Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

„Gdzie mogiły – wie tylko Bóg - Wołyń 43’

Są wspomnienia, które bolą jak rana […] Nie ma wioski, nie ma śladu po niej, Gdzie mogiły – wie tylko Bóg” - pisze w wierszu "Nad Wołyniem" Stanisława Wiatr Partyka. „Krwawa niedziela” 11 lipca 1943 r. stanowiła kulminację ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia. Ale masowe mordy na Polakach w latach 40. XX wieku popełnianych przez banderowską frakcję organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Armię Powstańczą dotyczyły nie tylko Wołynia, ale i Galicji Wschodniej. „Gniew ludu” czy zbrodnicza ideologia? Co stało za „rzezią wołyńską”? Jaka była geneza nacjonalizmu ukraińskiego? O tym mówili w programie IPN i RK "Posłuchaj historii" ks. prof. Józef Marecki, historyk, archiwista, wykładowca Uniwersytetu Jana Pawła II oraz dr Paweł Naleźniak z Biura Edukacji Narodowej IPN w Krakowie, specjalizujący się w historii wschodnich kresów Rzeczpospolitej. Program prowadziła Jolanta Drużyńska.

Rodzina Jasionczaków z Woli Ostrowieckiej. Wszyscy zginęli. Zbiory dr Leona Popka /AIPN

J.Drużyńska rozmawia z ks. prof. J. Mareckim i dr P. Naleźniekiem

Rzeź Wołyńsko -Galicyjska

W 1942 r. działająca od dwudziestolecia międzywojennego Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów rozpoczęła formowanie oddziałów zbrojnych nazwanych później Ukraińską Powstańczą Armią. Już od końca 1942 r. jednym z celów jej ataków stała się ludność polska zamieszkująca przedwojenne polskie Kresy – przede wszystkim dawne województwo wołyńskie . W lutym 1943 r. w czasie Konferencji OUN podjęto decyzję o usunięciu ludności nie-ukraińskiej z terenów uznawanych przez ukraińskich nacjonalistów za ziemie ukraińskie. W praktyce ostrze ich działań wymierzone zostało przeciwko ludności polskiej zamieszkującej tereny na wschód od Sanu. Początkowa presja połączona z zastraszeniem i pierwszymi morderstwami na polskiej ludności, zwłaszcza wiejskiej, od początku 1943 r. przerodziła się w systematyczne działania eksterminacyjne. Ogarnęły one przede wszystkim Wołyń – z punktem kulminacyjnym w 1943 r. – oraz część wschodniej Małopolski, gdzie do szczególnego nasilenia antypolskich działań doszło rok później. Fizyczna eliminacja miała oczyścić tereny przedwojennych polskich Kresów południowo-wschodnich z pierwiastka polskiego [...]

W pobliżu zniszczonych wsi i chutorów pozostały bezimienne masowe doły grobowe kryjące – najczęściej okaleczone – ciała polskich mieszkańców Kresów. Ludobójstwo Polaków zyskało miano Rzezi wołyńskiej(nazywanej też Rzezią Wołyńsko - -Galicyjską). Celem ukraińskich nacjonalistów była jednak nie tylko fizyczna eliminacja polskiej społeczności, ale także wykarczowanie śladów świadczących o wielowiekowej obecności polskiej na Kresach. Dlatego równolegle z aktem ludobójstwa niszczyli polskie dobra kulturalne, zabytki, uderzali w kresową gospodarkę, wypalając polskie siedliska do fundamentów, ze szczególną zajadłością niszcząc katolickie kościoły.

( Filip Musiał - "Rzeź Wołyńska – ludobójstwo zapomniane?" (- fragment ) 

Zbiorowa mogiła zabitych w Parośli w 1943 r. Zginęły 173 osoby / domena publiczna

Zbiorowa mogiła zabitych w Parośli w 1943 r. Zginęły 173 osoby / domena publiczna

Parośla. Początek rzezi wołyńskiej

9 lutego 1943 roku sotnia UPA dokonała masakry polskich mieszkańców miejscowości Porośla, pow. Sarneński, na Wołyniu. To była pierwsza na tak wielką skalę zbrodnia na Polakach, której dopuścili się ukraińscy nacjonaliści. Uznawana jest za symboliczny początek rzezi wołyńskiej, mającej apogeum w lipcu 1943

Krwawa niedziela na Wołyniu
„Krwawa niedziela” 11 lipca 1943 r. stanowiła kulminację ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia. Tego dnia Ukraińska Powstańcza Armia i powiązane z nią formacje dokonały zbrojnego ataku na ponad 100 miejscowości zamieszkiwanych przez Polaków w powiatach włodzimierskim, horochowskim i kowelskim.

Do przeprowadzenia tak skoordynowanej akcji nacjonaliści ukraińscy przygotowali się znacznie wcześniej. W wydanej na początku lata 1943 r. tajnej dyrektywie członek Prowidu OUN Dmytro Klaczkiwśky pisał do podległych sobie dowódców: „Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. […] Tej walki nie możemy przegrać i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi”. W antypolskiej akcji wzięły udział  dwie rywalizujące ze sobą frakcje OUN – Stepana Bandery i Andrija Melnyka.

Termin akcji – niedziela – nie został wybrany przypadkowo, ponieważ Polacy gromadzili się w kościołach i na ogół nie opuszczali swych wsi. Objęcie atakiem jak największej liczby miejscowości miało uniemożliwić im podjęcie solidarnej obrony. W powiecie włodzimierskim akcję poprzedziła koncentracja oddziałów UPA w lasach zawidowskich. Pojawili się tam też agitatorzy z Małopolski Wschodniej, którzy przekonywali ludność o konieczności masowej eksterminacji Polaków. Jednocześnie rozpowszechniano ulotki zachęcające naszych rodaków do wspólnej walki z Niemcami i Sowietami. O tym, że dezinformacja ta była skuteczna świadczy los Dominopola, gdzie z inspiracji UPA powstał polski oddział partyzancki do wspólnej walki z Niemcami, który potem wymordowano.

„Krwawą niedzielę” poprzedziły bezowocne negocjacje między polskim podziemiem, a przedstawicielami OUN-B. Stronę polską reprezentowali Zygmunt Rumel (przedstawiciel Wołyńskiego Delegata Rządu) oraz ppor. Ryszard Markiewicz (oficer AK z Lubomla). W drugi dzień rozmów 8 lipca 1943 r. udali się oni do wsi Kustycze, skąd już nie wrócili. Według relacji części świadków zostali pojmani i barbarzyńsko rozerwani końmi.

Kilka dni później kierownictwo OUN przystąpiło do realizacji swego zbrodniczego planu. Akcja rozpoczęła się 11 lipca 1943 r. o godz. 3 w nocy atakiem UPA na kolonię Gurów, gdzie zamordowano 202 Polaków. Niewiele później te same siły napadły na Wygrankę, zabijając kolejne 150 osób. Rozszerzająca się fala terroru objęła tego dnia łącznie 97 wsi i kolonii oraz 13 majątków. Do największych mordów doszło w Orzeszynie (306 zabitych), Porycku (222), Dominopolu (202), Sądowej (160), Chrynowie (150), Gucinie (147), Zamliczach (118), Stasinie (105), Kisielinie (90), Suchodołach (80), Nowinach (około 80), Zabłoćcach (76), Liniowie i Biskupiczach Górnych (70). W Chrynowie, Krymnie, Porycku, Kisielinie i Zabłoćcach zaatakowano uczestników niedzielnych mszy świętych. Podobnie zaplanowano napady także w Zaturcach, ale banderowcy spóźnili się na zakończenie liturgii oraz w Kalinówce, gdzie wierni wyprowadzeni z kaplicy do stodoły zostali potem wypuszczeni skutkiem interwencji ukraińskich sołtysów.

Do szczególnie brutalnego mordu doszło w Porycku, gdzie napastnicy po wdarciu się do kościoła obrzucili zgromadzonych granatami, a później „każdy z nich, idąc obok rzędów ławek, zaczął strzelać osobno do każdego człowieka. Zabijali pomału, z dokładnością, aby trafić w każdą osobę”. Żeby zatrzeć ślady zbrodni i zniszczyć świątynię, zdetonowano w niej pocisk artyleryjski. Po dobiciu rannych kościół podpalono. Podobnego bestialstwa dopuścili się banderowcy w Chrynowie, gdzie zmasakrowali wiernych ogniem karabinu maszynowego oraz granatami.

Do tragicznych wydarzeń doszło również w Kisielinie, gdzie część wiernych zabarykadowała się na piętrze budynku plebanii. Dysponując jedynie cegłami z rozbieranego pieca i odrzucając granaty przeciwnika stoczyli oni dramatyczną, trwającą kilkanaście godzin walkę o życie. Wszystkich innych, którzy nie stawili oporu lub nie zdążyli się ukryć, banderowcy wywlekali pod dzwonnicę i zabijali.

