Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Centrum Dla Polski i Trzeciej Drogi, Ireneuszem Rasiem.
Dokąd prowadzi Trzecia Droga? Nie jest to kierunek na manowce? To pytanie o problemy z 8% progiem wyborczym.
- Pan chce chyba dołączyć do ludzi, którzy nam źle życzą. Mamy swoje badania, wiemy, po co jest Trzecia Droga. Było to definiowane na konwencji, podczas prezentacji programu gospodarczego. On zmienia bardzo wiele, jest oczekiwany przez gospodarkę, polskich pracowników i przedsiębiorców. Mamy co robić. Idziemy tą drogą pewnym krokiem. Nie reagujemy na takie zaczepki.
Słyszymy o strachu przed progiem wyborczym. Są scenariusze ratunkowe, na przykład „koalicja świateł drogowych”, czyli Lewica, Polska 2050 i PSL?
- Nie ma strachu. Nie ma takich projektów. Wczoraj było spotkanie z mieszkańcami w Skawinie. Był Kosiniak-Kamysz i Hołownia. Rozmawialiśmy z mieszkańcami powiatu. Przygotowujemy się w tym formacie. Wzmocnienia i transfery są możliwe. Trzeba się tego spodziewać. Mówię o mocnych, rozpoznawalnych politykach związanych z samorządem. Ich weźmiemy na pokład i dopłyniemy do wyniku, który będzie pozytywnym zaskoczeniem. Wiem, że ugrupowania Donalda Tuska i Kaczyńskiego chcą pomniejszać naszą rolę. Oni mają swój interes. My patrzymy na interes Polaków. Kosiniak-Kamysz dobrze mówi, żeby w wyborach głosować nie na mniejsze zło, ale na większe dobro.
Dla pana ta szersza koalicja byłaby osobistą porażką… Nie po to odchodził pan ze skręcającej w lewo PO, żeby teraz być na jednej liście z Lewicą.
- Żadnej porażki mojej nie będzie. Polityka jest dzisiaj bardzo mętna w Polsce. Woda musi być czysta. Kiedyś dawaliśmy ciepłą wodę w kranie. Dziś ona musi być czysta. Woda w kranie dziś jest brudna. Chcemy to zmienić. Chcemy też zmienić Polskę tak, żeby każdy, kto chce tę wodę ciepłą, mógł sobie taką ustawić. Jak ktoś będzie chciał chłodniejszą, niech ma. Od Polaków powinno zależeć, jakie narzędzia układa wielka polityka w Warszawie. Uwolnijmy energię Polaków. Na spotkaniach to wychodzi, szczególnie u przedsiębiorców. Oni po pisowskim Polskim Ładzie, tragedii dla gospodarki… Trzy systemy rozliczeniowe w jeden rok to dramat.
Zdaję sobie sprawę z tego, że opinie dotyczące trudności z pokonaniem progu są niejako suflowane, żeby osłabić wyborców. To jasne. Mają państwo jednak jakiś scenariusz ratunkowy, jakby się nie udało odbić po efekcie 4 czerwca?
- Nie przewidujemy. Zapraszam pana do współpracy na funkcję rzecznika... To żart oczywiście. Nie potrzebujemy dopingu. Polacy muszą mieć wybór. Jakbyśmy się zgodzili na powrót do filozofii jednej listy, byłby to wybór mniejszego zła. Chcemy, żeby Polacy wybrali większe dobro.
Co Trzecia Droga zrobi ws. referendum dotyczącego uchodźców? Będą państwo namawiali do głosowania, czy do niebrania udziału?
- Na razie staramy się mówić PiS-owi, że to nie ma sensu. W Polsce wszyscy uważają, że narzucona relokacja jest niewłaściwym narzędziem. Są tam zapisy, że Polska nie będzie tym objęta przez sytuację związaną z Ukraińcami. To prawda. Mamy informację z Brukseli, że Polska ciągle nie chce wystąpić o pieniądze z funduszu na to, żeby otrzymać rekompensatę za przyjęcie milionów Ukraińców. To sabotaż, albo uzasadnienie do tego, że UE jest zła. To jakaś strategia na te wybory, rozpalanie emocji, że grozi nam druga Francja. To odwracanie uwagi od problemów. To na przykład demografia. W kwietniu urodziło się najmniej dzieci w historii Polski od zakończenia II wojny. Tragedia. Rząd mówił, że to zmienia. Widzimy jak.
Zaproponowane przez państwa rozwiązanie, czyli waloryzacja 500+ w wypadku gdy jedna osoba pracuje, będzie sprzyjało gospodarce, ale nie można tego nazwać prodemograficznym rozwiązaniem.
- 500 plus też nie można nazwać prodemograficznym. W kwietniu mamy najmniej urodzeń od II wojny. Oczywiście dało to rodzinom godność. Widzimy to jako Koalicja Polska. Waloryzację trzeba jednak powiązać z pracą. Praca PiS przez 8 lat przez populistyczne działania, przestała się w Polsce opłacać. Polacy nie mają poczucia, że im więcej pracują, tym więcej zarabiają. Odwrotnie. Więcej się podatków płaci. Dziś składka zdrowotna to podatek. Jak ktoś mówi, że zmniejszył podatki w ostatnich latach, kłamie. W polityce prawda jest ważna.
Ponad 4000 będzie wynosić płaca minimalna od początku przyszłego roku.
- 9% składki zdrowotnej to podatek wprost, który nie idzie na to, żebyśmy stali w mniejszych kolejkach do lekarzy. Idzie to do dziury budżetowej.
Kilka dni po zakończeniu Igrzysk Europejskich ocenia pan tę imprezę jednoznacznie pozytywnie? Nagradzał pan niektórych zwycięzców.
- Od początku uważałem, że ta impreza jest korzystna dla Krakowa. Kłamią ci, którzy to krytykują w czambuł. Kraków zyskał na inwestycjach, zyskał promocję. Były transmisje w telewizji. Oglądałem to z perspektywy człowieka zajmującego się sortem, także krytycznie. Wiele rzeczy bym poprawił, ale ogólnie jest na plus. Dla Polski co to znaczyło? Po Covid był kryzys w turystyce. Był też zakłamany obraz. Był problem z branżą, jak wybuchła wojna w Ukrainie, wszystkim na świecie się wydawało, że tu jest niebezpiecznie, że nie trzeba ryzykować, żeby tu jechać. Te obrazy i sportowcy przydadzą się, żeby ten obraz odkłamać.
Letnie Igrzyska w Warszawie w 2036 lub 2044 roku? Pisze o tym Dziennik Polski. To wizja realna?
- Jestem posłem z Krakowa. Jestem w Radiu Kraków. Mogę nawet w Warszawie powiedzieć. Duże Igrzyska Olimpijskie letnie? To wielki wysiłek. Bardziej realne są Igrzyska Zimowe. Ten projekt był kiedyś rozważany poważnie. Kraków – jako miejsce wydarzeń kulturalnych, sportowych kongresowych – jest świetnym miejscem. To marka, która może dać Polsce wygraną w ubieganiu się o ważne imprezy.