W Muzeum Fotografii w Krakowie można oglądać wystawę Być jak Adam Karaś. To efekt pięcioletniej pracy kuratorek muzeum Marty Miskowiec i Moniki Kozień. Gdyby nie ich determinacja i pasja, skrzynie z olbrzymią spuścizną fotografa, najpewniej jeszcze długo byłyby zamknięte.
Czy Karaś doczekałby się muzealnej opowieści na miarę światowego wystawiennictwa w XXI wieku? Odpowiedź na to pytanie być może kilka lat temu brzmiałaby zupełnie inaczej niż dziś. Wtedy przed dziesiątkami pudeł i skrzyń stanęły Marta z Moniką i wyczuły potencjał opowieści wizualnej.
Reportaż prowadzi nas przez ich osobiste zmagania z archiwaliami. Lata przygotowań wystawy przypominają układanie puzzli z losowo odnajdywanych rekwizytów, dokumentów i zdjęć o ogromnym znaczeniu historycznym. Wydaje się, że od początku miały plan i podążały wzdłuż kolejno rozpisanych punktów. Nic bardziej mylnego. Lunapark Karasia, który do końca września można odwiedzać w siedzibie Muzeum Fotografii przy ul. Rakowickiej w Krakowie, powstawał w wielu nietuzinkowych umysłach, zaangażowanych w przygotowanie wystawy. Wśród kilkudziesięciu osób, które zostawiły swój ślad w przywracaniu Adama Karasia współczesnemu odbiorcy byli m.in. Zbyszek Prokop - projektant wystawy, Tomasz Sadko i Uta Hanusek z pracowni konserwacji.
Kuratorki miały nosa, że jeśli ktoś "robił social media" w latach 70. to pewnie dziś poczuje się nomen omen jak ryba w wodzie.