Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem sportu i turystyki, Ireneuszem Rasiem.

Deklaruje pan gotowość do startu w wyborach prezydenckich w Krakowie. Pod jakimi warunkami? Tylko wtedy, gdy będzie pan jedynym kandydatem Koalicji 15 października, czy nawet wtedy, gdy będzie startował szef małopolskiej PO, Aleksander Miszalski?

- W rozmowach z moim zapleczem politycznym podjąłem decyzję, że jak będzie potrzeba startu, od wielu lat się do tego przygotowywałem. Projekt krakowski... Byłem wiele razy o niego pytany. Mamy bagaż doświadczeń, pomysły, gotowy program. Ma pan jednak rację. Żeby nie było przypadkowego wyboru, co by było dla miasta najgorsze... Po latach Jacka Majchrowskiego może być wybór źle służący miastu. Trzeba porozumienia. Wczoraj Rafał Trzaskowski prosił o takie porozumienie w Warszawie. Pewnie w Krakowie będzie to też rozważane przez liderów Koalicji.

Czyli porozumienie i jeden kandydat Koalicji 15 października? Ostatnie sondaże prezydenckie, które jeszcze pana nie obejmowały, pokazywały, że na II turę może liczyć Aleksander Miszalski. On jest bliżej zostania jedynym kandydatem Koalicji?

- Tego nie wiem. Porozumienie będzie dotyczyło całego kraju ewentualnie. Zostawię to liderom. Najgorszy byłby mały chaos, jak w Krakowie. Jest wiele ambicji. Ja mogę zrezygnować ze swoich ambicji, jeśli ma być to dobre dla mojego miasta. To miasto mnie wychowało, wyborcy stąd mnie kierowali do różnych funkcji. Parlamentarzystą jestem od ponad 18 lat. Wcześniej byłem dyrektorem kancelarii prezydenta Gołasia, 7 lat pełniłem funkcję przewodniczącego rady i zarządu dzielnicy Bieńczyce, byłem radnym Krakowa. Doświadczenia jest dużo. Polityka nie bywa jednak logiczna. Czekam, zajmując się sprawami, które powierzył mi premier i moja część Koalicji 15 października.

Pan deklaruje start, poseł Komarewicz z Trzeciej Drogi też ma takie ambicje. Jeden z szefów Trzeciej Drogi, szef PSL mówi o wsparciu Andrzeja Kuliga...

- Poczekajmy. Rozmowy będą w najbliższych dniach. Nie dolewajmy oliwy do ognia. Oby się urodziło coś dobrego dla miasta. Po dobrych latach rządów Jacka Majchrowskiego, dobra by była kontynuacja z lekką korektą. Świeżość też jest potrzebna.

Kraków rozpoczyna pracę nad nową wersją uchwały o Strefie Czystego Transportu. Rada Miasta przyjęła rezolucję do rządu ws. rekompensat za wprowadzenie SCT, czyli pomoc finansowa dla mieszkańców, którzy będą musieli wymienić samochody i wsparcie niezbędnych inwestycji infrastrukturalnych. Kraków może liczyć na dodatkowe pieniądze?

- Żeby normalnie funkcjonować w mieście, tak śmiałe kroki służące poprawie środowiska i komunikacji w mieście, muszą być rekompensowane. Dobrze, że radni tak pokazują problem rezolucją. Nie mogą zamykać oczu i wprowadzać przepisów nieprzyjmowanych dobrze przez mieszkańców Krakowa.

Taki apel w ogóle będzie rozpatrywany?

- Na pewno będzie dostrzeżony. To już dużo. On formalnie nie wiąże, ale to zdanie Rady Miasta. Ja to szanuję. Trzeba to analizować. Na pewno w odpowiednim ministerstwie głos Krakowa będzie słyszany. Ja go będę reprezentował.

Teraz pytanie od krakowskich kibiców ws. stadionu Wisły. To pytanie jest stawiane kandydatom na prezydenta Krakowa. „Wisła na granicy opłacalności wynajmuje stadion. Klub musi dopłacać do obecności kibiców na obiekcie. Jak będzie pan chciał rozwiązać tę sytuację?”

- Nie wiem, czy Wisła dopłaca, czy to jest nieopłacalne. Pamiętam, jak budowaliśmy dwa stadiony. Robiliśmy to ponad podziałami i sympatiami. Mnie łatwo przypisywać dzisiaj do nestorki po drugiej stronie Błoń. Jestem kibicem Cracovii, ale z zatroskaniem patrzę też na Wisłę. We wtorek w Zabierzowie na zaproszenie pani Burtan spotkam się służbowo z zarządem Wisły, panem prezesem. Poruszę tę kwestię. Wisła, jak pan pamięta, na początku była operatorem stadionu, ale oddała to, bo nie była w stanie utrzymać stadionu. Cracovia jest operatorem, płaci podatki. Na to zwraca uwagę Jacek Majchrowski. Kluby muszą być traktowane przez miasto porównywalnie. Nie znam propozycji kibica Wisły, który pyta na platformie X polityków, jak mogą pomóc. Nie znam szczegółów finansowych. Zapytam pana prezesa. Niewątpliwie ten stadion wpisuje się w funkcję związaną z Wisłą, ale może też być miejscem większych koncertów niż w Tauron Arenie.

Co dalej z rozbudową stacji narciarskiej na Nosalu? Ministerstwo z powodów formalnych wstrzymało dotację na rozbudowę. Rozbudowa będzie prowadzona? Będzie wsparcie? Co jest problemem? Sprawy własnościowe, wycinka drzew? Może to decyzja polityczna, bo o rozbudowę tej stacji zabiegało środowisko PiS?

- Podchodzę merytorycznie do tego. Ten obiekt powinien wrócić do narciarstwa. Nie ma obiektu do szkolenia alpejczyków. Znam zdanie PZN, znam opinię ekspertów z FIS. Rozmawiałem z dyrektorem TPN, który mówi, że wycinkę można zrekompensować wielokrotnie na korzyść obszarów chronionych. To można zrobić pozytywnie dla wszystkich. Potrzeba spokoju. Jestem na tak, moje środowisko też. Rozmowy będą trwały. Oby w najbliższym czasie TPN uporał się z formalnościami. Wtedy porozmawiamy o finansowaniu tej inwestycji, która jest niezmiernie ważna dla rozwoju polskiego sportu.

Jak długo może potrwać taka inwestycja? Kiedy by się mogła rozpocząć?

- Według mojej wiedzy, prace inwestora są zaawansowane. Nie zdążyli w zeszłym roku, dlatego dofinansowanie nie mogło być rozpatrzone. Mam nadzieję, że szybko przełamiemy impas w tej sprawie.

Kiedy Kraków i inne miasta mogą się doczekać możliwości pobierania opłaty turystycznej? To postulat branży i samorządu. Tylko latem ubiegłego roku liczba turystów zagranicznych wzrosła w Krakowie ponad 150%.

- Mam nadzieję, że w najbliższym kwartale projekt ustawy trafi pod obrady Sejmu. Ta dyskusja jest toczona i konsultowana od lat. Trzeba postawić kropkę nad i. O szczegółach porozmawiamy, ale mam nadzieję, że stanie się to bardzo szybko.

Formalnie od przyszłego roku Kraków mógłby to pobierać, czy już w te wakacje? Pytam w kontekście roku rozliczeniowego.

- Jestem zwolennikiem wprowadzania ładu w dystansie od 1 stycznia. Nie róbmy bałaganu. Przez ostatnie 8 lat legislacja w parlamencie nie wyglądała poważnie. Jak my to przygotujemy, przygotują się też wszyscy partnerzy. To nie będzie oblig, ale decyzje gmin, które będą mogły u siebie wprowadzać taką opłatę.