Grażyna Gaj - pielęgniarka z Olkusza z ponad trzydziestoletnim stażem pracy. Pracuje w Nowym Szpitalu w Olkuszu. Jest również sekretarzem Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Od lat zaangażowana w obronę praw pracy pielęgniarek w Małopolsce. W 2007 roku, kiedy pod kancelarią premiera w Warszawie wyrosło białe miasteczko, została jego nieformalną komendantką. Z megafonem w dłoni czuwała nad ładem i porządkiem. Działała też w samorządzie. Przez jedną kadencję była radną w gminie Bolesław, a przez dwie radną powiatu olkuskiego. Mężatka. Ma dwoje dzieci i wnuki.
Z Grażyną Gaj rozmawiał Marek Mędela
Jak zapamiętała pani 4 czerwca 1989 r.? W jakim momencie wtedy pani była?
To było tak dawno temu. Pracowałam wtedy na oddziale dziecięcym i nie myślałam jeszcze o tym, kim będę dzisiaj. Powiem, że ze łzami w oczach, nie ze strachem, ale z taką radością podeszłam do tego momentu.
Była taka mobilizacja: trzeba głosować?
Trzeba głosować, absolutnie. Ten, kto nie idzie głosować – nie ma racji. Ja jestem Polką i w każdych wyborach biorę udział.
Jakich pani zmian spodziewała się po 89' roku? Nadzieje były ogromne. Pewnie również w służbie zdrowia.
Nadzieje były ogromne oprócz tego, co po drodze się zapodziało. Z takim lękiem człowiek podchodził do tego. Bo nie wiadomo było, jak taka prawda się pokaże. Natomiast tak jak było dotychczas, co przeszłam z dziećmi.... To były ciężkie, bardzo trudne czasy. Ale bezpieczne. To co miało nastąpić, to nowe. Z taką niepewnością, ale trzeba było je przyjąć.
Które pani oczekiwania po 89' roku zostały spełnione?
Idę do sklepu...i kupuję. To jest ważne. Tylko żeby jeszcze były pieniądze, żeby było można kupić ten towar. Jest inaczej niż było. Idę rano, po południu, wieczorem, czy w nocy nawet i kupię to, co powinnam kupić.
Nie tęskni pani za kartkami?
Kartki były fajne, tylko nie wszyscy je powinni mieć. Było to na tyle bezpieczne wtedy, że ja i moje dzieci mieliśmy co jeść. Natomiast później ta wolność była zupełnie inna. Podobało mi się, że wszystko jest w sklepie.
Jakie jest pani największe rozczarowanie?
Największe rozczarowanie to jest mój zawód. Bardzo płaczę nad tym, co się stało z zawodem pielęgniarki. Ponieważ zlikwidowano tok nauczania taki, jaki był – właściwy. Natomiast w tej chwili "produkuje" się pielęgniarstwo z licencjatem. Niekoniecznie dobrze przygotowane do zawodu.
Zmiana znaczenia tego zawodu też nastąpiła?
Pozycja w zależności od wykształcenia. Bo oprócz tego, że mamy dyplom pielęgniarki, to musimy się dokształcać i to bardzo, bardzo dużo. Natomiast kiedyś pielęgniarka była bardzo ważnym człowiekiem w procesie leczenia pacjenta. W tej chwili niekoniecznie ten zawód jest doceniany. Martwię się o siebie i o to, co będzie dalej.
Co pani zalicza do największych sukcesów ostatniego 25-lecia?
Zaskakuje mnie pan... Wszyscy ludzie mówią, że jest "taka wolność". Kiedyś też była wolność, ale teraz jest inna wolność. Każdy może się uczyć. Wtedy też każdy mógł się uczyć, gdyby tylko chciał. Jest inaczej. Z jednej strony podobają mi się te czasy, a z drugiej... jest tak bardziej niebezpiecznie. Życie niepewne. Te czasy teraz są bardzo ważne. Nie wiadomo, co będzie jutro. Co się dzieje za granicą – wiadomo. Fakt, że przeszliśmy do Unii Europejskiej. Ja doznałam tej wolności: byłam i w Berlinie, i w Brukseli, Francji. Wszystkie bramki pootwierane i jedziemy. Tak kiedyś odgradzaliśmy się od wszystkich. To po prostu były inne czasy.
Pani największy sukces i największa porażka w tym ostatnim 25-leciu.
Mój największy sukces to jest to, że założyłam Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych w Polsce. To jest mój bardzo duży sukces. Myślałam, że poprzez te działania w Polsce ten związek zrobi dużo dla pielęgniarstwa. Porażką jest to, że jeszcze nie skończyłam walki właśnie z tym rządem, z poprzednim rządem i jeszcze innym rządem. Po prostu ciągle walczę o to samo. Jako Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych ciągle walczę o godność zawodu, bezpieczeństwo pracy i płace, czyli równe traktowanie.
Dlaczego pani angażuje się w życie związkowe?
Dlatego że walczę o człowieka. To jest tak: pracuję w Nowym Szpitalu w Olkuszu, tam jest Grupa Nowy Szpital i oni mają misję. Tak ja w tym związku mam misję do spełnienia. I nie spocznę, dopóki rzeczywiście ta misja nie zostanie wypełniona do końca. Czyli pielęgniarka w Polsce będzie zarabiać tyle, ile powinna. Że bezpiecznie będziemy przychodzić do pracy i czuwać nad pacjentem. Na tym mi zależy.
Jak zmienił się pani status materialny? Jest lepiej?
Na pewno jest lepiej, bo możliwości są inne. Można dorobić. Inaczej gospodarzę. Jestem starsza. Umiem podejść do tego inaczej. Dzieci mi wyrosły. Jestem sama... Mogę tym sposobem pomóc dzieciom.
Kogo by pani wymieniła jako symbol 25-lecia?
Na pewno czasy Solidarności, ponieważ dorosłam do tego momentu, że... Wolne związki zawodowe, jak mi się to podobało! Ze łzami w oczach się do tego związku zapisywałam. Potem potoczyło się inaczej. Dlatego ja na kanwie tego założyłam swój Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. I tylko dla polskich pielęgniarek, z czego jestem bardzo dumna. Natomiast rzeczywiście tamte czasy i to nazwisko dla mnie były ważne. Niekoniecznie teraz.
Mówimy oczywiście o Lechu Wałęsie.
Oczywiście, że tak.
Patronat Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego
Partner Główny: