Zapis rozmowy Jacka Bańki z Iwoną Gibas, członkiem zarządu województwa małopolskiego
Pani marszałek czy małopolscy samorządowcy, małopolscy politycy są rozczarowani wizją igrzysk olimpijskich w Warszawie? Część liczyła na zawody w Małopolsce, w Zakopanem przede wszystkim na igrzyska zimowe.
Powiem szczerze, że gdzieś te głosy medialne wybrzmiały, że jest jakiś zawód ze strony samorządowców w Zakopanem. Osobiście nie słyszałam takich słów skierowanych do nas na kongresie, to są wiadomości medialne, więc każdy ma prawo do oceny każdej sytuacji.
Czy ta zapowiedź aplikowania o igrzyska olimpijskie w Warszawie oznacza, że no nie ma mowy przynajmniej na razie o tym, by starać się o zimowej igrzyska w Zakopanem i Popradzie?
Nigdy nie podejmuję i nie wchodzę w taki dialog, że nigdy się nie da podjąć pewnych działań. To wszystko zależy od sytuacji, na to składa się bardzo wiele czynników, ale myślę, że zawsze można podejmować dialog. Polska w mojej ocenie przy organizacji tegorocznych, trzecich igrzysk europejskich pokazała swoją odwagę, bo w bardzo trudnych czasach podjęliśmy to wyzwanie — czas pandemii, czas wojny na Ukrainie i wielkiej inflacji, a plany były tych igrzysk przed tą całą trudną sytuacją. W związku, z czym mogliśmy się przecież wycofać, a podjęliśmy to wyzwanie. Myślę, że to wielka odwaga i Warszawy, i Małopolski. Nami też targały wielkie dylematy, marszałek też musiał się wykazać bardzo dużą odwagą, podejmując tę trudną decyzję. Teraz możemy powiedzieć, że bardzo dobrze, że wykazaliśmy się odwagą.
Choć też były takie oczekiwania, że po igrzyskach europejskich pójdziemy za ciosem, będą te starania o zimowe igrzyska w Zakopanem i Popradzie, musimy na razie zapomnieć o Zakopanem?
Tak do końca nie byłabym tego pewna. Powinniśmy cały czas podejmować dyskusję. Nie jestem z tego świata sportu, nie brałam udziału w tych dyskusjach. Myślę, że dla wszystkich fanów i kibiców w Polsce informacja o tym podjęciu i aplikowaniu do tego, żeby w 2036 roku znaleźć się wśród organizatorów letnich igrzysk olimpijskich, to jest duża odwaga i myślę, że poczuliśmy, że jesteśmy w końcu na to przygotowani.
Czy w takim razie Europejski Kongres Sportu i Turystyki pozostanie w Zakopanem już na zawsze, bo jeśli teraz będziemy mówić przede wszystkim o kontekście Warszawy no to czy to spotkanie, a już dwa takie kongresy za nami, pozostanie w Zakopanem?
Będziemy czynić wszystko, żeby tak było, bo uważam, że to miejsce jest szczególne i no powinniśmy zdecydowanie zadbać o to, żeby właśnie takie kongresy odbywały się w Zakopanem na stałe.
Pamiętamy, co się stało z Forum Ekonomicznym. Teraz trwa odbudowywanie marki w zasadzie budowa nowego projektu, jakim jest Krynica Forum.
Tutaj dokładnie mamy takie doświadczenia, że nie powinniśmy takich rzeczy czynić, że jednak to budowanie marki i dbanie o to, żebyśmy jako Małopolska byli potęgą tego typu wydarzeń. Powinniśmy dbać o to ponad podziałami.
Turystyka i kultura to jest dziedziną, za którą pani odpowiada w województwie małopolskim. Wczoraj Kraków Airport poinformował, że odprawił już 7-milionowego pasażera. Widzimy, że ten ruch turystyczny się odbudowuje, że to będzie rekordowy rok dla lotniska. To zawsze prezes lotniska mówi, to nie dla lotniska osoby tutaj przylatują, ale dla choćby przede wszystkim dla kultury.
W tych inwestycji jest naprawdę bardzo dużo, począwszy od Muzeum Tatrzańskiego, w którym mamy już na ukończeniu oddziału Muzeum Palace, bardzo dużą inwestycję prowadzoną wspólnie z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Scena Atelier, która naprawdę robi niesamowite wrażenie. Jest to miejsce dla młodych artystów, dla młodzieży, dla ich rozwoju artystycznego, niekoniecznie teatralnego, ale wokalnego. Ludźmierz Instytut Ludów Karpackich Dziedzictwa Niematerialnego, to jest nieprawdopodobna dbałość o to dziedzictwo Podhala w wymiarze folkloru. Jest to nieprawdopodobne dziedzictwo, które przez lata nie zanikło i jest cały czas kultywowane. To tam mamy najnowocześniejsze studio nagrań, nowoczesną bibliotekę, która zapewnia wszystkie standardy do przechowywania. Mamy dwie sceny wewnętrzną i zewnętrzną, miejsce do tego, żeby tam wszyscy ludzie i twórcy zadbali o to dziedzictwo, żeby było dla następnych pokoleń. Muzeum Pożarnictwa w Alwerni przecież to nowa inwestycja, pomnik dla strażaków OSP piękne muzeum. Ostatnio dwa tygodnie temu oddany po rewitalizacji zamek Lipowiec, Centrum Nauki Cogiteon. Musimy w tym roku zamknąć się inwestycyjnie, bo to są unijne pieniądze. Natomiast przygotowanie tych wystaw i tego wszystkiego myślę, że będzie to początek przyszłego roku. To jest cały proces przygotowania muzeów, to są wystawy, potrzeba czasu, żeby to wszystko doprecyzować. Nie da się tak od razu zamknąć inwestycji i od razu ruszyć. W muzeum archeologicznym mamy przebudowę całego poddasza, nowych przestrzeni do udostępnienia dla osób z niepełnosprawnością.
Jakie jest zainteresowanie Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej? Wiadomo, ile osób je odwiedziło?
To jest piękne nowoczesne muzeum, w całości sfinansowane przez Ministerstwo Kultury. Dostaliśmy to muzeum jako instytucja w prezencie i my mamy tylko być tym prowadzącym organem. Danych statystycznych powiem szczerze, nie mam w głowie, ale między innymi po to przejęliśmy to muzeum, żeby mając takie możliwości, jakie ma małopolska kultura i Departament Kultury do nadzoru i do tego, żeby aktywizować taką działalność, bo wiadomo, że każda działalność muzealna w każdym miejscu musi być aktywizowana.
To warto przypomnieć, że była to inicjatywa oddolna mieszkańców.
To była inwencja za czasów kiedy byłam jeszcze radną powiatową i to były takie nasze marzenia, które mieliśmy od dawna jako mieszkańcy powiatu oświęcimskiego. Uznaliśmy, że mając tę wiedzę o naszych dziadkach, rodzicach, o tej traumie, którą przeżyli i o tej odwadze, jaką się musieli wykazać, uznaliśmy, że taki pomnik tym ludziom się należy i z taką inicjatywą wyszła ówczesna pani premier Beata Szydło. My jako radni podjęliśmy to wyzwanie i stąd mamy w tej chwili pomnik pamięci tych ludzi.
Pani marszałek skoro jesteśmy już w tym okręgu chrzanowskim, skoro mówimy o tej ziemi oświęcimskiej, to dlaczego kształt listy Prawa i Sprawiedliwości jest taki, że tak naprawdę pierwszy parlamentarzysta, nie licząc rzecznika Rafała Bochenka, który jest pierwszy, ale pierwszy parlamentarzysta z regionu jest dopiero piąty, a wyprzedza tego parlamentarzystę pani na miejscu trzecim i między innymi wójt Spytkowic?
Nigdy nie byłam zapraszana i nie brałam udziału w układaniu list wyborczych. Zawsze byłam na nie zapraszana i to jest dowód na sens mojej pracy i działalności, którą w swoim dorobku samorządowca prowadzę. Swoją pracą udowadniam to, że jestem właśnie na listy zapraszana.
A to, że parlamentarzystów z regionu wyprzedzają samorządowcy z regionu, świadczy o sile samorządowców czy o słabości parlamentarzystów?
Ja bym tak nie oceniała. Trzeba eksperymentować. Uważam, że człowiek się powinien obronić pracą właśnie z ludźmi w terenie. Też jestem ciekawa, jaki wynik tak naprawdę osiągnę jako pierwsza kobieta na liście, bo za mną dopiero kolejna jest dziewiątka. Patrzę na to wszystko z takiego bardziej socjologicznego punktu widzenia, bo naprawdę przepracowałam te pięć lat. To jest dla mnie nieprawdopodobna przygoda, którą mogłam przeżyć, nieprawdopodobna wiedza, którą mogłam nabyć, którą mogę się dzielić. Powiem szczerze jaki będzie wynik, nie wiem, ale jeżeli chodzi o parlamentarzystów, to przecież tyle lat są parlamentarzystami, że też mają wypracowaną swoją pozycję, swój elektorat. W mojej ocenie zabiegają o to, żeby się przypomnieć tym ludziom, którzy kiedyś im zaufali a jak oni ich ocenia, to pokażą właśnie te wybory. To, że jak się coś pozmienia, to myślę, że też w jakiś sposób powinno wyjść dla parlamentu polskiego na dobre, że wejdą też inne osoby z innymi pomysłami, z inną kreatywnością, z inną energią i to powinno zaprocentować. Jeżeli tylko będzie taka wola wyborców, żeby dokonać jakichkolwiek zmian, to chciałabym, żeby te zmiany były na dobre.
Będzie to również pojedynek dwóch frakcji w ramach Prawa i Sprawiedliwości — wicemarszałek Iwona Gibas na trzecim miejscu, wojewoda małopolski na czwartym miejscu. Pojedynek między wojewodą a wicemarszałek?
Nigdy tak nie podchodziłam do pracy w samorządzie i może przez to jestem trochę inna w tym całym świecie samorządowym. Nie mam energii takiej lewicy do tego, żeby wyzwalać jakieś walki, złą energię. Uważam, że powinniśmy być drużyną, wspierać się, cieszyć się z tego, że ktoś został lepiej oceniony. Z wielkim szacunkiem przyjmę, jeżeli będzie mi dane pracować w sejmiku i wystartować później w sejmiku to też to będę robić z wielką przyjemnością dla Małopolski.