Zdaniem zachodnich mediów, w wyścigu o stanowisko szefa Rady Europejskiej pozostało już tylko dwóch faworytów: premier Danii Helle Thorning-Schmidt oraz szef polskiego rządu. "Polityka Insight" sugeruje, że jeśli Donald Tusk przeniósłby się do Brukseli, jego miejsce zajęłaby marszałek Sejmu Ewa Kopacz lub minister obrony Tomasz Siemoniak.

"Damy sobie radę, nie mamy krótkiej ławki" - zapewniał poseł Fedorowicz w Radiu Kraków. Wymienił też nazwiska byłego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego i unijnego komisarza Janusza Lewandowskiego.



Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Jerzym Fedorowiczem.

Kolejne sankcje wobec Rosji, która rozpoczęła inwazję na Ukrainie wystarczą?

- Musi być silniejszy język polityków. Może tą odpowiedzią będzie nominacja premiera Tuska na szefa Rady Europy.

O tym za chwilę. Jak powinno wyglądać zaangażowanie Polski? Słyszymy o sprzedaży broni. Co powinniśmy robić?

- Gdybym ja był politykiem zajmującym się takimi sprawami to bym decydował na najwyższych szczeblach. Nie tylko w Polsce. Każde działanie musi podlegać decyzjom europejskim. Musimy się zaangażować, ale do pewnego stopnia. Wszyscy mówią, że straszna by była wojna. Trzeba to przerwać. To przypomina sytuacją sprzed II wojny światowej. Króluje hipokryzja. 90% obywateli z tamtych rejonów to Rosjanie, którzy chcą przyłączenia do Rosji.

70% Polaków mówi, że trzeba być gotowym na ewentualność działań zbrojnych.

- To musi jeszcze potrwać, zanim zapadną takie decyzje. Należy liczyć się z odwetem. Być może Polacy mają racje. Nie jest jednak tak, że jak my uruchomimy działania militarne to zostanie to bez skutków. Byłoby źle jakby doszło do wojny. Moglibyśmy zapłacić cenę. To kryzysowa sytuacja i Europa musi sobie poradzić.

Przed nami szczyt NATO w Newport. Prezydent Komorowski mówi, że potrzeba odwagi i mądrości. Co chciałby pan usłyszeć podczas tego szczytu?

- Ja nie mogę składać hipotez, które padają z ust polityka. Jakbym nie był politykiem to mógłbym mówić, żeby zrobić spokój z Rosją. To odpowiedzialność za świat. Musi być poważne ostrzeżenie, że do takiej sytuacji nie dopuścimy. Jest rada bezpieczeństwa, która ma swoje reguły. Jedni mówią to, inni co innego. Historia polityczna mówi, że Rosjanie nie dotrzymują umów, więc to trudna gra. Ostatnią rzeczą, której Europa chce to konflikt. Wtedy Polska, jako kraj buforowy, byłaby w ciężkiej sytuacji. Tego nikomu nie życzę.

Wspomniał pan o ewentualnej nominacji dla premiera Tuska. To byłby wyraz uznania dla Polski czy powinniśmy liczyć na coś więcej?

- Słucham tych komentarzy i mówimy o tym. To by było wielkie wyróżnienie i poważny krok, który by pokazał także Rosji, że na czele Rady Europy staje człowiek, który jest blisko tego konfliktu. To wielkie wyróżnienie, ale poczekajmy. Jak ktoś przez tyle lat prowadzi kraj i to idzie dosyć przyzwoicie, jest postrzegany dobrze w Europie to byłby to zaszczyt dla Polski.

Kto wygrałby wtedy wybory w PO?

- Damy sobie radę. Nie mamy takiej krótkiej ławki.

Do tej pory to premier wygrywał. Nie brakuje jednak opinii, że im dalej Tusk od Warszawy, tym lepiej dla PO. Kto mógłby go zastąpić? Pani Kopacz?

- To naturalny kandydat, ale proszę pamiętać, że jest Jan Krzysztof Bielecki, który jest znakomitym politykiem. Są ludzie jak Janusz Lewandowski. Takich ludzi mamy sporo. Przypominam, że to nie jest aż tak daleko. Jak nasz premier zostaje szefem Rady Europy to weekendy będzie spędzał w Polsce. Partia tylko zyska a to, że wewnątrz są konflikty to one od zawsze trwają.

Słuchaliśmy premiera Tuska, który mówił o polityce prorodzinnej. Nie usłyszeliśmy jednej rzeczy. Poprzedni minister kultury zapowiadał, że w przyszłym roku wejdzie opłata audiowizualna. To możliwe, żeby przyjąć ustawę w tej kadencji?

- Zobaczymy. Wysłuchałem tego wystąpienia i mi się wydaje, że rząd przygotuje propozycje do debaty naszej komisji. Od tego się zaczyna. Jest oczekiwanie na tę ustawę i ona wymaga poważnego przygotowania. Wchodzą inne nośniki i prawa autorskie. Jak dostaniemy coś od rządu to powiemy.

Czyli 2015 rok stoi pod znakiem zapytania?

- Na razie tak. Wczoraj byłem na rozmowie w tej sprawie, ale czekamy. Sytuacja jest w toku. Rząd ma inne sprawy na głowie. To wystąpienie zostało ocenione przez opozycję, że to wyborczy torcik, ale bez tego emeryci by nic nie dostali. To dotyczy też dzieci. One będą najważniejsze.

Dzisiaj na stadion Wisły wracają kibice, którym nie podobał się odwołany prezes Bednarz. To pana cieszy czy martwi?

- Ja wspierałem pana Bednarza. Uważałem, że trzeba być twardym. On nie jest właścicielem klubu, który musi funkcjonować. Wczoraj byłem na Legii...

Jak się panu podobała oprawa?

- Kibice zaryzykowali poważnie. Były race a potem znowu będą mieli pretensje do UEFA. Zarząd Wisły się porozumiał z SKWK i są reguły. Zobaczymy co będzie dzisiaj i w przyszłości. Nie może być tak, że kibice decydują o sytuacji przedsiębiorstwa. Bednarza mi szkoda, tacy ludzie są potrzebni.