Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Trzeciej Drogi, Ireneuszem Rasiem

Panie pośle czy jako człowieka sportu, jako byłego wieloletniego szefa sejmowej komisji sportu, ucieszyła decyzja o aplikowaniu o letnie igrzyska olimpijskie w Warszawie w roku 2036? Jest pan zresztą teraz na kongresie.

Nie biorę tego w takich kategoriach. Myślę, że to jest trochę falstart, bo takie rzeczy trzeba przygotować wcześniej. Ja wiem, że mamy kampanię, ale żeby prezydent kraju tak sobie chlapnął przedwcześnie, to bym powiedział, nie jest to roztropne i dojrzałe.

Ale dlaczego mówi pan przedwcześnie? Już w kuluarach od jakiegoś czasu krążyły informacje o tym, że tak będzie.

A gdzie te igrzyska będą? W Warszawie, w Krakowie?

No oczywiście mowa o Warszawie.

Uważam, że tak w kampanii trzeba być. Kampania to są obietnice i tak wyborcy często odbierają każdy nasze słowo, ale takie słowo, żeby zrobić tak poważny projekt, jak letnie igrzyska musi być przemyślany. Prezydent Duda wydaje mi się, że w ostatnim czasie też jeśli chodzi o relacje polsko-ukraińskie najpierw był jakby przyjacielem prezydenta Zełenskiego, a teraz są problemy.

Zostawmy politykę międzynarodową.

Jakbym chciał zrobić te igrzyska, to nie ogłaszałbym tego na kongresie kompletnie bez sensu. Panie redaktorze naprawdę ja jako człowiek sportu bardzo krytycznie to odbieram, bo takie rzeczy jeśli się chce to zrobić, to trzeba przygotować, trzeba mieć pewien plan komunikacyjny, musi być to zaakceptowane społecznie. Mamy doświadczenie z krakowskimi zimowymi igrzyskami i wyciągam z tego wnioski ja jako polityk. Jeżeli prezydent nie wyciągnął wniosków, mimo że pochodzi z Krakowa, no to dla mnie to jest rozczarowujące i absolutnie niedopuszczalne.

Panie pośle przecież sam pan chwalił organizatorów igrzysk europejskich, brał pan udział w zawodach igrzysk europejskich.

To było w naszym zasięgu. Takiego poważnego projektu nie możemy porównywać igrzysk europejskich nawet do Euro 2012. Pan określił mnie jako człowieka sportu, to są zupełnie inne imprezy, to są bardzo poważne imprezy, dlatego trzeba mieć, pieniądze i zaplecze w postaci poparcia obywateli społeczeństwa, mieszkańców danego miasta. Tego nic nie ma, więc uważam, że to jest taka pusta obietnica. Prezydent Duda nie zdaje sobie sprawy, jak to jest skomplikowana materia i proszę nie porównywać igrzysk europejskich, które są imprezą, którą ja popierałem, ale to jest impreza naprawdę innej klasy, innej kategorii i innych pieniędzy.

Jest pan przeciwnikiem organizacji w Polsce igrzysk olimpijskich?

Nie jestem przeciwnikiem, ale oceniam krytycznie to, co się wczoraj stało tutaj i co padło z ust prezydenta Dudy.

Ale panie pośle od dłuższego czasu już się mówiło o tym, że zresztą minister Bortniczuk też zapowiadał, nie mówił tego wprost, mówił wiceminister Gut-Mostowy, więc to chyba nie był pan zaskoczony wczoraj.

No dobrze, ale ja mówię prawdę. Dlatego jestem taki zdenerwowany, że mi zależy na pewnych projektach, natomiast uważam, że tego typu stawianie spraw jest niedojrzałe.

Panie pośle czy ta informacja, ta decyzja o aplikowaniu o letnie igrzyska olimpijskie przekreśla szansę przynajmniej na dłuższy czas w sprawie organizacji w Zakopanem i w Popradzie zimowych igrzysk?

Według mnie to jest projekt, który jest bardziej prawdopodobny, ale nie chcę nic powiedzieć ze względu na to, co wczoraj zostało powiedziane. Ja jestem pod Giewontem, tak jak pan powiedział, byłem na kongresie, wczoraj tutaj pracowałem przez moment, za chwilę jadę do Krakowa, natomiast zawieśmy te rzeczy, przejdźmy do innych tematów, bo takie rzeczy trzeba przygotować takie rzeczy skonsultować się ze lokalną społecznością tak, żebyśmy nie zrobili falstartu. Jestem zdenerwowany na to co się stało, bo uważam, że nie można sobie tak chlapać.

Panie pośle, pan mówi o chlapaniu, a przypomnę jak to wszyscy przecierali oczy kiedy okazało się, że Polska stara się o organizację Euro 2012. Jak to wszyscy przecierali oczy kiedy ta decyzja zapadła. Wyszło, jak wyszło, czyli da się tak naprawdę zrobić. Wiem, co pan powie, że to są nieporównywalne imprezy, ale to jest 2036 rok.

Euro 2012, mistrzostwa w piłce nożnej, to jest czwarta wielka impreza światowa w skali świata po igrzyskach jednych i drugich, czyli letnich zimowych i po mistrzostwach świata w piłce nożnej. Tak to była wielka impreza największa, jaką kiedykolwiek organizowaliśmy. Po niej zostały orliki dla dzieciaków. Pamiętamy te sceny niezadowolenia Platiniego. Udało się, myśmy to zrobili, ale to było w jakiś sposób przygotowywane, czy ktoś wierzył, czy nie wierzył, uwierzyliśmy, że możemy zrobić dużą imprezę. Natomiast nie możemy sobie tak chlapnąć, bo z tego nic nie będzie, bo mamy to doświadczenie igrzysk zimowych. Pan redaktor to wie, w Krakowie gdzie naprawdę było referendum i o tym mieszkańcy Krakowa powiedzieli.

To jest oczywiście lekcja referendalna, którą wszyscy powinni wyciągać. Panie pośle politycy Trzeciej Drogi zapowiadają, że nie pojawią się na "Marszu Miliona Serc" 1 października, pan też się nie wybiera?

Panie redaktorze, my mamy 1000 spotkań w Polsce. Przecież jestem na szlaku kampanii. Spotykam się na ulicach Krakowa, Olkusza, Miechowa z wyborcami. Dziś jest ten czas, żeby na ulicach się spotykać i przekonywać tych niezdecydowanych, żeby poszli do wyborów, bo to jest święto demokracji, jak to mówimy i chcemy, żeby jak najwięcej ludzi wybierało niezależnie jaki głos pada, żeby on był taki obiektywny. To jest ten czas, więc my nie nie robimy wielkich rzeczy wśród przekonanych, tylko wśród tych nieprzekonanych robimy rzecz podstawową. Taka jest decyzja Trzeciej Drogi, naszych liderów i ja sam ją podpowiadałem.

Jak sięgniemy po ten sondaż dzisiaj, chyba publikowany przez Rzeczpospolitą, tych nieprzekonanych jest już niewielu i później konwencje prawicy będą tylko zaostrzać polaryzację, a to dzieje się ze szkodą przede wszystkim dla Trzeciej Drogi.

Wie pan co, no akurat wielka konwencja ogólnokrajowa będzie 7 w Krakowie, więc dla mnie to jest dobry wybór. Cieszę się z tego, że Kraków został wybrany jako ważny ośrodek miejski. Przypomina sobie pan redaktor kiedyś, że nie wygrywa się w Warszawie, tylko w Końskich ktoś powiedział. Tak, wybory wygrywa się w Polsce lokalnej, a nie w Polsce centralnej.

W Trzeciej Drodze w obliczu tych wahań sondażowych rośnie strach dotyczący tego ośmioprocentowego progu wyborczego.

Nie, absolutnie nie. Mamy wiedzę, przekonanie gdzie jesteśmy. Zupełnie te sondaże są troszeczkę takie, które mają sprzyjać, tej polaryzacji, a my mówimy dość tej kłótni, czyli nie chcemy w tej kłótni uczestniczyć. Pracujemy lokalnie, mamy świetny kandydatów i uważam, że nie to, że zdobędziemy, że będziemy trzecie miejsce. Walczymy o każdy głos tak, żeby być zwycięzcami w oczach wyborców po 15 października.

Jeśli rzeczywiście będzie to trzecie miejsce i trzeba będzie na przykład przede wszystkim współpracować z pana byłymi kolegami, bo przecież był pan wieloletni posłem Platformy Obywatelskiej, ale też wcześniej Prawa i Sprawiedliwości. Czy powrócą pana marzenia o ministerstwie sportu?

Ja marzę o dobrej Polsce. Chciałbym, żeby w Krakowie było metro, chciałbym, żeby w Krakowie był mocny port lotniczy, od którego nasza turystyka nasza gospodarka lokalna zależy nie tylko w Krakowie, ale w Małopolsce chciałbym, żebyśmy dokończyli budowę Szpitala Uniwersyteckiego tak, żeby przenieść pozostałe oddziały z Kopernika, żeby była psychiatra szczególnie dla dzieci i młodzieży tak potrzebna dzisiaj to są moje priorytety dla Krakowa. Marzy mi się zniwelowanie tego wykluczenia komunikacyjnego Olkusza ze stolicą Małopolski.