Zapis rozmowy Sławomira Wrony z burmistrzem Starego Sącza, Jackiem Lelkiem.
Jutro kierownictwo PiS zbierze się, by dyskutować między innymi o pomyśle przedłużenia kadencji samorządu. W komunikacie mówi się o przedłużeniu o pół roku, ale są też głosy mówiące o roku. Autorzy pomysłu tłumaczą to obawą przed zorganizowaniem niemal w jednym czasie wyborów parlamentarnych i samorządowych. Jak ta zapowiedź brzmi w uszach samorządowców?
- Ona nie wzbudza wielkich emocji. Jako współorganizatorzy wyborów mamy kłopot z organizacją dwóch kampanii i dwóch wyborów w krótkim czasie. Przesłanki techniczne jak najbardziej istnieją. Co do wydłużenia kadencji… Ona o w ogóle jest dłuższa, bo trwa 5 lat. Czekamy ze spokojem. Przygotowujemy się. Nie wpływa to na pracę i planowanie. Chcielibyśmy jednak wiedzieć, jak ten kalendarz wyborczy będzie wyglądał, ale nie ma to wielkiego wpływu na samą pracę. Dla mnie to rzecz wtórna. Ważne jest, żeby informacja była.
Jeśli chodzi o kalendarz kadencji, może pojawić się taka sytuacja, że jeśli wybory będą wiosną 2024 roku, pan ułoży budżet przyszłemu burmistrzowi Starego Sącza.
- Oczywiście. Dziś jednak też tak jest. Ostatnie wybory były jesienne, w takim okresie, że nowy burmistrz mógł tylko wnosić poprawki do budżetu. Sam czas składania projektu to był 15 listopada. Zawsze stary burmistrz dawał projekt budżetu na nowy rok. Teraz będzie tak, że w ciągu roku burmistrz wejdzie w realizację budżetu. To może być nieco trudniejsze. Inwestycje się toczą głównie w wakacje. Potem będzie dopinanie roku. Nie jest to jednak wielki problem.
Są jeszcze poprawki, którymi można to korygować?
- Tak. Zawsze można w ciągu roku pewne rzeczy zmieniać. Jest też więcej czasu na to, żeby jego pierwszy pełny rok w samorządzie był prawdziwym realizowaniem jego budżetu.
Czyli to bardziej kwestia techniczna?
- To kwestia techniczna. Wielkiej polityki bym tu nie widział. To realny problem. Przesunięcie wyborów parlamentarnych nie wchodzi w grę. Przy samorządzie kadencję można wydłużyć ewentualnie.
Blisko 14 miliardów złotych – tyle rząd przeznaczył na wsparcie dla samorządów. To ma być wsparcie na działalność bieżącą. Wcześniej było kilka transz z Polskiego Ładu na inwestycje, teraz mówi się o wydatkach bieżących. Był niepokój samorządów z początku roku, dotyczący zmian w systemie podatkowym. Teraz jest kilka transz na inwestycje, zapowiedź pomocy na działalność bieżącą. To rozwiązuje wszystkie problemy?
- Nigdy się wszystkich problemów nie rozwiąże. Na pewno to krok w dobrą stronę. Dzięki tym pieniądzom będzie nam łatwiej domknąć finanse bieżącego roku.
Uda się pokryć koszty ewentualnych wzrostów cen energii?
- Pewnie nie wszystkim samorządom się to uda. Dalej niepokoi… Będą te pieniądze, są kalkulacje…
Ile Stary Sącz może dostać z tej puli?
- My z wyliczeń rządu mamy dostać 2 miliony 880 tysięcy. Liczyliśmy na więcej.
Przy budżecie Starego Sącza, który wynosi?
- Na wydatki bieżące ponad 110 milionów.
To faktycznie niewielka kwota w stosunku do budżetu.
- Tak. Jest też 16% inflacji. W ciągu roku… Czemu tak bardzo biliśmy na alarm? Ten rok jest pierwszym, kiedy realizowane są dochody z podatku PIT w sposób z góry ustanowiony, czyli w 12 równych transzach dostajemy nasz udział w podatku PIT. To ważny element.
Można już wyliczyć, ile ten ubytek wyniósł?
- Według rządowych wyliczeń - my ich nie mamy - Stary Sącz zyska około 600 tysięcy złotych. Jednak bierzmy pod uwagę rosnące ceny energii, rosnące koszty pracy i usług. Te środki są bardzo pomocne, ale nie rozwiewają tych wątpliwości. Radość też jest studzona tym, że wraz z informacją o środkach, jeszcze w tym roku, nie będzie ich w roku przyszłym.
Ministerstwo Finansów niedawno opublikowało dane, z których wynika, że budżety samorządów w pierwszej połowie roku notują nadwyżki. Więcej pieniędzy zostaje w kasach. Nie jest trochę tak, że włodarze narzekają, bo taką mają mentalność?
- Nie. Jestem ostatni do narzekania.
Ale dane są optymistyczne, a opinie pełne niepokoju.
- Trzeba to zestawić z nadwyżkami z lat poprzednich. Wydatki w półroczach nie są równomierne. W pierwszym zawsze jest mniej wydatków. Procesy są takie, że płatności są raczej w drugiej połowie roku. W zeszłym roku, pod koniec roku, rząd zasilił samorządy dwoma finansowymi zastrzykami na działania inwestycyjne. To dobra informacja, ale nieco zakłamuje rzeczywistość.
Mieszkańcy kraju mogą dostać dopłaty do węgla, pelletu, oleju opałowego i gazu skroplonego. Duże jest zainteresowanie mieszkańców Starego Sącza na etapie, w którym można dostać jeszcze tylko dopłaty do węgla?
- Bardzo duże. Przyjęliśmy 2500 wniosków. To dużo. Spodziewaliśmy się około 3000. Teraz ilość spadnie w związku z nowelizacją ustawy i ograniczeniem nadużywania pomocy. Zainteresowanie jest jednak wielkie. Czasem nad wyraz. Niepokoiły wymiany deklaracji o źródłach ogrzewania. Będzie to wymagało weryfikacji.
Mówi pan o problemie z gospodarstwami domowymi? Z jednego adresu kilka osób zgłaszało wnioski o dopłaty?
- Z tym problemem ustawodawca sobie poradził. Pod jednym adresem może być już tylko jeden wniosek. W ostatnich latach inwestowaliśmy w zmianę źródeł ogrzewania na gaz. Wiele osób deklarowało ogrzewanie gazem, teraz deklarują na powrót węgiel.
To się zbiega z informacją od władz województwa. Po konsultacjach z gminami i mieszkańcami wychodzi na to, że jest duże poparcie w Małopolsce, żeby uchwała antysmogowa została przesunięta o rok. Walka o czyste powietrze staje się ofiarą sytuacji na rynku surowców energetycznych?
- Z pewnością tak. Pewną ofiarą jest, ale trzeba to rozumieć nie jako zachętę do palenia czymkolwiek. Zmuszanie dziś ludzi do inwestowania w inne źródła zasilania, gdy ledwo wiążą koniec z końcem… Nie można wylać dziecka z kąpielą. Trzeba walczyć o czyste powietrze. Gmina Stary Sącz wiele robi. Musi być jednak zrozumienie dla najuboższych, którzy musieliby ponieść wydatek na wymianę źródła ogrzewania w czasie wielkiej niepewności.
Czyli boi się pan zmierzyć z alternatywą, co wybrać? Jakość powietrza czy troskę o portfele mieszkańców?
- Musi być troska, żeby ludzie mieli ciepło. W zimie muszą sobie poradzić.
Nawet jeśli czarny dym pojawi się z komina to trudno, bo zimę trzeba przetrwać?
- Nadal nie wolno palić śmieci. Bierzemy jednak pod uwagę, że nieco te inwestycje w nowe rozwiązania zostaną opóźnione. Dlatego mówimy o roku. Nie rezygnujemy, ale dajemy nieco więcej czasu, żeby pomóc ludziom przetrwać zimę.
W przyszłym roku zacznie się budowa mieszkań w ramach Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej w Starym Sączu. Ponad 100 mieszkań przybędzie na rynku. Będą one dostępne dla tych mniej majętnych, bo tam będą niskie czynsze. Ustalono już kryteria przydziału. Jest zainteresowanie?
- Tak. Jest wiele pytań. Końcem września będzie ogłoszony nabór. Mieszkania są nie tylko dla starosądeczan, choć oni mają dodatkowe punkty, ale też dla tych, którzy by tu chcieli zamieszkać. To dla ludzi, których nie stać na własne mieszkanie, ale stać ich na ten niższy czynsz. Stary Sącz to piękne miejsce.