Zapis rozmowy Jacka Bańki z Ireneuszem Dynowskim, szefem Solidarności w Przewozach Regionalnych.

Rozpoczęła się nowa era polskiej i małopolskiej kolei? Tak to wygląda?

- Coś nowego weszło. Jest Kolej Małopolska, Pendolino. Nie jest to do końca takie ładne. Tak się tylko wydaje. Kolej Małopolska też wnosi zagrożenia. Pendolino zaburzyło cały rozkład jazdy.

 

Pana kolega ze związku powiedział, że to tylko PR i nic się nie zmieniło.

- To prawda. Jeździliśmy tyle lat, była podobna prędkość. Jedynie są nowe składy, którymi tez jeździmy. Natomiast my jeździliśmy w takiej samej koniunkturze i wszystko było w porządku.

 

Koleje Małopolskie w ramach szybkiej kolei aglomeracyjnej łączą Wieliczkę z Krakowem. Korzystał pan już z tego połączenia?

- Nie miałem takiej okazji. Wczoraj się to zaczęło a ja nie mieszkam w Krakowie. Pewnie niedługo skorzystam.

 

Od dawna związkowcy z Przewozów Regionalnych mówią, że Koleje Małopolskie to zagrożenia. To ruszyło i pełnić będzie ważną rolę w całej krakowskiej metropolii.

- Tak. To coś nowego. Zagrożeniem jest to, że Koleje Małopolskie będą wchodzić na nasz teren. To co my robimy, oni będą przejmować. To będzie sukces jak będą skończone tory. My wykonujemy czarną robotę na remontowanych liniach i to działa na nasza niekorzyść. Koleje małopolskie wchodzą na ukończone linie. Oni oczekują na zakończenie linii do Balic i wydłużą linię z Wieliczki. Wtedy będzie sukces.

 

Nie patrzy pan z zazdrością na Koleje Małopolskie? Są nowe składy, tanie bilety, system park&ride. Tego potrzebuje metropolia.

- Wiadomo, że teraz urząd marszałkowski jest właścicielem dwóch spółek: Przewozów Regionalnych i Kolei Małopolskich. To taka mała konkurencja. Oni będą przejmować nasza pracę i my się będziemy musieli zwijać. Tu jest zagrożenie dla ludzi, którzy są u nas zatrudnieni. Oni pewnie częściowo przejdą do Kolei Małopolskich, ale nie wszyscy. To jest też niepewność.

 

Są rozmowy z zarządem województwa o tym ilu pracowników Koleje mogą przejąć?

- Jesteśmy w kontakcie z marszałkiem i panem prezesem. Rozmawiamy, żeby nasi pracownicy tam przechodzili. To się dzieje. Część ludzi przeszła, ale nie wszyscy. Mamy nadzieję, że jak będą przejmować następne linie to ci pracownicy będą przejmowani. Jest jednak zagrożenie, że nie wszyscy przejdą. Około 50-60% znajdzie tam zatrudnienie.

 

Może nie trzeba wylewać łez, skoro jest szansa, żeby z Przewozów trafić do Kolei Małopolskich i jeździć nowymi składami?

- Zgadza się, ale nie do końca. Urząd deklaruje, że będzie przejmował rentowne odcinki jak: Tarnów – Trzebinia, Skawina – Kozłów, Wieliczka – Balice. Te linie przynoszą dochód. Poboczne linie to ogonki i to będzie dla nas. Tam gdzie nie ma zysku, my będziemy jeździć. Marszałek wejdzie na rentowne linie, nimi będzie mógł się pochwalić.

 

Do Pendolino zdążył pan już wsiąść?

- Jeszcze nie. To nie jest dla nas zagrożenie, ale utrudnienie. Próbowaliśmy wprowadzić rozkład jazdy. Ale się nie udało. Jest Matejko, który jest zlikwidowany. To problem dla tych, którzy chcą tanio jeździć. Mogli jechać do Warszawy i jest im to odebrane.

 

Ale jest petycja i są zbierane podpisy.

- Szansa zawsze jest, ale technicznie my to próbowaliśmy zrobić i się nie udało. PLK nie dały szansy przeprowadzenia tego składu. Teraz na tym odcinku zrobiło się dużo pociągów Intercity. My konkurujemy. To nie tylko Matejko. Wszystko jest zagmatwane, my jesteśmy spychani na margines. To powinno być dla podróżnego, który jeździ na krótkim odcinku. Dla biznesmena, który sobie wyjedzie godzinę wcześniej czy później nie ma znaczenia. Dla pracownika, który wychodzi z pracy i chce dotrzeć do domu, jest to utrudnienie.

 

Sprawa Matejki jednoczy pasażerów, zbierane są podpisy, żeby przywrócić to połączenie. Przewozy Regionalne jakoś się włączają do tej akcji?

- Próbujemy rozmawiać z szefami, poruszyliśmy naszych posłów i tych, którzy mogą nam pomóc. Jak nie ma pociągu dla podróżnego, nie ma pracy. Zatrudnienie dla pracowników mamy jak pociąg jedzie. Jak pociąg nie jedzie, nie mamy pracy. Wtedy trzeba albo zwalniać albo restrukturyzować.

 

Ostatnie kursy pokazywały, że pociąg Matejko jest pełen pasażerów.

- Ostatnio sprawdzałem. To dobrze obłożony pociąg. W ciągu tygodnia mniej, ale w piątek czy poniedziałek jest bardzo duże obłożenie. Dla mnie to jest nie do pojęcia,że taki pociąg został zlikwidowany.

 

Mówimy o popularności Matejki, Pendolino. Co zrobić, żeby przekonywać Małopolan, żeby zamienili samochód na kolej? W wypadku połączenia Wieliczka - Kraków wszystko wskazuje na kolej.

- Trzeba rozwinąć sieć parkingów przy dworcach, żeby można się było przesiąść. Pociąg pojedzie szybciej, remonty się skończą. W pociągu jest wygodniej i bezpieczniej.

 

Ludzie mówią, że jak ktoś ma jechać na parking, przesiadać się to lepiej już samochodem dojechać. Jak takie osoby przekonać?

- Jest bilet zintegrowany. To jest promocja kolei. Można skorzystać z kolei i komunikacji miejskiej.

 

Może warto się porozumieć z marszałkiem, który w projekcie budżetu na te bilety przeznaczy ponad 17 milionów? Może tu jest szansa?

- Zgadza się. My nie jesteśmy zaparci, że Koleje Małopolskie są złe. Musimy pracować razem. To pokazują inne środowiska. Tam jest współpraca i nie ma problemów. Jest metamorfoza, że część pracowników przechodzi z jednego przedsiębiorstwa do drugiego i to idzie logicznie. Tu musimy współpracować. Nie możemy się zamykać.