"Nie będzie żadnych odejść, współpraca z Pawłem Kowalem układa się znakomicie" - zapewniał Jarosław Gowin w porannej rozmowie Radia Kraków. I zapowiedział, że decyzja o tym, kto będzie kandydatem jego ugrupowania na prezydenta Tarnowa zapadnie po wyborach do Parlamentu Europejskiego. "To nie będzie ktoś przywieziony w teczce" - mówił Jarosław Gowin w Radiu Kraków.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z liderem Polski Razem, Jarosławem Gowinem.
Czytam w Gazecie Krakowskiej, że z powodu konfliktu w Tarnowie z Polski Razem może wyjść cały PJN. Będą kolejne pożegnania w pana partii?
- Nie. To jakieś nieporozumienie. W Tarnowie jest dyskusja, nie ma konfliktu. Koledzy z dawnego PJN są mocnym filarem Polski Razem, nie będzie odejść.
Czyli Paweł Kowal jak był, tak i będzie w Polsce Razem?
- Paweł Kowal jest przewodniczącym Rady Krajowej, politykiem numer dwa w partii. Jest także liderem na warszawskiej liście do Parlamentu Europejskiego. Nasza współpraca przebiega znakomicie.
Kto będzie kandydatem Polski Razem na prezydenta Tarnowa? Przedstawiciel stowarzyszenia „Tarnowianie” czy przedstawiciel PJN?
- O tym zdecydujemy po eurowyborach. Chcemy przekroczyć próg 5%. Jak będziemy znali ocenę naszej inicjatywy to zajmiemy się wyborami samorządowymi. W Tarnowie wystawimy kandydata na prezydenta. Okręg tarnowski jest matecznikiem Polski Razem. Tam mamy silny klub radnych, mamy dobrego kandydata do Parlamentu Europejskiego, Pawła Augustyna, który jest znanym w całym kraju działaczem wiejskim. W wyborach samorządowych będziemy tam mieli silną reprezentację.
Czyli jeśli zdecyduje się pan na przedstawiciela stowarzyszenia „Tarnowianie” to PJN się nie obrazi?
- Nie. To nie ja będę decydował. W wyborach samorządowych decyzje zapadną oddolnie. Nie jesteśmy partią wodzowską, to będzie decyzja koleżanek i kolegów z Tarnowa.
„Tarnowianie” pójdą razem z Polską Razem na dno? Jeśli partia w swoim mateczniku ma w sondażu 3% to w innych częściach kraju chyba wyżej już nie podskoczy.
- Nie. Podchodzę spokojnie do tych sondaży. Tam jest przewidywana frekwencja na poziomie 65%, to pokazuje jak mało wiarygodny jest ten sondaż. Wszystko wskazuje, że frekwencja będzie trzy razy mniejsza.
Po eurowyborach pana kolejnym krokiem będą wybory prezydenckie czy wcześniej wystartuje pan w wyborach na prezydenta Krakowa?
- Tak jak powiedziałem, na razie myślimy o wyborach europejskich. Inne decyzje odkładamy.
Będzie pan mówił wyborcom, że tak naprawdę głosując na pana, głosują na Adama Bielana? Chodzi o miejsce w Parlamencie Europejskim. Drugie miejsce dla Adama Bielana jest mandatem w PE, bo wcześniej czy później pan wystartuje tutaj w innych wyborach.
- Drugie miejsce na liście nie oznacza drugiego miejsca w wyborach. Mamy mocnych kandydatów, na trójce jest znany Jan Puchała, silnym kandydatem jest Paweł Augustyn i inni. Wyborcy w Małopolsce i Świętokrzyskim, którzy chcą poprzeć Polskę Razem mają naprawdę dobry wybór.
W innym sondażu prezydenckim ma pan 6%. To trzecie miejsce w zestawieniu. Porażka przyszłego kandydata na prezydenta kraju w wyborach w Krakowie nie odebrała by szans na zwycięstwo? Odpuści pan wybory w Krakowie?
- Drobna korekta – w tym sondażu mam 7% i zaszczytne trzecie miejsce. Wybory samorządowe to odległa przyszłość a prezydenckie to już w ogóle. Nie boję się poddawać testom. Polska Razem to projekt dalekosiężny. Nie stawiamy sobie za cel przekroczenia 5% w eurowyborach a jak się nie uda to opuścimy ramiona. Jestem przekonany, że ten próg przekroczymy i dalej będziemy budowali obóz polityczny.
Słyszałem też taki scenariusz, że zrezygnuje pan w Krakowie a wystartuje Sławomir Ptaszkiewicz.
- Sławomir Ptaszkiewicz jest bardzo dobrym, energicznym radnym. Jego kandydatura jest poważnie brana pod uwagę, ale nie jest on jedynym kandydatem.
Czyli jest coś w tej ewentualnej kandydaturze? Potwierdza pan?
- Potwierdzam, że to jeden z moich bliskich współpracowników. Bierzemy pod uwagę możliwość wystawienia kogoś z samorządowców. Jak będzie taka decyzja to będzie on jednym z kandydatów.
Nie czuje się pan trochę jak profesor Gliński – kandydat na wszystkie funkcje?
- Nie. To są spekulacje medialne. Ja do tej pory poddawałem się trzykrotnie testom wyborczym i za każdym razem wielu mieszkańców Małopolski okazało mi zaufanie. Mam kapitał i chce go przekuć na sukces ugrupowania.
Ile podpisów zebrała Polska Razem w sprawie referendum odnośnie organizacji ZIO 2022 w Krakowie?
- O to trzeba pytać szefa struktur krakowskich, Krzysztofa Mazura. Z tego co wiem, lada moment zostanie ogłoszone to, że mamy 4 tysiące głosów.
Słabo to idzie. To wszystko się zaczęło w Trzech Króli. Mijają już prawie dwa miesiące. Krakowianie nie chcą się podpisać pod projektem Jarosława Gowina?
- Proszę pamiętać, że my równolegle budujemy partię, robimy listy do Parlamentu Europejskiego i podejmujemy inne inicjatywy. Dużym zainteresowaniem cieszy się mapa problemów Krakowa, którą robi krakowskie koło Polski Razem. Przy okazji we współpracy z różnymi organizacjami zbieramy te podpisy. W ostatnią niedzielę była duża akcja zbierania podpisów. Spokojnie finalizujemy tę akcję.
Po sukcesach w Soczi nie zmienia pan zdania? Nie myśli pan, że ZIO w Krakowie to dobry pomysł?
- Ja nie zmieniam zdania. W tej sprawie powinni się wypowiedzieć mieszkańcy. Musimy pamiętać o przykładach miast, które organizowały Olimpiady. Proszę zobaczyć jak wiele z tych miast do dziś nie może się wydobyć z finansowych tarapatów.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi? Głos należy oddać mieszkańcom?
- Nasza inicjatywa nie jest wymierzona w projekt Igrzysk. My chcemy oddać decyzję w ręce Małopolan. Musimy zwracać uwagę na to co się dzieje w miastach, które z nami konkurują. Lwów praktycznie odpadł, Oslo się wycofało, bo uznali, że projekt jest zbyt kosztowny. Norwegia przecież jest bardzo zamożna. Trzeba się zastanowić czy to nie przerasta naszych możliwości. Jak mieszkańcy uznają, że warto podjąć taki projekt to będę spokojny.
Prasę przeglądał Juliusz Chrząstowski: