Zapis rozmowy Jacka Bańki i Marty Szostkiewicz z Radosławem Marzęckim, politologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego oraz Piotrem Jabłońskim z inicjatywy Demagog.org.pl.

 

Marta Szostkiewicz: Jakbyśmy mieli ogólnie powiedzieć o kampanii to była ona bardziej wizerunkowa czy jednak merytoryczna?

Radosław Marzęcki: Trzeba podkreślić, że była to kampania, w której politycy po raz pierwszy uwierzyli, że liczy się forma a nie treść. Liczy się maska. Znamy to z XVI wieku z "Księcia" Machiavellego. Jak polityku nie masz jakiejś cechy to niech się przynajmniej wydaje, że ją masz. Kampania toczyła się pod hasłem – jedziemy w Polskę i spotykamy się z ludźmi. Co z tego wynika? Zobaczymy. Pewnie się rozczarujemy. Politycy na zasadzie kopiowania działań prezydenta Dudy, korzystali z autobusów, busów czy pociągów. Oni próbowali pokazać, że nas rozumieją i znają nasze problemy.

 

Jacek Bańka: Nie jest tak, że nie mamy narzędzi, żeby podsumować kampanię. Demagog przygotował taki raport, który pokazuje 106 przebadanych obietnic i ich weryfikacje. Jak to wypada?

Piotr Jabłoński: Inicjatywa Demagog przygotowała raport, który został wpuszczony do internetu. Można znaleźć go na naszej stronie internetowej – www.demagog.org.pl. Sprawdziliśmy 106 obietnic wyborczych z programu PO i PSL. Przyjęliśmy strategię, że jak coś jest zrealizowane to widzimy tego efekty w postaci procesów legislacyjnych czy ustaw. Jak coś zostało zaczęte a nie wykonane do końca to ocenialiśmy to na „w trakcie”. Ostatnia kategoria to „niezrealizowane”. Tam są kroki podjęte, ale nie zostały ukończone przed końcem kadencji, ale też takie obietnice, na temat których nie znaleźliśmy nic. Możemy przypuszczać, że nie było żadnych kroków. Obietnic zrealizowanych zostało 46 na 106. W trakcie realizacji są 4 obietnice. Niezrealizowanych było 56. Czyli ponad połowa.

 

J.B: Jaki wniosek z tego?

M.Sz: Szklanka jest do połowy pełna czy do połowy pusta?

R.M: Nie sadzę, żeby to był zaskakujący wynik. Ani dobry, ani zły w kontekście poprzednich rządów. Mieliśmy do czynienia z inflacją obietnic. Śmiejemy się, że my żądamy obietnic. Politycy nam to dają i to jest tego efekt. Nie zastanawiamy się co da się zrealizować a co nie. Wyborca nieracjonalny też nie oczekuje informacji teraz. Dlatego, że podejmuje decyzję emocjonalnie. W tej warstwie wydaje mu się, że to będzie wszystko zrealizowane.

 

M.Sz: Patrzyłam na główne tematy kampanii w Małopolsce i wynotowałam: smog, górnictwo, uchodźcy, obietnice socjalne i w mniejszym stopniu podatki. Nieobecna kultura.

R.M: Było wiele bardziej nieobecnych tematów. Uczestniczyłem w debacie o przyszłości młodych. Temat młodych był tam marginesem. To zaskoczenie.

 

M.Sz: Czyli ważniejsi uchodźcy, których u nas na razie nie ma?

R.M: Tak. Taki jest model uprawiania polityki. Do dyskursu wprowadza się tematy, które skupiają uwagę. Stąd temat uchodźców, który teraz nie istnieje. To będzie problem za miesiąc czy pół roku. Ta debata teraz się wydaje nie na miejscu w kontekście wielu innych problemów.

 

J.B: Pan jest przedstawicielem młodego pokolenia. Usłyszał pan coś dla siebie?

P.J: Brałem udział w 6 debatach w Krakowie. Tam byli generalnie ci sami kandydaci. Nic na temat młodych nie było. Jedynie coś przedstawiciele Nowoczesnej mówili omieszkaniach dla młodych.

 

J.B: Zbadał pan za to wypowiedzi polityków z wczorajszej debaty Radia Kraków. Jak wyglądają statystyki?

P.J: Wygląda to tak. Najwięcej było prawd – aż 8. Fałsze były 3 i jedna wypowiedź była nieweryfikowalna. Dotyczyła ona Czeczenów, którzy przyjechali do Polski. Statystyk oficjalnych nie da się otrzymać.

 

J.B: Jak i kiedy kłamali krakowscy kandydaci?

P.J: Trzeba to wytknąć. Na przykład Krzysztofowi Zającowi z Kukiz'15. On mówił o wpływach z podatków PIT i CIT do samorządu. Dane podał takie – 37,5% z PIT. Tu się pomylił, bo prawie połowa z tego wpływa do samorządu. Pan Meysztowicz z Nowoczesnej powiedział, że Polska ma przyjąć 7500 uchodźców. Oficjalne dane mówią o 7 tysiącach.

 

M.Sz: To nie jest duży błąd. Można to chyba wybaczyć?

P.J: Tak. To można wybaczyć. Jedna najmocniejsza fałszywa wypowiedź to wypowiedź Rafała Trzaskowskiego. Ona dotyczyła odznaczenia dla prezesa Biedronki, pana Da Silvy. On został odznaczony krzyżem kawalerskim orderu zasługi RP. Nie odbyło się to jednak transparentnie. Ta uroczystość była kameralna. To potwierdził rzecznik MSZ. Było to w październiku zeszłego roku.

 

J.B: Słuchamy tych kłamstw i w sumie myślę, że jakby tylko tak kłamali to by nie było najgorzej.

P.J: To prawda. Zdecydowanie ważniejsze tematy są zwykle zakłamywane. Ta debata trzymała się na wysokim poziomie merytorycznym. Tych wypowiedzi było też sporo. To nie zdarza się często. Jak kiedyś wyliczyliśmy, procent wypowiedzi merytorycznych na 20 minut mówienia to 2%.

 

M.Sz: Przed wyborami, 2 lata temu, mówiono w Polsce, że mamy zabetonowaną scenę i spór się toczy tylko między PO i PiS. Tymczasem w ostatnich tygodniach uwaga mediów skupia się na mniejszych partiach. To znaczy, że mniejszym udało się przebić?

R.M: Tak naprawdę nic nie wiadomo. Ta niepewność wyniku, która będzie towarzyszyła wyborom jest. Nie wiemy chyba po raz pierwszy ile komitetów przekroczy próg. Nowe podmioty się pojawiły. Te partie powstały kilka miesięcy temu i mają szansę na przekroczenie progu. To świadczy o zmianie układu sił. Choć paradoksalnie to rozdrobnienie może doprowadzić do umocnienia się podziału na PiS i PO. Dlaczego? Bo kiedy małe ugrupowania nie przekroczą progu, będą miały po 4%, to wtedy ta grupa obywateli niereprezentowana będzie duża. Podział mandatów będzie na mniejszą ilość partii i wtedy wielkie ugrupowania – PiS, PO – na pewno zwiększą swój stan posiadania.