marnowaniem żywności. Bardzo ważne jest porcjowanie i oznaczanie, co i kiedy zostało zamrożone. To są proste metody, które wiele ułatwiają.

 

Prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - To, co wkładamy do zamrażalki, musi być do końca ugotowane. Zakupy powinny być w ciągu godziny rozłożone w kuchni - do półek, do lodówki, do zamrażarki.

 

- Straszne są te foliowe woreczki, w których pakowana jest żywność.

 

Prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - Chodzi o to, by to, co jemy na surowo było oddzielone od innych produktów. To są nowe problemy, które stoją przed producentami opakowań. 

 

- Część osób zabiera pieczywo, które zostało po świętach i wyrzuca zwierzętom.

 

Kuba Janicki - Nie ma nic złego w dzieleniu się jedzeniem ze zwierzętami, byle robić to z głową. Nie uszczęśliwiajmy zwierząt na siłę.

 

Prof. Małgorzorzata Schlegel-Zawadzka - Wszyscy pamiętamy "zbieram suchy chleb dla konia". Nie wiemy do końca, ile zwierząt i jakiego pieczywa potrzebuje. 

 

Kuba Janicki - Sieci handlowe bardzo dużo pieczywa marnują. Dochodzi do tego, że niektóre sieci odpiekają pieczywo do 8-9 wieczorem, by konsument zobaczył, że pieczywo jest świeże. Niewykorzystywane chleby trafiają do śmietnika, w najlepszym wypadku do banku żywności.

 

- Banki Żywności mogą już wybrzydzać w związku z tym, że sieci handlowe zarzucają klientów coraz świeższym produktem?

 

Beata Ciepło - Oczywiście to przekłada się na ilość żywności, którą otrzymujemy od sieci. Potrzeby odbiorców żywności, którym ją przekazujemy, są ogromne. Pieczywo nadprodukowane ma krótką trwałość, więc są pewne granice wykorzystania go.

 

Kuba Janicki - Chleb na zakwasie może leżeć pięć, sześć dni. Pieczywo odpiekane w sklepie po kilku godzinach do niczego się nie nadaje. Kupujmy tyle, ile nam jest potrzebne.

 

- Nikt nie marnuje tyle żywności, ile marnują sklepy. Powstaje nowa ustawa, która ma w systemowy sposób przeciwdziałać marnowaniu żywności.

 

Beata Ciepło - Oficjalne dane wskazują, że najwięcej marnuje się na etapie produkcji i transportu, później my - gospodarstwa domowe marnujemy żywność, dystrybutorów umieszcza się na kolejnej pozycji. Część sieci supermarketów rozpoczęła z nami współpracę i otrzymujemy około 300 ton żywności rocznie. To kropla w morzu żywności, która się marnuje. 

 

- Szybko trzeba przekazywać żywność podmiotom, które ją wykorzystują. 

 

Beata Ciepło - Dokładnie tak. Kolejna kwestia to ustawa, która mogłaby ułatwić darczyńcom przekazanie żywności. W tym momencie jest już projekt komisji senackiej, który przedstawia zobowiązanie sklepu wielkopowierzchniowego do podpisywania umów z organizacjami charytatywnymi w celu przekazywania im żywności. Musiałyby te firmy przedstawiać corocznie raporty z ilością żywności zmarnowanej i przekazanej. Nowością jest też stworzenie daty minimalnej trwałości, by organizacja charytatywna mogła wykorzystywać żywność dwa tygodnie po upływie tej daty.

 

- Jakiś czas temu powstał ruch - freeganie. Korzystają oni z produktów wyrzucanych przez sklepy, których termin przydatności do spożycia już się zbliża. Ten termin jest umowny i zawsze jest margines bezpieczeństwa.

 

Kuba Janicki - Freeganizm jest oddolnym ruchem społecznym, trochę buntowniczym. Zwracają oni uwagę na ten problem, ale ma to znaczenie symboliczne. Najważniejsze jest rozwiązanie systemowe. Miejmy nadzieję, że ten projekt pomoże, bo freeganizm tego nie załatwi.