Poruszające historie bohaterów i bohaterek, bo także kobiety mają w niej głos, przeszywa na wskroś, uwiera i zmusza do opuszczenia strefy komfortu zarówno wierzących jak i ateistów. Pisana jest z wewnątrz kościoła i to jest także jej siłą.
Odkryłam, że niezależnie od pobożnych opowieści Bóg nie jest w stanie zaspokoić głodu drugiego człowieka (…). Odkryłam, że Bóg ostatecznie zapyta nas o to, czy umieliśmy kochać, a nie o to, czy konsekwentnie trzymaliśmy się tego, co wybraliśmy kilkanaście czy kilkadziesiąt lat wcześniej, jako młodzi ludzie z mlekiem pod nosem – pisze Monika Białkowska. "W Polsce byłych księży uważa się za „nieistniejących”. Jakby zupełnie znikali ze wspólnoty, przy czym mamy do czynienia często z księżmi doskonale wykształconymi, mającymi doktoraty z teologii. Mogą służyć swoją wiedzą. Dlaczego nie mogliby na przykład wykładać Pisma Świętego w seminarium? Nie wiem..." - dodaje.
„Formacja nie przygotowała mnie na to, czym będzie samotność w klasztorze, czym będzie brak bliskości kobiety. Nikt mnie nie uprzedził, że będę tak bardzo sam, że zaglądać będę obcym ludziom w okna. Nie składałem Bogu ślubów po to, żeby w Jego służbie zdechnąć z samotności”. (Konrad, były ksiądz)