Czy Strefa Czystego Transportu w takim kształcie ma w ogóle według pana sens?
Jestem bardzo rozczarowany tą decyzją i tym projektem. Kraków do tej pory był w czołówce polskich miast, które dbały o jakość powietrza. W tej chwili jesteśmy w samym ogonie i wyprzedziło nas już jedno miasto, a spodziewam się, że niedługo wyprzedzą nas również inne miasta w Polsce.
Urzędnicy widocznie dali sobie w Krakowie czas do 2030 roku.
Urzędnicy powinni przede wszystkim dbać o dobro mieszkańców miasta, a dobro mieszkańców miasta jest związane również z jakością powietrza. Przypominam sobie udział w Kongresie Czystego Powietrza w Warszawie w 2002 roku, kiedy biorąc udział w panelu dyskusyjnym byłem witany jako przedstawiciel miasta, które jest w czołówce. W tej chwili byłoby mi wstyd wziąć udział w tego typu panelu.
W takim razie cytat z Urzędu Miasta w Krakowie: "Taki kompromis pozwala uniknąć utrudnień dla mieszkańców i firm, zachowując jednocześnie główny cel SCT, czyli poprawę jakości powietrza". Rzeczywiście powietrze może się poprawić?
Znam przykłady z innych krajów. Bardzo szczegółowo śledzę rozwój sytuacji w zakresie stref czystego transportu. Chociażby przykład Brukseli. W 2018 roku wprowadzono Strefę Czystego Transportu i do obecnej chwili zmniejszenie emisji tlenków azotu wynosi dwadzieścia kilka procent. Jest to naprawdę wymierny udział. Kraków na to zasługuje, szczególnie dlatego, że ma bardzo złe położenie geograficzne. Brak nam naturalnych kanałów wentylacyjnych i emisja motoryzacyjna, szczególnie w zakresie emisji tlenków azotu i cząstek stałych, dobija mieszkańców Krakowa.
Co pan powie na to, że Strefa Czystego Transportu wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie obejmie całego miasta? Wyłączona będzie m.in. Nowa Huta, a także rejony ulic Zakopiańskiej i Wielickiej.
To jest projekt, nie wiem czy on się utrzyma w tej postaci. W poprzedniej kadencji prezydenckiej byłem wiceprzewodniczącym Komisji ds. Jakości Powietrza. Sami przedstawiliśmy pierwszy projekt takiej strefy i chcieliśmy postępować metodą drobnych kroków. Pierwszy krok to miała być strefa w obrębie drugiej obwodnicy Krakowa. To nie przeszło. Zaproponowano później rozszerzenie na całe miasto. Był to w miarę niezły kompromisowy projekt. Natomiast to, co teraz zostało przedstawione, jest moim zdaniem nie do przyjęcia i to się nie przyjmie.
Urzędnicy tłumaczą, że ludziom spoza miasta, często też korzystającym ze starszych samochodów, będzie łatwiej dojechać m.in. do szpitala i innych newralgicznych miejsc.
Każda wymówka jest dobra, a dla mnie jest już skandalem dzielenie ludzi na tych, którzy mają płacić za wjazd i na tych, którzy za to nie będą płacić. Na tej zasadzie możemy wprowadzić przepis, że jak zapłacimy złotówkę, to możemy sobie wyrzucać śmieci na chodnik albo możemy sobie kanalizację z toalety wyprowadzić na ulicę, bo będziemy za to płacić. Tego typu rzeczy w nowoczesnym świecie nie mają prawa przejść i moim zdaniem to się nie przyjmie.
2,5 zł za godzinę, 500 zł za miesiąc. Tyle zapłacą osoby, które chciałyby starym samochodem wjechać spoza Krakowa.
To jest propozycja, która mnie najbardziej bulwersuje. Nie można dzielić ludzi. Proszę pamiętać, że w tej chwili samochodu nie rozpoznajemy po tablicach rejestracyjnych, bo nie ma obowiązku przerejestrowywania auta. Ja jestem ciekawy, jak jest przewidywany ten system informatyczny, który będzie identyfikował te samochody. Podam taki przykład: w Krakowie bardzo dawno temu zostały wprowadzone strefy ograniczenia prędkości do 30 na godzinę. Nikt tego nie przestrzega. Absolutnie nikt.
Mówi pan, że Strefy Czystego Transportu również nie będą przestrzegać?
Być może zostanie wprowadzony jakiś system informatyczny, ale moim zdaniem niedopuszczalną rzeczą we współczesnym świecie jest dzielenie ludzi na tych, którzy mieszkają 100 metrów od granicy Krakowa i tych, którzy mieszkają w naszym mieście.
Porozmawiajmy o restrykcjach. Jeżeli chodzi o klasyfikację starych samochodów, ten nowy roboczy projekt Strefy Czystego Transportu przewiduje, że od lipca 2025 roku wjazd do strefy będą mieli właściciele diesli wyprodukowanych albo w 2014 roku, albo silników spełniającymi normę EURO 6. Czyli tutaj są większe restrykcje.
Ja akurat bardzo dobrze znam te wszystkie normy i ich zawiłości tych norm. 2014 rok to jest rzeczywiście rok, w którym nowe samochody dopuszczone do ruchu musiały spełnić normę podstawową EURO 6. Drugi taki krok to była norma EURO 6 D. Po tej aferze Volkswagena, która wybuchła. Natomiast ja jestem zwolennikiem dochodzenia do celu drobnymi kroczkami. Rzeczywiście norma EURO 4 dla samochodów wyposażonych w silniki z zapłonem iskrowym, czyli silniki zasilane benzyną i LPG jest rozsądnym rozwiązaniem. W pierwszym kroku moim zdaniem powinna być dla silników diesla wprowadzona norma EURO 5. To jest rok 2009.
Natomiast jednej rzeczy bardzo mi brakuje w tym całym projekcie Strefy Czystego Transportu w mieście Krakowie. Brak dostatecznej informacji dla mieszkańców. Moim zdaniem w miejsce niektórych bezsensownych plakatów, które wiszą przy ulicach powinny wisieć takie, które informowałyby kierowców, kiedy zostanie wprowadzona strefa i jakie są propozycje, żeby społeczeństwo Krakowa się mogło do tego przyzwyczaić. Dziesiątki autobusów z wycieczkami szkolnymi przyjeżdżają na parking pod Wawelem. Te autobusy są bardzo często w złym stanie technicznym. Jakby tam wisiał duży plakat, kierowcy by zobaczyli, że za rok już tym autobusem tam nie wjadą.