Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

J. Sepioł: "Wycofanie się z ZIO byłoby nieeleganckie"

"W olimpijskim referendum będę głosował na tak" - deklarował na antenie Radia Kraków senator PO Janusz Sepioł. Jak przekonywał, taką olimpijską szansę dostaje się raz, rzadko dwa razy w historii. Minister sportu Andrzej Biernat tłumaczył wczoraj w Krakowie, że Igrzyska to ogromna szansa dla miasta i całej Małopolski.


"Dziś wycofywać się byłoby nieelegancko, zbyt dużo już się wydarzyło, są gwarancje rządu, umowy ze Słowacją" - mówił senator Sepioł w porannej rozmowie Radia Kraków. Do Igrzysk jeszcze osiem lat, w niespełna cztery potrafiliśmy zorganizować Euro 2012 - organizacyjnie jeszcze większą imprezę" - mówił senator Sepioł. Jego zdaniem najważniejsze nie są inwestycje, jak się wyraził, w beton, ale Igrzyska to przede wszystkim duże wyzwanie logistyczne.

Min.Biernat: MKOl nie interesuje zamieszanie w Krakowie

Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PO, Januszem Sepiołem.

Wczoraj w Krakowie minister Biernat mówił, że ZIO to największy projekt Krakowa w tym wieku. Zabrzmiało to patetycznie. Zgadza się pan z ministrem?

- Przed nami jeszcze 86 lat nowego wieku. Nie jest łatwo to powiedzieć. Jak się jednak patrzy, że miasta mają zwykle szanse na jedne Igrzyska w historii, to coś jest na rzeczy, biorąc pod uwagę fakt, że Kraków jest jednym z faworytów do organizacji ZIO.

Krakowianom już bokiem wychodzą opowieści o skoku cywilizacyjnym, ale może jednak powinniśmy się cieszyć, że ktoś nas bierze pod uwagę?

- Chyba nadużyto retoryki skoku cywilizacyjnego. Wszyscy mają tego już dość. Mnóstwo historii jest zmitologizowanych. Po Soczi, gdzie Putin zrobił gigantyczną imprezę, wszyscy się boją ZIO. Niedawno jednak nawet Sarajewo miało Olimpiadę. To nie będą nadzwyczajne inwestycje, nie będzie kilku milionów kiboli. Wiele miast zrobiło Igrzyska z sukcesem. W Polsce mamy poczucie sukcesu, może warto zaprosić do nas innych, żeby się podzielić tą dobrą wiadomością o Polsce i Słowacji.

To znaczy, że zagłosuje pan w referendum na tak?

- Tak. Będę głosował na tak. Dlatego, że dużo się już wydarzyło. Mamy deklaracje rządu, deklaracje Słowaków. Wycofanie się byłoby nieeleganckie. Kiedyś nie wyobrażaliśmy sobie, że Polska może wykonać taki skok cywilizacyjny. Mówimy o roku 2022. Wiemy, że mamy do wydania ponad 300 miliardów. Polska będzie wtedy innym krajem. Euro zrobiliśmy w 4 lata. To większa impreza. Nie przesadzajmy. Możemy podołać temu wyzwaniu, szczególnie, że mamy wsparcie Słowaków. Igrzyska to nie są inwestycje w beton. Największym wydarzeniem na Igrzyskach są skoki na wielkiej skoczni. My to mamy przecież co roku.

Podpisał się pan pod petycją w sprawie wpisania hotelu Cracovia do rejestru zabytków?

- Jeszcze nie, ale zamierzam to zrobić. W przyszłym tygodniu jest spotkanie w tej sprawie. Byłaby to dobra decyzja.

Konserwator pyta Narodowy Instytut Dziedzictwa, czy były hotel powinien zostać wpisany. Rozumiem, że w pana opinii Cracovia powinna trafić do rejestru?

- Jestem przekonany, że to jest wybitne dzieło architektury. Kiedy konserwator wpisuje obiekt na listę zabytków? Jak rośnie przekonanie, że dany obiekt reprezentuje znaczące wartości. W Krakowie była cała debata. Ona dostarczyła argumentów, że dojrzeliśmy do tego, że ten obiekt stanowi ważną część krajobrazu Krakowa a jest zagrożony. Konserwator powinien działać.

Czyli w całej debacie znaczenie ma głos społeczny?

- Także głos ekspertów. We wpisie na listę nie ma sztywnych reguł. To pewien proces. Nie wszyscy to wiedzą, ale na tym zarabiają antykwariusze. Oni kupują dzieła sztuki, o których ludzie mówią, że to staroć. Antykwariusze wiedzą, że to ma wartość. Podobnie jest tutaj. Ludzie nie widzą jeszcze tej wartości, ale eksperci tak. To ważne. To nie ma nic wspólnego z własnością, że ktoś się zgodzi. Coś jest wartością i musi być chronione. „Dama z łasiczką” jest prywatna. Właściciel może dać go kochance, ale nie może przemalować. Tak samo jest z dziełem architektonicznym. Są rzeczy, których z nimi zrobić nie wolno. Po to jest konserwator, który musi wydać takie decyzje.

W Wielkim Tygodniu zwalnia kampania przed eurowyborami, ale wczoraj PiS zapowiedział alternatywny sposób liczenia głosów. Jak pan odebrał tę zapowiedź?

- Jeśli ktoś organizuje wielką akcję liczenia głosów to nie po to, żeby potwierdzić, że wyniki są takie, jakie podało PKW. Oni chcą je kwestionować. Oni to robią po to, żeby wyjaśnić swoją przegraną. Odbieram to jako prognozę, że PiS założył, że przegra wybory. To będzie wyjście z twarzą. Po historii smoleńskiej będzie nowa – z liczeniem głosów.

Po świętach będzie znowu kampania z Ukrainą w tle? Nie będzie innego wyjścia?

- Nie ma wyjścia. To jest najważniejsze wydarzenie początku XXI wieku. Skończył się czas zwycięstwa po zimnej wojnie. Zachód miał być gwarantem nowego porządku. To się skończyło a to zła wiadomość. Polska wolność była pochodną klęski ZSRR. Nasza wolność jest zagrożona. Tak było po traktacie wersalskim. Były kraje zainteresowanie, żeby ustalenia podważyć. Jak się okazało, że się da łamać ustalenia, to potem się skończyła polska wolność. Tu jest podobnie. Okres po upadku ZSRR, kiedy wiele krajów uzyskało wolność, się skończył. To nowy i niebezpieczny okres. ZIO jest w dalekim cieniu tego, co się dzieje na Ukrainie.


Prasę przeglądał Radosław Krzyżowski:



Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię