Wielką miłość do kina ukształtowały filmy nieme
Już w liceum Maria Malatyńska odkryła swoją miłość do kina. Jej przyszły mąż zaprowadził ją do Dyskusyjnego Klubu Filmowego "Rotunda", jednego z najsłynniejszych studenckich klubów filmowych. Ówczesny oficjalny repertuar filmowy był bardzo słaby, dotyczył tylko filmów polskich, socjalistycznych i radzieckich.
Można powiedzieć, że równocześnie stawałam się ekspertką, będąc studentką polonistyki. Gdy weszłam do klubu filmowego, to już niego nie wyszłam. Zaczęłam w nim mówić prelekcje i okazało się to bardzo interesujące, ponieważ była zarówno możliwość informacji, jak i interpretacji filmowej. Zaczęły się dyskusje filmowe. Bardzo weszłam w ten świat i nie pamiętam kiedy skończyłam polonistykę.
Wiedzę czerpała z zagranicznych gazet i z filmowych serwisów prasowych, które wskazywały kierunek, możliwości znalezienia wiedzy.
Było w tym trochę trudu, ale równocześnie dzięki temu odkrywało się zupełnie nowy świat, który całkowicie mnie wchłonął. Ta dwutorowość, czyli pisanie i mówienie o filmie, towarzyszy mi cały czas. Nie wiem, która z tych dziedzin jest ważniejsza.
Filmy nieme stały inspiracją do odkrywania i zainteresowania się historią kina.
Wszystko zaczęło się od starych filmów, zobaczyłam Chaplina i pierwsze filmy, które powstały na świecie. Kino jest bardzo związane z emocją, którą się przeżywa. Te nieporadne ruchy kamery, gdzie większe było marzenie niż możliwość technicznego spełnienia, to chyba ukształtowało moje spojrzenie na film.
(cała rozmowa do posłuchania)