Zapis rozmowy Jacka Bańki z szefem krakowskiej i małopolskiej PO, Grzegorzem Lipcem.
Jaka będzie pierwsza czwórka na krakowskiej liście PO do Europarlamentu? Róża Thun, Bogusław Sonik, kto jeszcze?
- Takiej decyzji PO jeszcze nie podjęła. Decyzja o składzie listy będzie w połowie marca. Wszystko wskazuje na to, że Róża Thun otworzy tę listę. W PO kobiety idą przodem.
Partie korzystają z celebrytów i sportowców. PO również to zrobi? Słyszy się o kandydaturze Bogdana Wenty.
- Nie wykluczam tej kandydatury. Decyzja będzie podjęta przez świętokrzyską PO. Jest Bogdan Wenta, były trener reprezentacji w piłce ręcznej z Kielc. To osoba rozpoznawalna, zna języki i jest fachowcem. On także umie działać na rzecz dobra publicznego.
Czyli biorąc pod uwagę małopolsko – świętokrzyską układankę suwakową, można mniemać, że lista będzie wyglądała tak: pierwsze miejsce – Róża Thun, drugie miejsce – Bogdan Wenta?
- Nie mogę tego wykluczyć. Wydaje mi się, że mamy dwoje parlamentarzystów, którzy wiedzą jak działać w Europarlamencie, żeby była korzyść dla Małopolan i Polaków. Będę zabiegał o to, żeby Bogdan Sonik był drugi. Jeśli decyzja zarządu krajowego będzie taka, że Wenta otworzy listę, to liczę na to, że Boguś będzie trzeci.
Kto jeszcze może dojść do tej czwórki dojść? Rozumiem, że ktoś z województwa świętokrzyskiego.
- Tego nie wiemy. Do tej pory było tak, że województwo Świętokrzyskie miało jednego kandydata. Liczę na to, że tym razem koleżanki i koledzy ze świętokrzyskiego przedstawią więcej osób. My postawimy na sprawdzone osoby z naszych subregionów. Małopolskę Zachodnią powinien poprzeć Staszek Bisztyga, w regionie tarnowskim - Ela Achinger, być może jeszcze inne nazwiska. One na pewno będą na tej liście.
Nadal trzyma się pan pomysłu prawyborów przed wyborami prezydenckimi w Krakowie?
- Tak. Jest to decyzja zjazdu krakowskiego, podjęta jednogłośnie. Jestem przekonany, że to najlepsze rozwiązanie. Tylko wtedy jesteśmy w stanie zmobilizować całe środowisko do poparcia tego kandydata, bądź kandydatki. Pojawiają się różne nazwiska, jest ich kilka na giełdzie, które mają szansę powalczyć o prezydenturę. Myślę tylko o tym kiedy zrobić prawybory. Wiele środowisk namawia mnie, żeby zrobić je tuż po wyborach do Europarlamentu.
Mówi pan, że jest większa giełda nazwisk. Małgorzata Jantos, Bogusław Sonik, Janusz Sepioł?
- Tak jest. Parę osób zwróciło się do nas, że Sepioł może być naszym kandydatem. Rozważam ten pomysł. Decyzję podejmą jednak wszyscy członkowie PO. Oni mają swój rozum i będzie to przemyślane.
Która kandydatura byłaby według pana najpoważniejsza?
- Nie powiem. Jestem przewodniczącym, faworyzowanie którejś z tych osób wskazywałoby innym osobom kogo mają poprzeć. Każda osoba się nadaje i może pokazać taki wizerunek Krakowa, który by odpowiadał wyzwaniom na lata 201-2018.
Zatem dopytam: Janusz Sepioł?
- On jest jednym z dobrych kandydatów.
To jest trójka. Jest jeszcze ktoś?
- Być może będą inne kandydatury, może spoza środowiska PO, ale nam sprzyjające. Jest jeszcze czas. Decyzja będzie niedługo i podejmą ją wszyscy członkowie PO. Jesteśmy w stanie wygrać te wybory.
Myśli pan, że prezydent Majchrowski truchleje na myśl o starciu Małgorzaty Jantos z Januszem Sepiołem i Bogusławem Sonikiem?
- Nie, prezydent jest faworytem, o tym wiemy. On rządzi trzecią kadencję. Wiele rzeczy zrobił dobrze, kilka rzeczy się nie udało. Jako PO jesteśmy z nim umówieni, że do końca tego cyklu samorządowego wspieramy dobre inwestycje dla Krakowa.
Nie myśli pan, że lepiej byłoby się dogadać z prezydentem i go poprzeć, zamiast wystawiać własnego kandydata?
- Prezydent wywodzi się ze środowiska lewicowego. My jesteśmy umówieni, że projekt samorządowy wypełnimy, a co do kolejnego to zobaczymy co będzie w wyborach. Jak wygra Jacek Majchrowski to będziemy z nim rozmawiać.
Może to byłaby mniejsza kompromitacja, żeby się dogadać niż po raz kolejny przegrać?
- Od wielu kadencji wiemy, że urzędujący prezydent ma przewagę w dużych miastach. Zwykle wygrywają ci, którzy już nimi wcześniej byli. Tak jest w Poznaniu, Wrocławiu i innych miejscach. Nie jest to jednak osoba nie do pokonania, ale ma taki potencjał, że trudne będzie przekonanie krakowian do innej osoby. Zarówno PO jak i PiS wystawią swoich kandydatów. To największe partie, one potrafią przedstawić swoją wizję.
Nie czuje się pan winny, że przez lata krakowska PO była zajęta przede wszystkim wycinaniem kontrkandydatów? Dzisiejszym efektem jest brak poważnego kandydata. Pan był w tej Platformie.
- Tak, byłem, ale nie widziałem żadnego wycinania.
A Paweł Sularz, Łukasz Gibała?
- Tak, były różne osoby, część odeszła z PO, ale wewnętrzne życie partii jest oparte na rywalizacji. Każdy ma jakiś pomysł. Ja wygrałem wybory w Krakowie zdecydowanie, to się rzadko zdarza. Miałem ponad 80% głosów. Mam mandat do tego, żeby starać się to poukładać tak, żeby było sensownie. Ja wyjdę do ludzi z ofertą, żeby to oni wybrali kandydata na prezydenta.
Legendy już krążą o zapowiadanej wizycie minister Bieńkowskiej w Nowym Sączu. Co usłyszymy? Zapowiedź budowy drogi Brzesko – Nowy Sącz?
- Nie chciałbym tego przesądzać, ale z marszałkiem Sową pracowaliśmy nad tym, żeby jednym z kluczowych elementów budowy nowoczesnej, małopolskiej infrastruktury drogowej była budowa trasy Brzesko – Nowy Sącz. Milion osób nie ma dobrego dojazdu do Krakowa i dalej. Są dwie rzeczy, które musimy mieć. To droga S7, o którą od dawna zabiegamy i trasa Brzesko – Nowy Sącz. Jak to będzie zrealizowane to inne rzeczy już są wtórne. Trasa Brzesko – Nowy Sącz należy się Małopolsce i mam nadzieję, że pani minister Bieńkowska też to wie.
Ta droga będzie przed 2020 rokiem?
- Jestem przekonany, że damy radę zdążyć w tej perspektywie. Mamy wypracowane przez rząd Donalda Tuska kilkaset miliardów. Jesteśmy w stanie część tych pieniędzy przeznaczyć na dobre projekty dla Małopolski.
Prasę przeglądał Jan Kanty Pawluśkiewicz: