Czy harfa to jest instrument dla wszystkich? Bo jednak najbardziej kojarzy się z instrumentem, na którym grają kobiety, choć wiemy, że to nieprawda.
To nieprawda, zgadza się. Harfa jest totalnie dla wszystkich. Dla grających i dla słuchających, dla wszystkich. To jest ładny instrument i nie wiem, dlaczego został tak sfeminizowany.
Trochę się tłumaczę, ale ilekroć popatrzymy na orkiestrę symfoniczną, to jednak jest tam harfistka, prawda?
No jest faktycznie takie jakieś przeświadczenie, że to jest kobiecy instrument, ale szczerze, nie mam zielonego pojęcia, z czego to wynika, ale faktycznie tak jest, no zwłaszcza chyba u nas w Polsce, ale nas mężczyzn jest dużo, także bez przesady.
Zresztą pamiętam koncert w Centrum Kongresowym francuskiego harfisty Xaviera de Maistre’a, tłumy na widowni, Sinfonietta Cracovia i wtedy wiele osób było zdziwionych, że w ogóle mężczyzna i tak gra na harfie. To zdziwienie czy obawa mogą być związane z fizjonomią, chodzi o ręce, dłonie?
No tak, ale właśnie absurdalnie, im większa dłoń, tym trochę lepiej, ja znam na przykład mnóstwo utworów, w których ja mam w ogóle problem, żeby złapać konkretne akordy, a co dopiero kobieta z mniejszą dłonią, ale znam też mężczyzn z małymi dłońmi, więc to nie ma chyba znaczenia.
Czyli nigdy nie doświadczyłeś tego jakiegoś kulturowego zdziwienia, że jesteś harfistą?
No dobra, no doświadczyłem, ale to się zazwyczaj tak zdarza, coraz rzadziej, ale przyjeżdżasz do jakiejś orkiestry, której nie znam. I za każdym razem miałem coś takiego, że jak przyjeżdżałem do orkiestry i siadałem do harfy i przechodziły skrzypce, za którymi zazwyczaj ja siedzę, te ostatnie pulpity, pierwszych czy drugich skrzypiec zawsze się dziwią, jak coś zagram i się aż odwracają. To zawsze były jakieś panie skrzypaczki, które oczko puściły jeszcze.
Być może myślały, że ty tę harfę tylko stroisz i potem pojawi się ta solistka.
Może, no niestety. Ale jak wiemy, jest to oczywiście instrument, który nie ma tutaj żadnego rozgraniczenia na płeć.
Czy na etapie szkoły harfa to był twój pierwszy wybór?
Ja nie byłem w szkole muzycznej, uczyłem się prywatnie przed studiami.
A no właśnie, to jest może odpowiedź na to pytanie, dlaczego teraz grasz na harfie. Ale jeszcze tak sobie myślę, że nie masz tego problemu, tak mi się wydaje, jeśli chodzi o malowanie paznokci, bo na harfie nie można malować paznokci na jakieś jaskrawe kolory.
To znaczy można, ale...
Ale mogą się mylić z tymi strunami, które są przecież kolorowe. Czerwony i czarny zarezerwowane są dla harfy.
Dokładnie tak. Kiedyś miałem pomalowane na jakieś koncerty, bo graliśmy jakieś szalone rzeczy. Dla mnie to nie jest problem, ale to po prostu fizycznie mi przeszkadza. Ja nie mogę mieć nic na dłoniach, bo wtedy mnie od razu już paraliżuje.
Spotykamy się, bo wydałeś swoją debiutancką solową płytę „Reflection”, czyli odbicie. Dlaczego akurat taki tytuł?
Tak naprawdę wiele rzeczy się złożyło na ten tytuł. Odbicie, czyli Reflections, wzięło się tak naprawdę od spektaklu, który zrobiłem w Starym Teatrze z Magdaleną Urbańską i z Alicją Wojnowską, która była ze mną na scenie. Tak naprawdę spektakl, a właściwie koncert performatywny był pretekstem do tego, żeby w ogóle ruszyć temat tej muzyki, którą nagrałem. I ta muzyka jest trochę przypadkowa i czasami trochę nawet nieprzypadkowa pod tym względem, że jest to repertuar, który był mi zupełnie obcy i przez tę muzykę ja próbuję odbić samego siebie, odbić emocje, które są we mnie, moje własne emocje, ale też emocje, które ta muzyka, ten repertuar wywołuje we mnie. Więc to odbicie jest wielowymiarowe.
Cała rozmowa do osłuchania w podkaście.