Polskie Stronnictwo Ludowe poparło oficjalnie w wyborach prezydenckich Szymona Hołownię, zatem zaskoczeń nie było. W weekend poznaliśmy też kandydatkę Lewicy w tych wyborach, też bez zaskoczenia. Start Magdaleny Biejat zmienia coś w tym wyścigu?

- Jest kobieta w palecie kandydatów. To jest najbardziej wyraźna zmiana. Wydaje się, że nie było chętnych do startu na Lewicy, ale chyba panią senator przekonano, że dla środowiska warto to zrobić. Zaskoczeń nie ma nigdzie. Są kandydaci przewidywani wcześniej, może poza kandydatem PIS, który jest kandydatem taktycznym.

Rozumiem, że Magdalena Biejat to nie jest ból głowy dla tych konserwatystów, którzy tworzą Trzecią Drogę. Większym bólem głowy oczywiście, choć nie aż tak dużym jak się wydaje, będzie dla Rafała Trzaskowskiego. Dlaczego takim problemem dla przedstawicieli Trzeciej Drogi jest odpowiedź na pytanie, kogo by w drugiej turze poparli? Karola Nawrockiego czy Rafała Trzaskowskiego?

- To nie tak. Startujemy, żeby wygrać wybory. Szymon Hołownia wierzy w wygraną. Jak my założymy, że kogoś poprzemy w II turze, to tak, jakbyśmy nie wierzyli w naszego kandydata.

Ale pan mówi, że ma problem z Rafałem Trzaskowskim.

- Nie powiedziałem, że mam problem. Znam Rafała Trzaskowskiego. Zobaczymy, co inni kandydaci powiedzą w kampanii. Ona będzie długa. To długi marsz. Wielu kandydatów poniesie klęskę. Ta klęska może być wypadkową wielu sytuacji. Mam nadzieję, że Szymon Hołownia wygra i wejdzie do II tury. Jak tam wejdzie, wtedy pewnie ma w kieszeni… To ja mogę zapytać kolegów, którzy chcą głosować na Rafała Trzaskowskiego, czy w II turze poprą Szymona Hołownię.

Podczas kongresu Centrum dla Polski w Krakowie padła propozycja zakazu używania telefonów komórkowych w szkołach. Całkowitego i dla wszystkich, czy do osiemnastego roku życia?

- Dla nauczycieli też… Śmieję się. W biegu nie zauważamy pewnych zmian i nowych uzależnień w naszym społeczeństwie. Widać to w raporcie NIK. On pokazał, jak wiele zagrożeń w przestrzeni cyfrowej dotyka młode pokolenie. Niestety skuteczne próby samobójcze, problemy psychiatryczne, alarmujące statystyki. To pokazuje wykres, jak zamknęliśmy społeczeństwo podczas Covid w świecie cyfrowym. Wtedy widać jak na dłoni, jak lawinowo to skoczyło. To przykład i doświadczenie, z którego trzeba wyciągnąć wnioski.

Kraje europejskie to stosują, Australia też ostatnio...

- Austria, Holandia, Szwecja już to wprowadziły. Powszechnie się o tym mówi. Jak jesteśmy w obszarze sportu, którym się zajmuję, mówi się o e-sporcie. Niektórzy chcą to zrównać ze sportem. Nie idźmy w tm kierunku. E-sport to gry, zamknięcie. Coraz więcej młodych ludzi bawi się tam w gry, ale to nie ma nic wspólnego ze sportem. Nam w ostatnich latach w szkole przybyło 6 kg. Musimy walczyć z otyłością młodzieży. Polska nie daje rady. Sport musi wrócić do szkół. Jak komórka podczas zajęć będzie gdzieś leżeć, przyda się oddech młodym.

Rozumiem, że będzie taki projekt przygotowywany przez środowisko Trzeciej Drogi?

- Tak.

Kiedy trafi do parlamentu?

- Wiem, że w Ministerstwie Edukacji się nad tym zastanawiają. Pewnie w pierwszym kwartale przyszłego roku to złożymy. Oby to było ustalenie koalicyjne. Jesteśmy jej częścią. Uważam, że gaming, cały biznes, z którym walczyć nie wolno, jest i będzie. Ludzie lubią pograć, ale zobaczmy jak to uzależnia całe grupy społeczne. Jak mamy się przed tym bronić i jak bronić młodych ludzi?

Jak pan odebrał rekomendację Polskiego Komitetu Olimpijskiego dla prezydenta Andrzeja Dudy na członka Międzynarodowego Komitetu Europejskiego? Podobno prezydent nic nie wiedział.

- Pan Piesiewicz wyskoczył jak Filip z konopi, żeby bronić swojej słabej pozycji. Stara się zagrać osobami, które nawet o tym nie wiedzą. Może wiedziały, ale nie wiedzą, że w takich okolicznościach... To nie było w programie obrad zarządu PKOl. Pan Piesiewicz zaskoczył wszystkich i pewnie wprowadził w błąd niektórych działaczy. Frekwencja była marna, część nie była obecna na zarządzie. To pokazuje brak autorytetu pana Piesiewicza. Nie ma co mieszać, że to zagraża Mai Włoszczowskiej. Ona ma długą kadencję, z innej puli jest dobierana. Tu uspokajam.

Czyli nie traktuje pan poważnie tej kandydatury? Może ona pomogłaby polskiemu sportowi? Mówi się o tym, że to nie miejsce dla polityków, ale to nie jest zwykły polityk. To była głowa państwa.

- Wiemy o relacjach pana prezydenta Dudy z panem Bachem. Znają się. Wydaje mi się, że jeśli pan prezydent miał takie aspiracje, pan Piesiewicz mu nie pomógł. Wykorzystał osobę pana prezydenta i chyba podpalił tę kandydaturę.

Polski sport skorzystałby na tym?

- Każdy przedstawiciel w ważnych gremiach międzynarodowych to plus. Ja jestem zwolennikiem tego, co było 10-15 lat temu. Wtedy cieszyliśmy się, że Polak jest w ważnych gremiach. Dziś w tej polaryzacji jedni nie lubią drugich. Po to jest Trzecia Droga, żeby wrócić do tych standardów.

Czyli pan byłby za taką rekomendacją?

- Ja nie rekomenduję. Polak jednak powinien tam zasiadać. W tej sytuacji sam pan powiedział, jakie były kuluary zgłoszenia. Jakie mogą być szanse takiego zgłoszenia?

Jakie szanse?

- Mniejsze niż te, które by były, jakby za tym stała dyplomacja.

Była polityczna deklaracja wsparcia budowy ośrodka narciarskiego na Nosalu. Co po deklaracjach?

- Prawne aspekty są prowadzone przez inwestora, którym jest TPN. Jestem informowany o kwestiach. Mocno wspieramy, żeby ten tradycyjny szlak narciarski wrócił dla narciarstwa. Myślimy o młodych alpejczykach, którzy nie mają gdzie trenować. Ta trasa może pomóc wychować alpejczyków na światowym poziomie.

Jakieś konkrety po tych deklaracjach? Kiedy i jakie?

- To sprawy proceduralne. Są organizacje pozarządowe, które to utrudniają z premedytacją, ale mają do tego prawo. Czy to logiczne? Prawa trzeba przestrzegać. Oby Nosal wygrał z tymi, którzy chcą zamazać tradycję i potrzebę dla polskich sportowców. Jaką ilością narciarzy amatorów Polska dysponuje? Chcemy walczyć o medale olimpijskie także.

W tym tygodniu Akademia Wychowania Fizycznego stanie się Akademią Kultury Fizycznej. Są protesty byłych studentów, absolwentów. Jak Pan je odbiera?

- To suwerenna decyzja środowiska Akademii Kultury Fizycznej od 20 grudnia. My to poparliśmy. Trudno było inaczej zrobić. Tak było przy zmianie każdej innej uczelni w Krakowie. Ja bym nie szukał dziury w całym. AWF – mam nadzieję – lekkoatletyczne miejsce rozgrzewkowe przy stadionie będzie mogło szybko budować.

Kolejna krakowska uczelnia zmienia nazwę. Środowisko sportowe jest oburzone Kolejna krakowska uczelnia zmienia nazwę. Środowisko sportowe jest oburzone

To deklaracja?

- Już chyba nawet decyzja. Ona będzie w tym tygodniu upubliczniona. 5 milionów stanie się faktem. Jesteśmy po ocenie formalnej i merytorycznej.