Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Jerzym Fedorowiczem.
„Przestańcie bić brawo i słuchajcie”. Te słowa Jana Pawła II parafrazował wczoraj ksiądz Oder. Słuchajcie czyli co? Co mamy zrobić po kanonizacji?
- Po prostu zachowywać się wedle jego wskazówek. On zostawił po sobie wiele mądrości, wystarczy to przeczytać. Nie wszystko każdy zagoniony człowiek jest w stanie posiąść, ale jest na przykład list do ludzi sztuki, który jest dla nas kanonem zachowań. Mam go schowanego i jak mam wątpliwości, to czytam. Tak być powinno. W komentarzach była też mowa, że mieliśmy do czynienia z jednym z największych umysłów Europy. Jego wskazówki były bardzo mądre. O to właśnie chodzi.
Chociaż sami przedstawiciele kościoła mówią, że refleksja nad nauczaniem Jana Pawła II nie jest głęboka. Co zrobić z tym dziedzictwem? Przed nami nie będzie żadnej wielkiej uroczystości poświęconej Janowi Pawłowi II. Wszystko w naszych rękach.
- Gdybym ja wiedział, co z tym zrobić, to bym pisał książkę. Wiem tylko, że trzeba czytać, słuchać i wyciągać wnioski. Byłem blisko związany z Ojcem Świętym.
Użył pan nawet takiego słowa, że „myśmy się tu wszyscy zakolegowali”.
- Coś takiego było. Moje pokolenie spotykało Ojca Świętego jako biskupa, kardynała a potem papieża. Ojciec Święty był skromny, nie lubił objawów szacunku. Jego pomniki są czymś, czego by pewnie nie lubił. Wolałby, żeby te pieniądze były przeznaczone na szpitale, hospicja. Za to go ludzie kochali. To, że jest świętym opiekunem rodzin, jest ważne. Rodzina jest czymś najważniejszym w życiu, bez znaczenia czy ktoś ma jakieś polityczne odchyły na temat rodziny. To jest piękne. Chciałem zadać jednak pytanie. Który to będzie dzień Jana Pawła II? To będzie 27 kwietnia czy inny dzień? Pewnie radiosłuchacze powiedzą nam o tym.
Będziemy o to pytali. Kraków od wczoraj jest też światowym miejscem kultu świętego Jana Pawła II. Co z tym powinny zrobić władze?
- Władze wiedzą, co mają robić. Dla Krakowa to duży sukces. Po tym wydarzeniu okaże się, że przyjadą pielgrzymi. To będzie miejsce kultu i to rozwinie Kraków. Przypominam, że w 2016 roku będzie zjazd młodzieży i papież. To będzie duża uroczystość.
To może niepotrzebnie dyskutujemy tyle o ZIO, o czymś co prawdopodobnie się nie zdarzy, a mamy świętego i światowe miejsce kultu? Mamy także Światowe Dni Młodzieży. To jest na marginesie.
- Nie łączyłbym tych rzeczy. Mówimy o roku 2022. Jak patrzę na nasze miasto, to ono się bardzo rozwinęło. Po latach zmian mamy wieki postęp. Jak się wszystko dobrze poukłada, to ZIO jest realne. Świętość Jana Pawła II to rzecz, która będzie trwała wieki. Mamy święto naszego patrona i to jest wielka uroczystość. Święty Jan Paweł II będzie patronem naszego miasta. To piękne. Byłem bierzmowany przez Ojca Świętego. Ja się cieszę, że żyję w tych czasach. Jest dobrze.
Przedstawiciele SLD chcą, żeby wojewoda uchylił uchwałę o referendum, bo pytanie o monitoring sugeruje odpowiedź. Nie boi się pan kompromitacji?
- Muszę tylko odpowiedzieć sobie na jedno pytanie. Jeśli uchyli uchwałę, to czy padnie całe referendum? Każda organizacja walczy o swoje cele. Podobnie SLD. Jest takie pytanie i ono jest intencjonalne. Każdy by chciał, żeby było bezpieczniej. Być może to błąd w formule, ale myślę, że może ono zostać. Mam nadzieję, że prawnicy wojewody sobie z tym poradzą i to pytanie będzie.
Czyli 25 maja w referendum zagłosuje pan cztery razy na tak?
- Tak. Ja tak zagłosuję.
Nie uważa pan, że idea ZIO została skompromitowana?
- Nie. Znam przebieg różnych zdarzeń i wiem, jaką prace wykonała Jagna Marczułajtis. Bez niej będzie trudno. Spokojnie, niech mieszkańcy się wypowiedzą. Ja jestem za rozwojem miasta. Bez ryzyka nic nie osiągniemy.
Jak pan tłumaczy to, że na konsultacje społeczne dotyczące ZIO przychodzi po 60-80 osób. Krakowianie już zdecydowali?
- Nie wiem, czy to dużo czy mało.
Mało. 4000 przychodzi na konsultacje poświęcone linii szybkiego tramwaju
- Nawet nie wiedziałem. Za dużo jestem w Warszawie. Jeśli to jest mało to znaczy, że krakowianie są zdecydowani. Dużo się już na ten temat też mówiło. Ludzie są dobrze poinformowani. Nie znają tylko ceny, jaką trzeba będzie zapłacić za przygotowanie Igrzysk.
Prasę przeglądał Krzysztof Piasecki: