Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Trzeciej Drogi Ireneuszem Rasiem.
Od niedzielnego wieczoru politycy PiS mówią, że będą namawiać Trzecią Drogę lub pojedynczych polityków do stworzenia większości sejmowej. Odwrócę pytanie. Trzecia Droga zaczęła rozmowy z politykami PiS, żeby mieć większość do odrzucania prezydenckiego weta?
- Nie będę komentował tego, co chce PiS. Według mnie wyborcy zdecydowali, że chcą zmiany. Wyniki są jasne. Każdy z opozycji to wie. Ja to wiem. Żądnych targów nie powinno być. Trzeba naprawić atmosferę wokół polityki. Więcej idei, mniej targów. PiS kupował polityków i zniszczył ich w opinii publicznej. Oni będą wygaszani, bo się sprzedali. Ludzie muszą wierzyć, że my w parlamencie chcemy rozwiązywać ich problemy. Tym się musimy zająć, nie walką ze sobą. Walka ze sobą powoduje, że wszyscy wokół się cieszą, zyskują, ale Polska traci.
Był pan członkiem PiS, PO, teraz jest pan prezesem partii Centrum dla Polski. Trzecia Droga ma duże zdolności koalicyjne. Wśród polityków PiS są tacy, którzy byli członkami PO, albo współpracowali z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. To ministrowie Gut-Mostowy, Ścigaj.
- Oni wszyscy podejmowali decyzje, które w oczach polityków, którzy patrzą na człowieka przez pryzmat wartości… Oni tych zasad nie utrzymali.
Czyli nie będzie rozmów, żeby dojść do odrzucenia weta prezydenta?
- Na tę chwilę mamy werdykt. On jest jasny i kierunkuje rozmowy koalicyjne. Wszystkie plotki, które rozsyła PiS, to plotki, żeby dać argumenty prezydentowi Dudzie, żeby popełnił kolejny błąd. Chodzi o to, żeby nie powierzyć większości opozycyjnej misji tworzenia rządu. Oni chcą grać na czas. Wiem, że ich koledzy w spółkach zarabiają ciężkie pieniądze i każdy miesiąc jest ważny. Jednak dziś, przy wojnie na wschodzie, na Bliskim Wschodzie... Trzeba jak najszybciej uformować rząd.
Większość opozycyjna to trzy bloki, około 10 podmiotów politycznych. Pierwszy podnoszony problem to legalna aborcja do dwunastego tygodnia, czyli postulat Lewicy i KO.
- Nie ma problemu. Te kwestie nie będą brane pod uwagę przy zawieraniu koalicji. Trzecia Droga ma pomysł powrotu do kompromisu aborcyjnego, który dobrze służył. Ja za to politycznie umarłem w PO, ale to moje zasady. Wiedziałem, czym się to skończy. Między skrajnościami pani Lempart i Godek jest Polska. Za to będziemy z Kosiniakiem-Kamyszem… Może nie umierać, ale to jest gwarantowane. Ludzie, którzy mają inne poglądy, muszą się dobrze czuć w państwie. Nie wolno rozsadzać światopoglądowo Polski. Trzeba ją łączyć. Pojednanie. Jeśli temat zostanie wyciągnięty przez skrajności jako najważniejszy, jest fałszywy po to, żeby dzielić. My w to nie wejdziemy. Nie będzie czegoś takiego, że to będzie punkt ważny dla dojrzałej polityki.
Resort edukacji dla Lewicy, czyli zwrot w szkołach o 180 stopni, być może bez religii w szkołach?
- Znowu pan dotyka rzeczy pikantnych. Nie damy się podzielić. Poczekajmy. Nie rozpoczęliśmy jeszcze rozmów o resortach. W nich nie będzie przedstawicieli jednej formacji. Będziemy mieć dobry mandat, żeby trzymać kotwicę. Zwracam się nie tylko do moich wyborców, ale do wszystkich. Trzeba szukać porozumienia. Jak będziemy prowadzić politykę jak panowie Morawiecki i Kaczyński na podziałach... Nie mówię, że druga strona nie szukała podziałów. Jesteśmy obiektywni. Kotwica tym wynikiem została jednak wbita.
Te resorty w przypadku Trzeciej Drogi to pewnie rolnictwo, resort pracy...
- W tym rządzie nie będzie wariactw. Zajmijmy się uszanowaniem ludzi, którzy pracują. Nie może być tak, jak PiS dał w Polskim Ładzie, że im więcej ktoś pracuje, tym więcej podatków płaci, że proporcjonalnie im się dokłada. Przedsiębiorczość, praca, gospodarka – to przyszłość Polski. Na tym fundamencie mogą żyć kolejne pokolenia. Jak to rozwalimy, fundament będzie słaby.
Pan będzie ponownie kandydatem do objęcia resortu sportu i turystyki?
- Kandydatem jestem stale. Pewnie też będę teraz. Dajmy czas. Wiemy, że parlament będzie zwołany w ostatnim terminie przez prezydenta – 13, 14 listopada. To ochrona prezydenta dla swojego układu politycznego. Ubolewam, że tak postępuje prezydent, który powinien być dobrze wychowany, bo tu w Krakowie się wychował. Zasada demokratycznej legitymacji powinna być ważna, decyzje powinny być bezzwłoczne. Mamy niestabilną sytuację wokół polskich granic.
Gdyby kierował pan resortem sportu, co dalej z inicjatywą organizacji w Polsce Igrzysk Olimpijskich w 2036 roku?
- Zapytajmy prezydenta Dudę, co miał na myśli, gdzie te Igrzyska? Miał problem, żeby wskazać obiekty.
Czyli temat będzie nieaktualny?
- Powiedzmy tak. Był to wyskok kampanijny. Krytykowałem i krytykuję go. Tak się pali wielkie idee. Prezydent, który to robi w kampanii, pokazuje, że nie jest dojrzałym politykiem.
Myślał pan o prezydenturze Krakowa. To już nieaktualne?
- Zakończyłem kampanię. Dziękuję wyborcom nie tylko w Krakowie, ale też w powiatach. Wszystkie moje zobowiązania będę realizował zdecydowanie. Proszę obserwować moje działania. Wykorzystam doświadczenie, żeby nasz okręg zyskał. To jest najważniejsze. Dla państwa będę pracował.
Jakie stanowisko dla szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza?
- Byłby świetnym premierem. Władysław Kosiniak-Kamysz z ideą wbicia kotwicy porozumienia między Polakami ma zasięg sympatii w Polsce. Warto to rozważyć. To moje zdanie i Centrum dla Polski. To trzech parlamentarzystów. Jestem prezesem tej formacji. Z sympatią patrzymy na Kosiniaka-Kamysza. Młody, doświadczony, dobry człowiek i dobrze wychowany tutaj w Krakowie. To byłby naturalne. Władysław ma doświadczenie i umie zjednać Polaków.
To będzie warunek Trzeciej Drogi?
- Nie. To dobre rozwiązanie, które ja, jako część tej koalicji, podpowiadam.
Jest taka propozycja dla szefa PSL, ale z tej drugiej strony.
- Tak, ale wiadomo... Chodzi o to, żeby coś rozbić. Proszę być spokojnym. Wynik wyborów jasno określił, że Polacy chcą zmiany. Frekwencja była niebywała. Koalicja musi zostać utworzona spośród ugrupowań opozycji. Mimo różnic ideowych, trzeba się zająć ważnymi sprawami. Jak tym się zajmiemy, Polska wystartuje do ważnej pozycji w Europie i na świecie.