Zapis rozmowy Jacka Bańki z dr. Jackiem Sokołowskim, politologiem z UJ.
Jesteśmy na półmetku audytu. Jak pan ocenia pierwszą część? Czegoś nowego się pan dowiedział? Horoskopy dla psów i złote mercedesy – między innymi takie wątki się pojawiły.
- Innowacyjne pudełko do butów... To groteskowe drobiazgi, które będą stanowiły istotną część narracji powielanej wtórnie. Sam audyt? No cóż. To nieźle wyreżyserowany spektakl. Nieźle, ale nie idealnie. Nie rozumiem, dlaczego nie został rozbity na cykl 1 dzień – 1 ministerstwo. To by pozwoliło rozciągnąć temat i przykryć inne rzeczy. Czeka nas ogłoszenie ratingu, które może zmyć efekt audytu. Tym niemniej, niezależnie od uwag reżyserskich, jest to komunikacyjnie potężne uderzanie w PO. PO nie ma jak się temu przeciwstawić z powodu błędu z okresu początków rządów w PO Ewy Kopacz. Najdalej po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich był ten moment, kiedy PO powinna się była rozliczyć z częścią swoich błędów, mając wtedy swobodę wyboru błędów, za które chce się rozliczyć. To był ten czas, kiedy należało stanąć w pokorze, oczywiście obłudnej, i pokazowo ściąć kilka głów. To się nie udało. Takie próby pokazywały, że Ewa Kopacz nie miała dość siły. Teraz PO stoi przed diabelskim wyborem. Albo przyzna się do błędów teraz, co będzie samobójcze, albo będzie broniła wszystkiego, także tych horoskopów dla psów.
Co dostajemy w pierwszej części audytu? To konkrety czy więcej tam publicystyki?
- Jest wrażenie sporej konkretności. Było umiejętne żonglowanie liczbami, ale twardego konkretu nie ma. Nie dziwi mnie to. Takie fakty jest trudno przyszpilić. Były już próby rozliczenia przeciwnika z błędów. Na pewno był to raport z rozwiązania WSI czy próby pociągnięcia do odpowiedzialności Zbigniewa Ziobro za śmierć Barbary Blidy. Ten temat długo funkcjonował, był raport komisji, ale nikt nie został postawiony w stan oskarżenia. Takie przedstawianie pewnego katalogu błędów poprzedników, które rozmywa się w PR, ma już tradycję w Polsce. Złapać za rękę osobę jest trudno.
Mamy zapowiedź komisji śledczej ws. Amber Gold i zapowiedź wniosków do prokuratury dotyczących polityków i urzędników. Możemy się spodziewać, że dzisiaj zostaną wskazane takie osoby?
- Nie wiem. W przypadku śmierci Barbary Blidy też były takie zapowiedzi. Skala rozprzężenia w czasach rządów PO-PSL była duża. Nawet jak audyt jest przeszarżowany, wszyscy wiemy, jak rządziło PO. Jest tego tyle, że kogoś może uda się złapać za rękę.
Jest inne pytanie. Jak ministerstwo sprawiedliwości będzie rozliczał Zbigniew Ziobro, czyli jak będzie rozliczał Jarosława Gowina?
- Nie tylko jego. On nie był ministrem przez 8 lat.
Ale teraz są w jednym rządzie.
- Pewnie będzie pominięty. Było kilku ministrów sprawiedliwości, w tym pan Kwiatkowski, którego rozliczenie byłoby ciekawe. To był jeden z najbardziej zdeterminowanych ministrów sprawiedliwości, żeby przeprowadzić realną reformę sądownictwa. On podjął w tym kierunku zdecydowane i dobrze rokujące dobrze działania, które zostały zablokowane, bo Tusk wymienił go na Gowina. Moja ocena pana Kwiatkowskiego jest dość pozytywna. Gowina się pominie. Byli inni ministrowie. 8-letnie rządy PO... Ministerstwo sprawiedliwości to ciekawe stanowisko. Tam jest duża rotacja. Nie inaczej było za czasów Tuska. Ktoś inny zostanie postawiony zatem pod pręgierzem.
Opozycja mówi, że audyt to przykrycie sobotniego marszu i deklaracji wspólnych list wyborczych i bloku „anty-PiS”.
- To skuteczne przykrycie. Opozycja mówi prawdę. Na ile to prawda, że J. Kaczyński przyspieszył publikację audytu? Nie wiemy. Fakt jest taki, że weekendowa manifestacja zostaje oplakietkowana etykietą z napisem „obrońcy starego porządku a stary porządek to bumelanci i złodzieje”. To będzie ciężko odkleić. To nie jest problem tylko PO, ale także KOD-u i Nowoczesnej. Ryszard Petru zyskuje na ataku na PO, bo to go przybliżą do pozycji lidera opozycji, jedynego, który może poprowadzić marsz do wygranej, ale Nowoczesna i KOD nie zdołały jeszcze zdefiniować narracji wybiegającej w przyszłość, która by się wpisywała w zmianę. Polacy wybrali PiS, bo chcieli zmiany. Nowoczesna, jakkolwiek inteligentnie by nie lawirowała, nie znalazła formuły, która by była odpowiedzią na dobrą zmianę. Ta zmiana PiS to była podła zmiana, takie hasło jest promowane na Twitterze, ale nie ma alternatywy dla podłej zmiany. Zatem Nowoczesna pozycjonuje się wśród obrońców starego porządku. On został dzisiaj oplakietkowany tym, co przedstawia rząd Beaty Szydło. Z tej pułapki ciężko wyjść. To pułapka zdeterminowana strukturą elektoratu. Rzeczywiście zwolennicy i przeciwnicy III RP stanowią mniej więcej po połowie aktywnych Polaków, ze wskazaniem na przeciwników. Jakbyśmy chcieli bilansu III RP dokonywać, to z tych Polaków prawie połowa jest w stanie tego dorobku bronić, trochę ponad połowa go odrzuca. To świadczy, że III RP była tworem złożonym. Skoro obrońców starego porządku jest tak dużo, to żadna partia opozycyjna nie może z tego zrezygnować. Musi bronić starego porządku. Robiąc to wpada w pułapkę, bo nie oferuje perspektywy zmiany i nie przyciągnie nikogo nowego. Z tego nie ma wyjścia. Nie można z tych 30%, które chcą III RP bronić, zrezygnować, ale też nie można sięgnąć po więcej, dopóki się od tego porządku nie odetnie.
Jest jeszcze sprawa ratingu. To ma znaczenie? Mówił pan, że być może ta narracja zostanie rozmyta przez obniżony rating kraju.
- Jak taki będzie. Tego nie wiemy. Jak taki będzie, to będzie to podarek dla PO, która będzie mogła powiedzieć, że to oszczerstwa, bo za naszych czasów Polska kwitła a teraz spadamy w ratingach. To narracji nie przełamie, ale pomoże. Mam wrażenie, że obie strony mówią do przekonanych elektoratów. Teraz jest pytanie, po której stronie jest potencjał wzrostu. Żaden ze zwolenników PO, KOD czy Nowoczesnej nie uwierzy w żadne słowo z audytu. Ich się tym nie przekona. Zwolennicy PiS w audyt uwierzą i mają PO za uosobienie zła. Pytanie czy poza tym jest grupa do zagospodarowania? Ja mam wrażenie, że eskalacja konfliktów w mediach jest tak duża, że nieprzekonanych nie ma. Być może to ruchy rytualne.