Mieliby do niej wejść przedstawiciele sześciu lub siedmiu miast, także Krakowa. "To będą fachowcy, tam nie będzie polityki" - przekonywał poseł Fedorowicz w Radiu Kraków. Jego zdaniem wszystko będzie zależało od tego, ile pieniędzy będzie do podziału, ale jest przekonany, że Kraków na zmianach nie straci. Przynajmniej do 2016 roku.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Jerzym Fedorowiczem.
3, 4 tygodnie mają potrwać prace nad ostateczną wersją projektu ustawy o finansowaniu odnowy zabytków, ale najważniejsze założenia już znamy. 6,7 miast historycznych będzie dostawało pieniądze dzielone przez siedmioosobową Radę Funduszu. Kraków na tym nie straci?
- Wszystko będzie zależało od tego, jakie będą środki. Będąc na ostatnim posiedzeniu SKOZK obejrzeliśmy piękną prezentację tego, co zostało zrobione. Przekazuję te informacje do posłów. To są odnawiane arcydzieła sztuki, które przetrwały przez kilkaset lat. To nadzieja, że Kraków zostanie wyróżniony, jak ta ustawa wejdzie. Wszyscy mówimy jednym głosem. Jestem pełen zachwytu nad działaniami SKOZK-u. Na spotkaniu wojewoda przedstawił założenia do tej ustawy. Trwają konsultacje i wydaje mi się, że nastąpi porozumienie między miastami odnośnie tego, co jest najważniejsze przy dzieleniu tego tortu. Jak się okaże, że pieniądze jednak będą większe, to jestem przekonany, że Kraków nie straci.
Z tego co rozumiem to problem będzie w ilości tych pieniędzy. Nie wystarczy dla wszystkich tak, żeby każde miasto dostawało tyle, ile do tej pory dostawał Kraków. Trzeba będzie Radę jakoś przekonać, żeby było trochę więcej dla Krakowa a mniej dla innych miast. Trudno jednak sądzić, że to się uda.
- To będzie Rada złożona z fachowców, którzy będą przeciągać linę na swoją stronę. Ja jestem doświadczony. Zawsze jest tak, że ktoś traci a ktoś zyskuje. My będziemy pracowali na priorytetach. Jak coś popada w ruinę, to fachowcy będą to prowadzić. Kraków nie może stracić do 2016 roku. Będziemy wizytówką świata. Będzie zjazd młodzieży. Szedłem teraz ze spotkania z Collegium Novum i jest piękna Gołębia bez reklam a potem Jagiellońska. To wizytówka Polski.
Projekt przygotowuje wojewoda. Jakie jest nastawienie parlamentarzystów do tych zapisów? Jest szansa na uchwalenie tej regulacji jeszcze w obecnej kadencji?
- Zobaczymy. To potem przejdzie przez naszą komisję. Nie wiem, jaka będzie sytuacja wśród wszystkich posłów. Słychać głosy posłów z mniejszych miast, że są zazdrośni, że Kraków ma za dużo. To będzie nasze lobbowanie. Lobbowanie ludzi, dla których Kraków jest wartością ponadregionalną.
Jutro w Krakowie zaczyna się akademicki kongres kultury, który ma być najważniejszą częścią obchodów 650. rocznicy powstania UJ. Tymczasem komitet kryzysowy humanistyki chce walczyć w Trybunale Konstytucyjnym o bezpłatne studia na drugim kierunku. Pan się zgadza, że bez takiej możliwości przyszłość polskiej humanistyki będzie pod psem?
- Pan mówi do humanisty. Jestem wykształcony w tej dziedzinie. Ja byłbym za tym, ale trzeba patrzeć ostrożnie. Mówię jako polityk. Dojdzie do takiej zmiany, która już jest widoczna, że młodzi ludzie chcą studiować kierunki, które dają możliwość zdobycia zawodu. To kierunki techniczne. Te studia pozwalają wejść do pracy. Jest tak, że z drugiej strony tradycja zawsze mi podpowiada, że nie ma inżyniera bez wiedzy humanistycznej. Nie ma inteligenta, z którym nie można porozmawiać o Szekspirze.
Może trzeba wspierać ten komitet?
- My się temu przyjrzymy. Minister Bobińska jest znakomitym specjalistą. Będzie grono specjalistów, które się nie może zderzyć z rynkiem. To niebezpieczeństwo. Przez 25 lat liczba studentów zwiększyła się wielokrotnie. Może się okazać, że publicznych pieniędzy nie wystarczy na utrzymanie drugiego kierunku. Wtedy na takich sławnych uniwersytetach może się to koncentrować.
Inicjatywa Kraków Przeciwko Igrzyskom chce zebrać 60 tysięcy podpisów ws. referendum dotyczącego Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Wtedy referendum byłoby obligatoryjne. Może to byłby najwłaściwszy sprawdzian nastrojów? Może trzeba to zrobić?
- Nie wiem. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja. Na razie jest dużo przeciwników, ale więcej zwolenników. Rano czytałem wypowiedź Kasi Rogowiec, naszej paraolimpijki, która mówiła, że Igrzyska to otwarcie dla inwestycji i promocji. Mnie się wydaję, że rachunek może się zrównoważyć. Wydatki się zwrócą. Propozycja Igrzysk w 2022 roku jest skromniejsza, nie będzie pychy.
Prasę przeglądał Radosław Krzyżowski: