Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Filipem Kaczyńskim.
Od dziś możliwy jest tranzyt przez Polskę towarów rolnych z Ukrainy. To, co się stało z ukraińskim zbożem, osłabi nasze wsparcie dla Ukrainy, jako nowego członka UE?
- Mam nadzieję, że nie. Faktycznie ta sprawa… Były błędy. Głównie po stornie Unii Europejskiej, jeśli chodzi o zniesienie ceł na ukraińskie towary. Trzeba powiedzieć otwarcie, że wiele cwaniackich ruchów firm było, które w sposób nieuczciwy chciały działać i wykorzystywać sprawę wojny do swoich biznesowych celów. To przykre, ale tak się działo.
Otwarte zostaje pytanie dotyczące tego, co się stanie ze wspólną polityką rolną i polskim rolnictwem po akcesji tego spichlerza Europy?
- Tak. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych złych następstw, jeśli chodzi o kwestię ukraińską. Dla nas najważniejsza jest sprawa polskich rolników. O to minister Telus zabiega.
Ile zajmie wywóz z Polski 7-8 milionów ton ukraińskiego zboża? To pytanie w kontekście żniw.
- Myślę, że trzeba spokojnie podejść do sprawy. Działania ministerstwa rolnictwa są nastawione na to, żeby bronić polskich rolników i nie doprowadzać do żadnych strat. Jest kwestia rekompensat, żeby chronić polskie rolnictwo.
Dlaczego nikt w ostatnich miesiącach nie miał kontroli nad ukraińskim zbożem, które pozostawało w Polsce?
- Błędy zostały popełnione. Trzeba patrzeć jednak w przyszłość. Dzisiejsze działania są po to, żeby zabezpieczyć polskiego rolnika. W przyszłości nie może dojść do takich zagrań nieuczciwych firm.
Stawy Monowskie koło Oświęcimia to dobra lokalizacja dla elektrowni jądrowej?
- Myślę, że tak. Ten pomysł jest bardzo dobry. Wielkie gratulacje dla spółki Orlen i spółki, która będzie to realizować. Na tym terenie jest zapotrzebowanie na energię. W Małopolsce mają być dwie takie elektrownie. Cieszę się, że jedna będzie w moim okręgu.
Lokalni politycy i samorządowcy będą się ubiegać o rodzaj listy rekompensacyjnej, czyli o inwestycje, które miałyby być zrealizowane w zamian za zgodę lokalnej społeczności na ten reaktor?
- Jeśli będzie taka potrzeba, pewnie tak. To jest na razie w planach. Decyzje zapadają. Poczekajmy, jakie skutki ewentualnie będą negatywne dla mieszkańców. Jak będzie potrzeba, pomyślimy o rekompensacie ewentualnych strat.
Są jakieś konkretne pomysły, konkretne inwestycje, które by mogły zostać zrealizowane?
- Temat jest otwarty. Będziemy się przyglądać, co można zrobić. Na ten moment musimy czekać, aż projekt zacznie być realizowany. Wsłuchamy się w głos mieszkańców i przedsiębiorców.
To są lokalizacje. Co z konsultacjami społecznymi? Kiedy one się zaczną? W ogóle będą się odbywać? Może już są lokalizacje i tam inwestycje zostaną zrealizowane?
- Tam zostaną zrealizowane. Takie lokalizacje zostały już wskazane. Oczywiście chodzi też o ochronę miejsc pracy. Na tym należy się skupić. Konsultacje społeczne zawsze są dobrym rozwiązaniem. Także powinno tutaj do nich dojść.
Na jakie gwarancje bezpieczeństwa powinna liczyć lokalna społeczność?
- Jeśli chodzi o energię atomową, jak popatrzymy w przeszłość, mogą być obawy. Jednak uspokajam. Dziś ta technologia jest inna, bardziej nowoczesna. Uspokajam mieszkańców. Przekonuję, że to bardzo dobre rozwiązanie jeśli chodzi o wydajność i kwestie ekologiczne.
Jakie gwarancje bezpieczeństwa powinny zostać przedstawione mieszkańcom Trzebini? Jest ponad 480 miejsc zagrożonych zapadliskami, w tym kilkadziesiąt w pobliżu budynków mieszkalnych. Spółka Restrukturyzacji Kopalń przygotowała lokale zastępcze, ale to tylko zwiększa niepewność mieszkańców.
- Szereg działań jest planowanych. Powstał sztab kryzysowy przy wojewodzie, który ma sprawę rozwiązać. Patrząc na przyczyny tego problemu, było to ponad 20 lat temu. Wtedy przewidywania były nietrafione. Ważne, żeby dziś zachować spokój. Oferta dla osób poszkodowanych musi być szybko wprowadzona w życie. Liczę na to. To kwestia rekompensat i lokali zastępczych.
Rekompensat dla kogo?
- Dla osób poszkodowanych, jeśli chodzi choćby o kwestię grobów. Doszło do zapadlisk na cmentarzu
Ktoś powinien zostać pociągnięty do osobistej odpowiedzialności za to, co dzieje się dziś w Trzebini? Nawet wojewoda zadał pytanie prokuraturze, czy cały proces likwidacji kopalni Siersza został przeprowadzony zgodnie ze sztuką.
- Ta sprawa powinna być wyjaśniona. Chodzi o rządy z końcówki lat 90. i początku lat 2000. To dawna sprawa, ale to się nie przedawnia. Należy wyciągnąć ewentualne konsekwencje. Trzeba zbadać sprawę, dlaczego wtedy te przewidywania były tak nietrafione.
W jaki sposób pan by uspokajał dziś mieszkańców Trzebini?
- Konkretnymi informacjami. Rząd dba dzisiaj o tę sprawę. Jest sztab kryzysowy. Dziś mówimy już o lokalach zastępczych, rekompensatach. Działania są szerokie.