Ruiny kościoła w Kisielinie, gdzie doszło do jednej ze zbrodni 11 lipca 1943 / domena publiczna

Ruiny kościoła w Kisielinie, gdzie doszło do jednej ze zbrodni 11 lipca 1943 / domena publiczna

W większości zaatakowanych tego dnia wsiach i koloniach doszło do straszliwej masakry bezbronnej ludności polskiej. W kolonii Orzeszyna na 340 mieszkańców ocalało zaledwie 34, we wsi Sądowa zaledwie 20, a w kolonii Zagaje jedynie kilkanaście osób. Jedyną polską placówką,

gdzie odparto atak była stacja kolejowa w Zwiniaczach, ponieważ jej pracownicy dysponowali bronią. Nikt nie zginął w Witoldówce, gdzie Polacy uciekli przed napadem, a także w Bielinie, który uratowała interwencja dwóch ukraińskich sołtysów.

Ogółem 11 lipca 1943 r., według niepełnych danych, z rąk UPA zginęło ponad 3100 Polaków. Tego dnia straciło życie również trzech rzymskokatolickich duchownych (Jan Kotwicki, Józef Aleksandrowicz i Bolesław Szawłowski – możliwe że zamordowany dzień później), a jeden (Witold Kowalski) został ciężko ranny.

UPA przeprowadziła skoordynowaną akcję przeciwko Polakom także 12 lipca 1943 r. w przypadającą na ten dzień prawosławną uroczystość świętych Piotra i Pawła. Choć objęła ona znacznie mniej miejscowości (67) oraz dwa majątki, życie straciło co najmniej 2020 osób. Wśród zniszczonych wsi była Majdańska Huta, której jeszcze wiosną banderowcy zagwarantowali umową bezpieczeństwo w zamian za dostarczanie żywności i podwód.

W napadach brały udział rzesze chłopów siekierników którzy palili polskie domostwa i grabili mienie pomordowanych. Blokowano drogi dojazdowe i polowano na uciekinierów wracających do swych domów lub pogorzelisk.

Ludobójcza dwudniowa akcja spadła na Polaków zupełnie nieprzygotowanych do obrony. Na Wołyniu Armia Krajowa była dopiero w stadium organizacji, nie funkcjonował też żaden większy oddział partyzancki, a tylko słabo uzbrojone samoobrony. Jedyną polską akcją ofensywną był przeprowadzony 12 lipca 1943 r. przez bazę w Przebrażu atak na szkołę podoficerską UPA w Trościańcu, gdzie zadano przeciwnikowi dotkliwe straty.

Rozkręcona spirala ludobójstwa trwała nadal, a do kolejnej skoordynowanej akcji UPA na polskie miejscowości doszło 28-31 sierpnia 1943 r. Zaatakowano wtedy 85 wsi i kolonii w powiatach kowelskim, włodzimierskim i lubomelskim. Zagładzie uległy wówczas m.in. Wola Ostrowiecka i Ostrówki, gdzie życie straciło prawie 1000 osób, wśród nich prawie połowę stanowiły dzieci w wieku do 14 lat.

Ogółem w lipcu i sierpniu 1943 r. UPA zaatakowała ponad 830 polskich wsi, kolonii i majątków zabijając około 20 tys. osób. Banderowski terror spowodował masowy exodus Polaków do większych miast albo w miejsca stacjonowania oddziałów niemieckich lub węgierskich. Okupant wykorzystał trudną sytuację poszkodowanych wywożąc ich na przymusowe roboty do III Rzeszy i werbując mężczyzn do oddziałów Schutzmannschaften. Wydarzenia „krwawej niedzieli” zmobilizowały kierownictwo polskiego podziemia do bardziej energicznych działań i podjęcia decyzji o tworzeniu polskich oddziałów partyzanckich. Inspirowano też tworzenie kolejnych ośrodków samoobrony zasilając je kadrą oficerską, bronią, finansami i żywnością.

Tekst Paweł Naleźniak IPN / jd

Do posłuchania : 

Wołyń 1943 - ludobójstwo ludności polskiej (radiokrakow.pl)

Wołyń i Wojewodina - tragiczne losy Polaków i Węgrów (radiokrakow.pl)

Wołyń zdradzony ? (radiokrakow.pl)

Autor:
Jolanta Drużyńska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię