O prawdach i mitach związanych z zażywaniem witaminy C opowiada Paweł Ziemiański z Instytutu Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk.
Paweł Ziemiański: Witamina C jest dobrym reduktorem, czyli oddaje swoje elektrony innej substancji chemicznej. Oprócz tego, że witamina ta faktycznie wchodzi w szereg różnych reakcji biochemicznych, jest potrzebna dla życia, to działania prozdrowotne w przeziębieniach to jest mit. Mit ten został obalony jakieś 15 lat temu. Okazuje się, że witamina C zwiększa odporność organizmu tylko w dwóch sytuacjach: kiedy układ krwionośny jest nieszczelny, wtedy zwiększa jego szczelność i zapobiega przenikaniu mikroorganizmów do krwi, a także wtedy, gdy człowiek jest narażony na bardzo duży wysiłek fizyczny. I wtedy suplementacja witaminy C faktycznie zwiększa odporność. W innych sytuacjach, gdy organizm jest już chory, to nie pomaga. Ma to sens, o ile pani w to wierzy i działa na zasadzie efektu placebo.
Joanna Gąska: Czyli, jeśli ktoś jest już chory, to spożywanie wyciągów z aceroli nie ma sensu?
Nie ma sensu. Na szczęście witamina C jest nieszkodliwa i można jej jeść, ile się chce.
A przyjmowanie witaminy C zapobiegawczo?
Można to robić. Witamina C jest antyutleniaczem. Niszczy wolne rodniki, a te są prawdopodobnie odpowiedzialne m.in. za rozwój chorób nowotworowych. Są hipotezy, że witamina C może przeciwdziałać powstawaniu nowotworów. Ale nie niszczyć. To dalej jest kwestia badań.
Która witamina C ma lepsze działanie - lewo, czy prawoskrętna? W sieci możemy znaleźć różne informacje.
Witamina C to z definicji lewoskrętny kwas askorbinowy. Nie ma czegoś takiego jak witamina prawoskrętna.
A witamina C zawarta w kremie ma rzeczywiście zbawienne działanie?
Pokazywałem reakcje chemiczne związane z dodaniem witaminy C. Po jej dodaniu do roztworu jodyny, zmieniła ona kolor, czyli zredukowała jod. A to oznacza, że witamina C niszczy wolne rodniki. A jak wiadomo, wolne rodniki też powodują proces starzenia. Skóra wygląda ładniej, jeśli nie ma wolnych rodników.