Jak zapewniał Raś, w czasie rządów koalicji PO - PSL sytuacja rolników poprawiła się. "Od 2004 do 2020 roku tylko na dopłaty bezpośrednie do rolnictwa pójdzie 186 miliardów złotych" - wyliczał poseł na antenie Radia Kraków.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Ireneuszem Rasiem.

Marek Sowa ma pokierować małopolską kampanią wyborczą Bronisława Komorowskiego. To docenienie efektów skuteczności Marka Sowy czy coś innego?

- Niewątpliwie sukcesem jest o, że rządzimy w Małopolsce. Marek miał niebagatelny wpływ na kampanię w sejmiku. Nie jest tajemnicą, że duża sympatia prezydenta spoczywa na Marku. To naturalne.

 

To zapowiedź ogólnopolskiej kariery marszałka czy umocnienie pozycji w regionie?

- Nic nie jest wykluczone. Przyszłość dla marszałka jest ciekawa. Popatrzmy na wybory parlamentarne. Na zachodzie straciliśmy lidera okręgu Oświęcim – Chrzanów – Wadowice. To Paweł Graś, który jest w Brukseli. Tadeusz Arkit może nie wystartować. Tam lider dla listy będzie potrzebny. Nie wiem, czy Marek to rozważa, ale on jest naturalnym kandydatem.

 

Na liście w wyborach parlamentarnych?
- Tak. To by było duże wzmocnienie.

 

Pan zaniemówił z wrażenia po konwencji Andrzeja Dudy?

- Nie. Ja mam inklinacje, że w tym okresie łapię chrypkę, ale mogę mówić swobodnie. Nie było tam nic nowego.

 

Wszyscy o tym mówią od tygodnia.

- Można pochwalić, technika była dobra. Zastosowali nowe efekty, które się stosuje. To nowum w PiS. Zaskoczenie to było także dla ich elektoratu, który do tej pory dotykał konwencji na salach niezbyt dobrze przygotowanych.

 

Nie przyszła do głowy panu myśl, że nie ma żartów?

- Nigdy nie ma żartów. Trzeba być pokornym. PO nigdy do wyborów nie podchodzi z pychą. Wsparcie dla Bronisława Komorowskiego będzie pełne, niczego nie lekceważymy. Oczywiście nie wszystko, co przystoi pretendentowi, przystoi prezydentowi. To jest trudniejsze dla prezydenta Komorowskiego, bo w niektórych sytuacjach go nie zobaczymy w kampanii. PiS może zastosować dla swojego kandydata różne metody, które będą bardziej kolorowe.

 

Prezydent Komorowski jeździ na nartach?

- Tak, ale w kampanii się nie pokazuje na nartach.

 

Andrzej Duda się pokazuje i ratuje innego posła, który się połamał. Co więcej, zupełnie przypadkiem szusował tam dziennikarz, który o tym napisał.

- To chyba była ustawka. Albo ćwiczenia ochotniczego pogotowia ratunkowego.

 

Może Marek Sowa też powinien takie rozwiązania przemyśleć?

- To jest właśnie to. Nie wszystko przystoi prezydentowi Komorowskiemu. Nie będzie ustawek. Będziemy rozmawiać z wyborcami. O tym będzie mówił nasz kandydat.

 

Premier powinna poświęcić Marka Sawickiego a minister skarbu prezesa JSW? Jest inny sposób wyjścia z tej sytuacji?

- Ja jestem przeciwnikiem. Marek Sawicki pokazuje, że jest gotowy do trudnych rozmów. Lider protestów rolników przyszedł na chwilę i od razu wyszedł. On nie chciał rozmawiać. Nie można mówić, że wieś w okresie rządów PO – PSL jest źle traktowana. Na wieś do 2020 roku trafią kwoty na poziomie 186 miliardów złotych. To kolosalna kwota, która zasila budżety gospodarstw rolnych. Rolnicy dają sobie radę w większości. Oczywiście jest załamanie rynku rolnego. Większość rolników sobie jednak z tym poradziła. Nie przesadzałbym z tym protestem. My jesteśmy gotowi rozmawiać. Sawicki czeka, żeby rozmawiać o problemach a nie o protestach politycznych.

 

W kolejce są kolejne grupy zawodowe: poczta, nauczyciele i tak dalej.

- Właśnie. Ja wiem, że to jest rok dwóch kampanii, gdzie opozycja to podsyca i chce się pożywić. Różne grupy poczuły, że mogą ponegocjować dla siebie.

 

Może to wina pani premier? Może trzeba było inaczej rozmawiać z kompanią węglową?

- Nie. Pani premier nie wymyśliła protestów. To może strategia pana Dudy z Solidarności. Pani premier ma nie rozmawiać z ludźmi? Ma blokować ministra Sawickiego?

 

Dała sygnał, że rząd jest słaby.

- Właśnie nie. Tam gdzie trzeba było załatwić sprawę, trzeba było się porozumieć. Nie jest dobrą metodą podejmowanie decyzji wbrew ludziom. To powrót do sytuacja sprzed 1989 roku. My się wywodzimy z nurtu niepodległościowego.

 

Sytuację mamy trudną. JSW ma dziennie 27 milionów strat.

- Teraz trwa przerwa negocjacyjna, ale uda się dojść do kompromisu. Oczywiście nie metodą wyrzucenia prezesa. On jest odpowiedzialny za wszystkie miejsca pracy i kondycję spółki. Mam nadzieję, że porozumienie będzie podpisane.

 

Jeszcze zostaną rolnicy.

- Rolnicy są już chyba za zakrętem.