Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.
Dzisiaj otwarcie Igrzysk Europejskich, choć pierwsze zawody odbyły się już wczoraj, między innymi w Tarnowie. Niestety w tle były puste trybuny. W Krakowie będzie inaczej?
- Zależy to od tego, jakie będą zawody. Bilety na koszykówkę 3x3 są dawno wyprzedane, na rugby podobnie. Zachęcam do oglądania padla i teqball na Rynku. To dyscypliny pokazowe. Co do wczorajszej frekwencji poza Krakowem, była konkurencja. Był mecz Polska-Mołdawia.
Nie widać, żeby impreza miała wpływ na bieżące życie miasta. Kraków nie żyje Igrzyskami, może poza okolicami Miasteczka Studenckiego. Nie czuje się pan rozczarowany faktem?
- Było wiadomo, że sportowcy, trenerzy będą mieszkać na Miasteczku. To teren Piastowskiej, Reymonta i na AWF. Oni są zgrupowani, wożeni autobusami na zawody. Jest grupa dziennikarzy ze 148 krajów. Jak idzie o kibiców, zobaczymy, jak będzie.
Zawsze podkreślał pan merkantylny charakter tych Igrzysk. Trzeba organizować największą imprezę w Europie, żeby była kładka pieszo-rowerowa i wyremontowana ulica Królowej Jadwigi?
- Królowej Jadwigi byłaby i tak remontowana. Myśmy pieniądze igrzyskowe przeznaczyli na pewne inwestycje, także na te już zaplanowane w budżecie. Można było uwolnić pieniądze. Jeśli będzie taka sytuacja, że samorządom będą non stop odbierane pieniądze, a decyzje sprzed roku spowodowały utratę przez miasto około 700 milionów złotych, muszę patrzeć na jakiś zastrzyk.
Czyli finanse przede wszystkim? Sport na drugim planie?
- Tak. Choć Kraków jest miastem sportu. To jedna z imprez. Przy okazji dostaliśmy pieniądze.
Pytam, bo krakowscy i małopolscy radni KO, którzy Igrzyska nazywają imprezą kategorii C, składają zawiadomienie do NIK. Chcą kontroli w spółce Igrzyska Europejskie 2023. Podziela pan zdanie radnych, że to impreza przepalanych pieniędzy?
- Nie chcę używać zdecydowanego sformułowania. Jest idiotyzmem mówienie, że to impreza typu C. To największa impreza w Polsce. Szef Europejskiego Komitetu mówił, że największa w Europie. Zawody, które są eliminacjami do Igrzysk Olimpijskich i są w randze Mistrzostw Europy, są kategorią C? To co jest B i A? Odnoszę to do innych rzeczy. Krytyka jest koncentrowana na tym, co najlepiej działa, żeby to zdeprecjonować.
Za 10 dni skończą się Igrzyska Europejskie. Zatem Kraków wróci potem do dyskusji o Zimowych Igrzyskach razem z Popradem?
- Możliwe. Ja bym był za. Zawsze uważałem, że to była zła decyzja ws. odwołania Igrzysk Zimowych. Infrastruktura była. Część mieli Słowacy. Brakowało tylko toru bobslejowego. Miała być prywatna inwestycja. Było jednak referendum. Ludzie nie mieli pojęcia i zagłosowali.
Po Igrzyskach krakowian czeka remont mostu Dębnickiego. Znana jest już organizacja ruchu od 7 lipca?
- 7 lipca zacznie się remont mostu Dębnickiego. Najpierw przedłużenie Alej w kierunku Konopnickiej. To dwa miesiące, potem zmiana na drugą nitkę. Most będzie czynny, ale będzie ograniczenie. Z dwóch pasów w obie strony, będzie po jednym. Będą utrudnienia. Trzeba zrobić ten remont. Każdy most wymaga remontu co jakiś czas. To bezpieczeństwo. Od razu chcemy też wymienić latarnie.
Będzie priorytet dla komunikacji zbiorowej?
- Na pewno. Nie da się inaczej. Komunikacja zbiorowa… Tam na pewnych fragmentach są buspasy. Nie będzie to wchodziło w grę.
Trudny będzie to czas.
- Trudny. To 4 miesiące.
Czyli bez zmian w komunikacji zbiorowej i organizacji ruchu, ale będzie po jednym pasie w obie strony?
- Tak jest.
Znalazło się to 10 milionów, które anonimowy darczyńca z Londynu przekazał na budowę Centrum Muzyki? Sprawę bada prokuratura. Chodzi o to, czy pieniądze nie pochodzą z przestępstwa i czy nie doszło do przywłaszczenia.
- Czy znalazły się pieniądze, które nigdy nie zginęły? Prokuratura już raz umorzyła śledztwo w tej sprawie. Teraz jest wznowione. Jak dostaliśmy wiadomość o chęci przekazania takiej kwoty, zwróciliśmy się do firmy, w której ten pan pracuje. Pytaliśmy, czy on mógł mieć taką kwotę. Mamy papiery, które mówią, że mógł przekazać taką kwotę. Otrzymywał takie wynagrodzenie. Druga rzecz to banki. One z natury rzeczy muszą badać takie przelewy. Bank sprawdził, czy to jest w porządku. Pieniądze wpłynęły na konto urzędu, nie spółki, która buduje Centrum. Zostały przekazane w ramach doposażenia spółki.
Co to znaczy, że pieniądze już pracują? Taki był komunikat urzędu.
- Wczoraj byłem na budowie Centrum. Widzę, ile jest zrobione także z tych pieniędzy.
Darczyńca pozostanie anonimowy?
- Nie zostanie anonimowy. Zwróciłem się do niego przez pośrednika. Jak on będzie w Polsce, ujawni się.
Kiedy to nastąpi?
- W najbliższym czasie.
Wtedy poznamy imię i nazwisko?
- Tak. On powie kim jest, dlaczego to zrobił.
Jak daleko w ciągu miesiąca posunął się proces likwidacji spółki Kraków 5020?
- Dzisiaj pójdzie wniosek do WSA skarżący tę uchwałę.
Co się wydarzyło po przyjęciu uchwał?
- Powołałem zespół. Jest szereg problemów prawnych, personalnych. Nikt nie brał pod uwagę takich kwestii jak zatrudnienie 150 osób, które by trzeba było częściowo zwolnić. To rzeczy, które trwały. Mówili, że powoli powoływano spółkę. Każda rzecz, która jest dobrze oceniana, jest atakowana. Kilka lat temu zrobiono komisję, która badała KBF pod względem finansowym. Przyszła komisja z radnych i poprosili o umowy pani prezes. Ona powiedziała, że nie da, bo nie jest w stanie ich dać. Może je przedstawić i pokazała im kilka szaf, gdzie jest 36 tysięcy umów. To wielka skala w urzędzie. Tu jest tak samo.
Jak pan odebrał sondaż Ibris, w którym nie wchodzi pan do II tury i jeszcze wyprzedza pana kandydat KO?
- Ja sam sobie robię sondaże. One się różnią 3% od wyniku wyborów. Zrobiłem sobie 2 miesiące temu. Jest on zupełnie inny. Nie wiem, kto ten sondaż zleca. Podchodzę z dystansem.
Co pokazuje pana sondaż?
- Zupełnie inną sytuację. Jeszcze jedna rzecz. Moje sondaże i Ibris są wirtualne. One obejmują osoby, które przypuszczalnie będą startować na urząd. W sondażu Ibris większość nie będzie startowała.
Kiedy podejmie pan decyzję?
- Pół roku przed wyborami.