Od soboty wiele dyskusji wywołuje zapowiedź możliwego zawieszenia prawa azylowego. Minister Maciej Duszczyk dzisiaj konkretyzował. Chodzi o czasowe, terytorialne zawieszanie prawa azylowego w wypadku ataku na granicę. O jakiego rodzaju ataki chodzi? Bo wiceszef MSWiA mówił o informacjach, które płyną z Białorusi.
Zapewne o zwiększenie liczby ludzi, którzy przyjeżdżają do Białorusi bądź do Rosji, potem przedostają się na granicę polsko-białoruską i próbują w sposób nieregularny tę granicę przekroczyć. Czy mamy wzrost? Raczej nie widać tego w statystykach. Większość organizacji zajmujących się prawami człowieka bardzo krytycznie odniosła się do zapowiedzi. Moim zdaniem są one bardzo populistyczne, obliczone na odebranie twardego elektoratu PiS-owi. Realnie jest to problem dla Polski marginalny. Większość tych ludzi i tak nie ma możliwości złożenia wniosku o ochronę międzynarodową - jeśli nawet w sposób nieregularny się przedostają - ponieważ wciąż stosujemy tzw. pushbacki. Podobnie, jak wiele innych krajów europejskich, nie jesteśmy również w tym wyjątkowi. A pomysł, jak wiadomo, przyszedł z Finlandii, która takie regulacje wprowadziła. Nie wypycha ludzi, tylko ich przyjmuje, a potem odsyła. Efekt jest ten sam, tylko dzieje się to w inny sposób.
Migracja w latach 90.
Minister Duszczyk zwracał dzisiaj uwagę, że kluczowy w sprawie polityki migracyjnej będzie czwartkowy szczyt Komisji Europejskiej. W jaki sposób Unia Europejska może odzyskać kontrolę nad zjawiskami migracyjnymi w Europie? Jakie ma do tego narzędzia?
Kluczowym zagadnieniem - w kontekście całej polityki Unii Europejskiej - jest zmiana charakteru napływów migracyjnych do Europy. Zmieniły charakter w latach 90., kiedy to napływy osób występujących o ochronę międzynarodową zaczęły dominować nad napływami migrantów ekonomicznych. Jest to związane przede wszystkim z coraz większą presją migracyjną w krajach ościennych i z brakiem regulacji pozwalających na migrację ekonomiczną.
Polska ma tutaj ciekawe i interesujące osiągnięcia. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że od 2016 do 2021 roku byliśmy nie tylko europejskim, ale wręcz globalnym liderem, jeśli chodzi o krótkoterminowe migracje ekonomiczne i pozwolenia. Więc mamy dużo różnego typu mechanizmów, które pozwoliły ludziom przyjeżdżali do Polski głównie do pracy. Byli szybko integrowani przez rynek, nie musieli występować o ochronę międzynarodową i wchodzić na ścieżkę procedur uchodźczych. Chodzi o to, żeby ten charakter zmienić w Europie.
Odpowiedzialna polityka migracyjna Unii Europejskiej czyli jaka?
To taka, która widzi świat trochę globalnie i nie nadużywa procedur prawo-człowieczych, mówi do obywateli wprost. Czasami wprowadza limity na liczbę osób, które jesteśmy w stanie przyjąć w ramach procedur ochrony międzynarodowej, a jednocześnie stwarza możliwości migracji ekonomicznej. Ponieważ wiele osób występujących o ochronę międzynarodową bardziej kwalifikowałoby się do procedury migracji ekonomicznej niż ochrony międzynarodowej.
PiS skasowało politykę migracyjną
Minister Duszczyk zapowiedział również, że ten nowy dokument będzie się składał z ośmiu obszarów. Między innymi: dostęp do terytorium, dostęp do azylu, do rynku pracy, edukacji. Potrzeby naszego rynku to nawet 2,5 mln nowych pracowników w nieodległej perspektywie. Co będzie z tymi ludźmi, gdy gospodarka wyhamuje i spadnie koniunktura?
To jest kluczowe. Kompleksowa strategia migracyjna powinna zakładać politykę integracyjną. Jednym z głównych zadań Komitetu Badań nad Migracjami Polskiej Akademii Nauk - w ramach zadania, którego podjęła się dla MSWiA - było pokazanie, w jaki sposób integracja najlepiej może przebiegać. Zadawaliśmy to pytanie naukowcom, interesariuszom.
Polska była takim dziwnym krajem, który miał politykę integracyjną, zanim de facto stała się krajem imigracyjnym. A polityka integracyjna, którą stworzono dla Polski jako kraju emigracyjnego, została skasowana przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Potem było wiele prób stworzenia nowej polityki, ale każdy dokument był gorszy od wcześniejszego. Liczyliśmy więc na magiczną rękę rynku pracy i na społeczeństwo.
Przede wszystkim mamy problem z nauczaniem języka polskiego na każdym poziomie, instytucjonalnym i kompleksowym. Na przykład Niemcy – u nich uchodźcy ukraińscy są słabiej zintegrowani na rynku pracy, ale w momencie, kiedy już trafiają na ten rynek pracy, są do niego lepiej przygotowani, ponieważ mają większe kompetencje językowe. Niemcy bardzo silnie inwestują w integrację językową. U nas bardzo źle do tego się podchodzi. Pewne działania były podejmowane właśnie tak ad hoc. Mnóstwo elementów realizują miejskie polityki integracyjne, chociażby nasze miasto w ramach programu Otwarty Kraków. Ale kompleksowego rozwiązania nie widziałem, a to jest super istotne i ważne. Dlaczego? Żeby migranci, którzy najlepiej sprawdzą się na rynku pracy i zadomowią się w Polsce, zostali u nas. Żeby czuli się na tyle dobrze i tak zadomowieni, że kiedy na rynku pracy pojawią się fluktuacje, mogli bez problemu zmienić kwalifikacje. Długoterminowym celem polskiej polityki migracyjnej musi być myślenie w kontekście ogromnych wyzwań demograficznych, przed którymi Polska stoi; kraj będzie szybko się starzał.
Po pierwsze: nauka języka
Jakie są najskuteczniejsze instrumenty tej integracji językowej?
- Zorganizowanie edukacji w sposób centralny, możliwość nabywania kompetencji językowych w ramach miejsc pracy, dofinansowania kursów. I stworzenie całego systemu, a potem oczywiście weryfikacja umiejętności językowych. Jeżeli będzie widoczny postęp, to on może być warunkowany zdobywaniem dalszych dokumentów pobytowych.
Jedną ze spraw, która wyszła też w naszych badaniach, a która mocno kuleje, jest kwestia integracji w innych wymiarach - społecznym, politycznym, obywatelstwa. Polska jest krajem, w którym migranci nie mają żadnych praw politycznych; Ukraińcy nie mogą brać udziału w żadnych wyborach, dopóki nie mają obywatelstwa. Jest mnóstwo rzeczy, na które zwracamy uwagę w raporcie.
W kontekście Polski i naszej demografii - jest coś takiego jak bezpieczny wzrost emigracji zarobkowej?
Wydaje mi się, że w każdym kraju bardzo istotne jest, żeby kwestie limitów były omawiane w przestrzeni publicznej. Ważną rolę oczywiście odgrywa rynek pracy. Wiadomo przecież, że migranci nie będą przyjeżdżać do krajów, które mają wysokie bezrobocie.
To, że Polacy w latach 90. masowo (a potem bezpośrednio po akcesji do UE) wyjechali z kraju, było bezpośrednio związane z tym, że u siebie nie mogli znaleźć pracy.
Mamy w Polsce liczną i bardzo zróżnicowaną grupę migrantów - ekonomicznych, ale też prawie milionową grupę migrantów przymusowych, którzy u nas postanowili zaczekać, aż zakończy się rosyjska inwazja na Ukrainę.
Uważam, że istotne jest przede wszystkim analizowanie i wdrażanie pewnych elementów integracyjnych. I trzeba pamiętać, że procesy integracyjne nie dotyczą tylko i wyłącznie migrantów, ale również społeczeństwa przyjmującego. My również musimy zdawać sobie sprawę z korzyści rynkowych, społecznych, kulturowych i innych, jakie niesie ze sobą migracja. I oczywiście z tego, że ci nowi sąsiedzi są wokół nas.
Liberalizacja procedur dla zagranicznych lekarzy
W dużych miastach procesy migracyjne przebiegają, jak się wydaje, najszybciej. Jakie miejsce w tej nowej strategii właśnie powinny odgrywać miasta, chociażby Kraków? Duże akademickie miasto, gdzie bezrobocia w zasadzie nie ma; miasto, gdzie o gospodarce decydują usługi dla biznesu.
Dokument, który mamy zobaczyć, będzie potem przedmiotem, jak rozumiem, konsultacji społecznych. Dowiemy się, czy w ogóle korzystano z naszego opracowania. Rozmawiałem przed miesiącem z ministrem Duszczykiem i mówił, że w bardzo dużym stopniu. Ale zobaczymy, bo na razie tego nie widać. Te wszystkie głosy, które do tej pory się pojawiły, absolutnie przeczą temu, że korzystano ze wskazań naukowców.
Na pewno bardzo istotne jest, żeby taka kompleksowa polityka się pojawiła. Ona ma kluczowe znaczenie dla Krakowa, ponieważ jest jednym z liderów takiej polityki integracyjnej (wspomniany już wcześniej program Otwarty Kraków).
To wszystko będzie mieć podstawowe znaczenie, jeśli chodzi o napływ osób wysoko wykształconych, ale też studentów. A mówi się właśnie o kwestii zaostrzenia procedur w tym temacie. Jest mnóstwo wyzwań z tym związanych - jacy studenci do Polski, do Krakowa przyjeżdżają (i żeby nadal przyjeżdżali); żeby procedury dotyczące rynku pracy, na przykład nostryfikacyjne w obszarze zdrowia, były zliberalizowane. Chodzi o to, żeby medycy zagraniczni mogli w jeszcze większym stopniu pojawiać się w naszych placówkach medycznych. Bo jeśli tego nie będzie, niedługo nie będzie miał się kto nami opiekować. Zmiany są potrzebne absolutnie na każdym poziomie.
Dokument będzie miał ogromne znaczenie dla Krakowa i całej Małopolski (Tarnowa, Nowego Sącza) w kontekście tego, kto będzie mógł do nas przybyć, na jakich warunkach i w jaki sposób te osoby się zadomowią. My również będziemy oswajać się z obecnością coraz bardziej zróżnicowanych grup migracyjnych.