Dziś ponad jedna czwarta polskiego społeczeństwa to osoby po 60. roku życia. Prognozy GUS-u pokazują, że do 2050 roku będzie w tym wieku prawie 40 procent wszystkich Polaków. Potrzebujemy więcej takich miejsc jak ZOL, ale też hospicjów - na już.
- Tak, to prawda. Widzimy, jak bardzo potrzebne są rozwiązania systemowe – mówią nam o tym wyniki badań demograficznych, ale też epidemiologia i ekonomia. To powinny być wskazówki, jak wydawać pieniądze. Takie miejsca jak ZOL, domy opieki, różne formy pomocy doraźnej, pomoc wolontaryjna, bony senioralne – to niezwykle potrzebne rozwiązania. Ale oprócz infrastruktury, musimy też mieć coś innego – potrzebna jest zmiana w świadomości społecznej.
Romantyczne związki
Czy senior w roku 2025 senior i senior w 2005 roku to dwie różne osoby?
- Tak, różnią się. Długość życia kolejnych roczników wydłuża się. Liczba emerytów jest wyzwaniem dla ZUS i dla całego społeczeństwa, a będzie coraz większa.
Co to znaczy zmiana w świadomości społecznej? Że ludzie starzy w oczach, dzieci, młodzieży, młodych dorosłych i średnich dorosłych wyglądają inaczej niż 10, 15 lat temu. Oni są zdrowsi, w lepszej kondycji. Myślę, że oswajamy się z tym (podobnie, jak to było w krajach nordyckich), że osoby starsze osoby wchodzą w nowe związki romantyczne. Zmieniło się podejście społeczeństwa, ale też seniorów i seniorek. Ale oprócz zdrowych seniorów mamy też seniorów chorych i z różnego rodzaju niepełnosprawnościami.
Czy senior dzisiaj potrzebuje drugiego seniora, czy woli raczej spędzać czas z młodszymi osobami?
- Wszystkie badania dotyczące jakości życia, zadowolenia, dobrostanu mówią, że nie bogactwo i nawet nie zdrowie, ale właśnie drugi człowiek jest ważny. Czyli poczucie bycia potrzebnym i przynależności do kogoś. Jeżeli mam przyjaciela, męża, żonę, jestem w relacji intymnej na starość, jest to lek na smutek, depresję i różne trudności psychicznych, które mają wpływ na zdrowie somatyczne. Wspaniale jest mieć kontakt z młodym pokoleniem, nie tylko z wnukami. Kontakt z młodym człowiekiem, tak zwany „efekt babci”, to jest podarowanie seniorowi sześciu lat życia.
„Efekt babci” to naukowy termin? Coś takiego występuje?
- Występuje. To jest informacja o tym, że jeżeli porównamy kohorty z danego wieku, seniorów, kobiety i mężczyzn, którzy mają wnuki i nie mają wnuków, to różnica w ich średniostatystycznej przeżywalności wynosi sześć lat. Były badania National Geographic i amerykańskiego Instytutu Starzenia się - pokazały, na czym polega ta stymulacja w kontakcie z młodym pokoleniem. Seniorzy zadają pytania, inaczej się poruszają, ubierają. To wszystko dla mózgu jest zbawienne, bo to coś nowego, bo to wyzwanie.
Spotykanie pokoleń
To co pani profesor mówi o „efekcie babci”, że to stymulujące i potrafi o kilka lat wydłużyć życie seniora, jest oczywiście bardzo pozytywne, ale jak patrzę na dane dotyczące dzietności młodego pokolenia, to wychodzi, że następne pokolenia wcale tak długo żyć nie będą. Bo młodzi ludzie mają dzieci coraz mniej, a więc na starość będą chyba samotni.
- Ale mamy światełko w tunelu – mnóstwo młodych ludzi (studentów, licealistów) spędza czas w domach opieki, w hospicjach. Są wolontariuszami.
To tendencja wzrostowa?
- Tak. To są harcerze, kiedyś były to wolontariaty w parafiach. Dziś, mam wrażenie, edukacja bardzo zainteresowała się takim spotykaniem pokoleń. Prowadzimy programy, które sponsorują gminy, nazwałabym - wychowanie do starości. Przedszkolaki idą do domu opieki i rysują z seniorami; młodzież śpiewa gospel. Miasto daje nagrody szkołom, które prowadzą lekcje wychowania do starości. Dzieje się dużo rzeczy, bo ta świadomość naprawdę się zmienia, właśnie na poziomie systemowym.
Przeciętny czas oczekiwania na miejsce w zakładach pielęgnacyjno-opiekuńczych to 84 dni. W ZOL-ach, od których wyszliśmy, to 90 dni, placówki są wypełnione prawie w 100 procentach - to dane ministerstwa ds. polityki senioralnej. Problemy seniorów, mimo, że żyją coraz dłużej dotyczą jednak zdrowia.
- Tak, to prawda. Gdybym miała doradzać ministerstwu, to zwróciłabym uwagę na uświadamianie społeczeństwa i większe nakłady finansowe. Słyszymy o wielu rozwiązaniach, dość rewolucyjnych, które ministerstwo obecnie zdrowia wdraża - bony senioralne, mieszkania na parterze, czy mieszkania z windą dla seniorów, którzy są mniej mobilni. Oczywiście tutaj jest wiele trudności - czy senior zechce się zamienić, czy nie będzie obawiał. Są pomysły na poziomie systemowym i dobrze, chociaż sytuacja nie jest na pewno zadowalająca.
Czy miasto, gmina, państwo, NFZ, może cokolwiek zrobić, żeby nie likwidować takich miejsce, jak ZOL, hospicjum?
- Oczywiście są sytuacje, kiedy placówkę trzeba zamknąć - sprawa sanitarna, budowlana, czy finansowa. Różnie to bywa. Tu mamy jednak do czynienia z czymś innym. Tu w grę wchodzi aspekt etyczny. Czy ci ludzie mają być wyproszeni? Gdzie się podzieją?