Gwara przestaje być tylko ustnym środkiem komunikacji ludności wiejskiej, ale zyskuje nowe funkcje i nowe miejsca. Już samo pisanie gwarą, czyli dawniej tworzenie gwarowych wierszy, a dzisiaj toczenie dyskusji na "facebookach" i innych portalach społecznościowych sprawia, że nie mamy już do czynienia z tym, co w podręcznikach do dialektologii nazywane jest gwarą. Co więcej, jeśli Nowy Targ, Zakopane, Rabka i od niedawna Czarny Dunajec są miastami, a duża część tamtejszej ludności mówi po podhalańsku, to także jest sprzeczne z podręcznikową definicją. Albo mamy do czynienia z nowymi dialektami albo z nowymi miejscami i funkcjami gwary podhalańskiej
- przekonuje dialektolog i leksykograf
Jeżeli rozwój gwary podhalańskiej toczyłby się dalej, wtedy mógłby się pojawić ruch społeczny apelujący o zmianę statusu i opisu prawnego języka. Przy czym tylko w Małopolsce są też inne mikrowspólnoty góralskie. Zatem potocznie funkcjonujące określenie "gwara góralska" jest nieprecyzyjne.
Artur Czesak wskazuje, że uznanie gwary podhalańskiej za język regionalny mogłoby zamiast korzyści, wywołać w pierwszej kolejności problemy i pytania o sens takich działań, a nawet o możliwe zarzewie separatyzmu. Nie powinno to jednak przysłaniać licznych plusów.
Jest to państwowe, instytucjonalne wsparcie niematerialnego dziedzictwa danego regionu. Dzięki takiemu wsparciu, nawet tylko werbalnemu, wszyscy mają poczucie, że nie należy się tego wstydzić, wyzbywać, ukrywać. Docenia się w ten sposób terytorialną odmianę języka polskiego. Gdy pojawia się możliwość edukacji, to jest to zarazem dalszy czynnik rozwoju tego systemu językowego
- dodaje Czesak
***

W audycji wykorzystano fragment "Misia Kudłocka", czyli podhalańskiej wersji bajki o Kubusiu Puchatku w tłumaczeniu Stanisławy Trebuni-Staszel. Czytał Sebastian Karpiel-Bułecka. Książka została wydana nakładem wydawnictwa Media Rodzina.