1 września obowiązek szkolny obejmie uczniów z Ukrainy. Przedstawiciele MEN raz liczą, że do systemu wejdzie 50, raz 80, raz 20 tysięcy Ukraińców. Ilu przybędzie w Małopolsce?

- Nikt tego nie wie. Ta liczba, do której przymierzają się pracownicy Ministerstwa i Kuratorium, jest przybliżona, w zależności od różnych założeń. Znam też liczbę 150 tysięcy. Dlatego muszą wejść do systemu, żeby obliczyć, ilu gości mamy. Czynnikiem przymuszającym są finanse. To działa. 800 złotych to 200 dolarów. Dla Ukraińców to duża, atrakcyjna suma. Są też różne patologie z tym związane.

Pani ilu się spodziewa uczniów w Małopolsce? Jak będą rozłożeni? Głównie Kraków?

- Posłużę się danymi z Małopolski. Przymierzamy się do 20 tysięcy, ale to jest chyba mocno przerysowane. Nikt nie wie, czy będą to organizacje pomocowe, czy działające agendy. To osoby, które czasem się nie zameldowały, czasem nie mają PESEL. To też osoby, które przyjechały z dziećmi dwa lata temu i dzieci nie wyszły z domów. Niektóre wyszły, wróciły, próbowały uczyć się zdalnie. Kwestia indywidualna.

W Małopolsce mamy limit w klasach – 28 osób. System jest gotowy, żeby przyjąć nawet te 20 tysięcy osób?

- Liczba osób w klasie określana jest przez organ prowadzący. Jak nagle dyrektorowi pojawi się więcej osób, niektóre indywidualnie kieruje się do innej jednostki. Mamy powołanych asystentów-specjalistów. Na stronie internetowej będzie informator dla dyrektorów i Ukraińców. To samo będzie robił konsulat i minister. Będą odpowiedzi na najważniejsze pytania.

Ilu do systemu asystentów międzykulturowych może wejść? Szkoły mogą zatrudnić takich asystentów.

- Jeden na 20 dzieci. System płatności będzie uruchomiony od stycznia. Pracujemy, żeby gminy miały to wyrównane od września, ale to trwa. Pewne jest od stycznia. To 5,5 tysiąca na rękę. Będzie się to opłacało. Osoba musi mówić po polsku i mieć uprawnienia. Trwają prace nad wpuszczeniem do systemu ukraińskich psychologów. Można było nostryfikować dyplomy, na to były pieniądze unijne. Są duże środki unijne angażowane w ten system. Dlaczego? To problem i sprawa wszystkich Europejczyków. Inne państwa też mają swoje pomocowe formy.

Czyli do 20 tysięcy uczniów z Ukrainy w Małopolsce. A asystentów?

- Nie wiemy. To zależy od osób zgłaszających się i od osób, które pokażą odpowiednie uprawnienia.

Mamy awanturę o podręczniki z odchudzoną podstawą programową. Ministerstwo informuje, że nie trzeba kupować nowych podręczników, ale szkoła może sobie tego zażyczyć. Te nowe z napisem „Edycja 2024” zawierają wyszczególnienie treści, które wypadły z nowej podstawy programowej. Co z tym robić? Kupować?

- Pan sam odpowiedział. Jak podręcznik różni się tylko zaznaczeniem treści, której nie ma; nauczyciel z wyższym wykształceniem poradzi sobie z podręcznikiem, gdzie jest treść nieoznaczona. Powie, że to wypada, nie bierzemy tego pod uwagę. Do tego wielu nauczycieli nie pracuje w ogóle z podręcznikami. Do niczego nam one nie są potrzebne. Mamy rewolucję cyfrową. Sama tak pracowałam. Była strona w notatkach z linkami, bibliotekami tekstów, audiobookami. Nie wyobrażam sobie dziś nauczyciela, który mówi, że na lekcji przeczytamy akapity 1-5, ale bez czwartego. Jak ktoś tak pracuje… Cóż, wolno mu.

Są takie placówki w Małopolsce, które apelują o nowe podręczniki?

- Rodzice nas informują. Ja nie robiłam researchu. Kolega z innego województwa był na stronach różnych szkół i były zapisy tylko o edycji 2024. Niektórzy nauczyciele nie weszli w rolę rodzica. Szacunek wobec pieniędzy to podstawowa miara. Proszę nie kupować nowych podręczników z tym zapisem. Niech powstaną kiermasze. W moim ostatnim miejscu pracy były nawet kiermasze internetowe.

1 września wejdą w życie nowe przepisy dotyczące religii w szkole, pozwalające na łączenie klas, w przypadku gdy na lekcje religii chodzi mniej niż siedmioro uczniów. Jak częste to mogą być przypadki w Małopolsce?

- To też trudne do określenia. W każdym momencie rodzic może zadeklarować, że tak lub nie. Tak samo uczeń, który wchodzi w dorosłość, sam podejmuje tę decyzję. Czekamy na deklaracje. Dziwią mnie problemy z uczeniem przedmiotu, gdzie ktoś ma mieć 10-14 uczniów w klasie, gdy ja dawałam radę z czterema klasami po 32-34 uczniów w klasie maturalnej. Dadzą radę katecheci na pewno z 14-20 osobami. Nie jest to przedmiot maturalny. To ma inny wymiar, ważny dla osób zapisanych. Przedmiot nie jest obowiązkowy.

Ilu katechetów może w Małopolsce stracić pracę? Co z nimi dalej?

- Są szacunki, ale ten rok pozwoli wyzwolić dodatkową energię. W przyszłym roku będzie nowy przedmiot w przyszłym roku - edukacja zdrowotna, więc można zrobić uprawnienia. Część studiów podyplomowych będzie darmowa. Można sobie dorobić kwalifikacje. Niektórzy już takie mają. Jeżeli tego nie zgłoszą, dyrektor nie będzie wiedział.

Już mamy awanturę o lekcję religii w szkołach. Metropolita krakowski mówi o szeroko zakrojonym planie ateizacji Polski.

- Ja jestem innego zdania. Jestem za tym, żeby człowiek sam decydował. Jeżeli samorządy znajdą pieniądze na drugą lekcję religii, nic nie stoi na przeszkodzie.

Co zmieni w funkcjonowaniu małopolskich placówek edukacyjnych Lex Kamilek? Chodzi o ochronę osób małoletnich. Wszystkie placówki wprowadziły takie wewnętrzne rozwiązania?

- Miały czas do 15 sierpnia. Czy wszystkie? Sprawdzimy. Są drobne poprawki. Sam pan wie, że Sejm w pewnym momencie nie miał opracowanych standardów. Nie mówię złośliwie, to troska. Proszę sprawdzać na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości. Jest tam wiele świetnych materiałów. Ale mamy taki problem - co zrobić z pracodawcą, który przyjmuje młodocianych pracowników i ten nauczyciel, instruktor mówi: „dlaczego ja mam by sprawdzany, chcę mieć spokój”. Ktoś pracował 9 lat temu w Hiszpanii i nie wiedział. Teraz będzie oświadczał, że miał lub nie miał styczności.

Ale to też będzie dotyczyć asystentów kulturowych?

- Tak. Chodzi o wszystkie osoby pracujące z dziećmi.