Zacznijmy [..] od odróżnienia dwóch podstawowych, a jednocześnie całkowicie przeciwstawnych rodzajów więzi międzyludzkich. Nazwijmy je tutaj więzią polityczną oraz więzią etyczną.
Pierwszy typ więzi rodzi się wraz ze świadomością wspólnego wroga. To, co nas łączy i integruje, przychodzi z zewnątrz. Nieważne, kim jesteś ty i kim jestem ja, nieważne, czy jesteśmy do siebie podobni, czy mamy takie same poglądy, czy wyznajemy podobne wartości. Istotne jest jedynie to, że w pobliżu jest ktoś, kto dla mnie i dla ciebie stanowi oczywiste zagrożenie, z kim, by ocalić siebie, musimy podjąć walkę. Treścią naszej jedności i tożsamości oraz źródłem siły, która spaja naszą wspólnotę, jest nasz wspólny wróg, jacyś „oni”, całkowicie obcy, a jednak w przedziwnym z nami związku, ponieważ bez ich obecności naszego „my” po prostu by nie było. Właśnie te dwa słowa – „my” i „oni” – w najbardziej lapidarny sposób wyrażają doświadczenie owej więzi. Więź ta oparta jest wyłącznie na negacji. W skrajnym przypadku sens słowa „my” znaczy tyle tylko, co „nie oni”.
Poczucie wspólnoty, które wzbudza w nas nasz wspólny przeciwnik, może mieć oczywiście rozmaity stopień intensywności. Ślad takiej więzi pojawia się przecież już wtedy, gdy dość niewinnie plotkujemy i obmawiamy za plecami kogoś nieobecnego. W postaci ogromnej niszczącej siły odnajdziemy ją w tłumie, który poszukuje kozła ofiarnego, by dokonać na nim samosądu. Ale jej właściwą domeną wydaje się dziedzina polityki rozumianej jako dążenie do wyeliminowania konkurentów w walce o władzę. Z tego właśnie względu możemy ją określić mianem więzi politycznej[5]. Taka negatywna więź jest nie tylko ważnym, a czasem najważniejszym elementem tożsamości politycznej danej grupy, ale również sama służy jako instrument działania politycznego – umiejętność mobilizowania zwolenników i pozyskiwania sojuszników poprzez wzbudzanie w nich podejrzliwości i wrogości wobec politycznych rywali należy przecież do abecadła skutecznie uprawianej polityki.
Drugi typ więzi – nazwijmy go więzią etyczną – ma natomiast zupełnie inny, pozytywny charakter. Jest to więź, która określa naszą wspólnotę, określa sens słowa „my” nie przez stosunek do kogoś obcego i wrogiego, lecz przeciwnie, od wewnątrz, poprzez wspólnie wyznawane wartości. Te wspólne wartości mogą być oczywiście różne: niższe i wyższe, mogą być również mniej lub bardziej głęboko przeżywane. Na przykład wielbiciele jakiegoś zespołu muzycznego mają oczywiste poczucie wspólnoty etycznej opartej na wspólnie uznawanych wartościach. Nie jest to zazwyczaj więź bardzo głęboka, choć zdarza się czasem, że przez grupę muzycznych fanów bywa przeżywana z ogromną intensywnością. Świadczy to jednak tylko o tym, że obiekt uznawany przez nich za wartość stał się dla nich idolem, a więź wspólnotowa nabrała charakteru religijnego. Najgłębszą bowiem i najintensywniej przeżywaną formą wspólnoty etycznej jest właśnie wspólnota religijna – taka wspólnota, której członków łączą wspólnie wyznawane, najwyższe wartości. Treść tego, co dana wspólnota uznaje za wartości najwyższe i absolutne, pozostaje tutaj kwestią kluczową.
Oba typy więzi społecznych – więzi polityczne, oparte na negacji wroga, oraz więzi etyczne, zbudowane na pozytywnej identyfikacji z pewnym konkretnym zespołem wartości – w rzeczywistym świecie zazwyczaj przenikają się i nieustannie mieszają ze sobą. Członkowie wspólnot politycznych odkrywają nagle, że łączy ich coś więcej niż obecność wspólnego przeciwnika, natomiast wspólnoty etyczne, w tym także wspólnoty religijne, często nabierają cech wspólnot politycznych, a ich działanie, zamiast wynikać ze wspólnie wyznawanych wartości, staje się reakcją na zewnętrzne – prawdziwe lub fikcyjne – zagrożenie[6]. Faktyczne nakładanie się na siebie obu tych typów więzi nie podważa jednak dzielącej je fundamentalnej różnicy. Co więcej, odróżnienie więzi etycznych od politycznych pozwala nam podjąć analizę takich wspólnot, w których jeden z wyróżnionych typów więzi niemal całkowicie dominuje nad drugim. Dzięki temu możemy sensowniej spojrzeć na doświadczenie wspólnoty pierwszej „Solidarności”. Fenomen ten rozsadził rzeczywistość ukształtowaną w ramach PRL-u, ponieważ stanowił skrajne przeciwieństwo więzi społecznych kreowanych oraz wspieranych przez komunistyczną ideologię i praktykę.
Z.Stawrowski - "Solidarność znaczy więź" w „Solidarność znaczy więź. AD 2020 ( fragment )