- A
- A
- A
Dr Łukasz Stach: "Same środki unijne nie są receptą na sukces"
Ocena 10 lat w Unii Europejskiej w oparciu wyłącznie o ilość pieniędzy, jakie napłynęły do Polski to przejaw mentalności żebraczej - tak mówi dr Łukasz Stach, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego. W ciągu ostatniej dekady tylko do Malopolski napłynęło 28 mld zł, jednak sposób ich wykorzystania wywołuje dyskusje.Zapis rozmowy Jacka Bańki z dr Łukaszem Stachem, politologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Mówiąc o tym, ile dostaliśmy pieniędzy z Unii Europejskiej przez ostatnich 10 lat, robimy z siebie dziadów kalwaryjskich. Tak w porannej rozmowie Radia Kraków mówił poseł PiS, Krzysztof Szczerski. To uzasadniona ocena?
Byłbym ostrożny w tak radykalnych stwierdzeniach. Sama absorpcja środków unijnych czy zewnętrznych nie jest receptą na sukces. To musi być osadzone w ramach wspólnej polityki prorozwojowej państwa, regionu i poszczególnych gmin. Jeżeli te środki rozdawane są sensownie, to jest to element rozwojowy kraju. Jeśli tylko liczymy na pieniądze, na złoty deszcz, który spłynie na nas i doprowadzi nas do dobrobytu i sprawnego działania instytucji państwowych, to wtedy jesteśmy skazani na porażkę. Po pierwsze te pieniądze będą źle wydawane. A po drugie będziemy w sobie rozwijać tę mentalność żebraczą nastawioną tylko na konsumowanie pieniędzy przychodzących z zewnątrz.
Tę mentalność żebraczą widać w Małopolsce?
Bardzo dużo mówi się, ile wydano pieniędzy. Nieco mniej mówi się, na jakie cele zostały wydane. Trudno znaleźć jednoznaczne przykłady samorządowców czy polityków regionalnych mówiący, że pieniądze unijne są celem samym dla siebie. Zawsze podkreślany jest element prorozwojowy tych inwestycji. Faktem jest, że Małopolska w latach 2007-2012 wedle szacunków ma otrzymać ok.16 miliardów złotych. Część z tych pieniędzy przeznaczono na ochronę środowiska – tu widać wyraźnie, że priorytetem jest gospodarka wodno-kanalizacyjna. Także sporo pieniędzy wydano na kwestie transportowe – budowa autostrady i modernizacja kolei. Część z tych projektów jest jednak opóźniona.
Nasze uczestnictwo w ten sposób powinniśmy mierzyć? Pieniędzmi?
W Polsce ukuto powiedzenie "wyciskać brukselkę", które sprowadza nas li tylko do roli biorcy środków unijnych. Unijne środki mają być impulsem do rozwoju kraju. Mają być wykorzystane do stworzenia fundamentu, na którym my dalej będziemy budować swój dobrobyt i sprawne państwo. Członkostwo w Unii jest dla nas korzystne także z przyczyn politycznych. Umożliwia nam częściowe, przynajmniej teoretycznie, wyrównanie wpływów Niemiec. Poza tym wyobraźmy sobie Polskę poza Unią w tak napiętej sytuacji międzynarodowej, jak obserwujemy teraz relacje Rosja - Ukraina. Bylibyśmy dużo łatwiejszym celem dla potencjalnych działań nieprzyjaznych ze strony Rosji. Nie sprowadzałbym tylko członkostwa w Unii do liczby wydanych miliardów euro. To jest rzecz istotna. Ale dostrzegam tu znaczące korzyści polityczne.
Władze nasze regionu nawiązały kontakt choćby z Turyngią. Czym taka współpraca w ramach wspólnoty europejskiej powinna owocować?
Generalnie ona owocuje na razie podróżami samorządowców i umieszczeniem miast partnerskich na wszelkiego rodzaju plakatach informacyjnych. Tego typu współpraca powinna polegać na wymianie doświadczeń, na sprawdzeniu elementów, które tworzą z jednych jednostek samorządu terytorialnego sprawne instytucje i to ma być wzorcem dla jednostek, które nie do końca radzą sobie z zarządzaniem i rozwiązywaniem problemów. Taka współpraca to nie tylko kurtuazyjne wizyty.
Marszałek Sowa mówi: wyobraźmy sobie, gdzie byśmy byli, gdzie byłaby Małopolska, poza strukturami unijnymi w 2008 roku, kiedy rozpoczął się ten wielki kryzys europejski.
Gdzie byłby Singapur, gdyby nie był w Unii Europejskiej? Nie jest, a jest jednym z najlepiej rozwiniętych krajów świata. Przede wszystkim środki unijne mają być wykorzystane do budowy infrastruktury, wspierania nowych technologii, czy nowych gałęzi gospodarki, ponieważ to zaowocuje, że po pewnym czasie sami uzyskamy możliwość generowania wzrostu gospodarczego. Liczenie, że ten deszcz pieniędzy z Brukseli będzie padał do nas bez przerwy jest błędne - on prędzej czy później wyschnie. Faktem jest, że członkostwo w Unii przekłada się pozytywnie na Małopolskę. Nie można zapominać o inwestycjach, projektach, które zostały zrealizowane w zakresie edukacyjnym. Zresztą Kraków jest miastem akademickim. Nie można zapominać o korzystnych wymianach studenckich, co jest istotne dla Krakowa jako ośrodka akademickiego. Władze samorządowe powinny być nastawione na to, aby fundamenty do trwałego rozwoju gospodarczego i społecznego regionu, a nie liczyć tylko na pieniądze z zewnątrz.
Co się udało, a co nie w Małopolsce?
Bardzo pozytywnym środkiem absorpcji środków unijnych jest stopniowe rozwiązywanie braku kanalizacji i gospodarki wodno-ściekowej w regionie. Faktycznie liczba inwestycji w tym zakresie jest duża. Ochrona środowiska jest priorytetem i to przynosi efekty. Również część inwestycji w turystykę, przynosi efekt. Małopplska staje się coraz bardziej atrakcyjna. Jeśli chodzi o braki, to ciągle kwestię infrastruktury, szczególnie kolejowej, uważam za zaniedbanie. Można by przyłożyć większą energię do efektywniejszego wykorzystania programów kapitału ludzkiego. Tutaj duża część pieniędzy poszła na szkolenia, które w mojej ocenie nie przyniosły niczego pozytywnego. One się odbyły, zostały zaksięgowane. Natomiast czy kompetencje osób, które były na tych szkoleniach wzrosły? Wątpię. Pozytywem jest rozbudowa środków akademickich, jak Uniwersytet Pedagogiczny czy Akademia Górniczo-Hutnicza. Także wydanie pieniędzy na centrum nanotechnologii i biotechnologii - to na pewno w przyszłości przyniesie znaczące profity dla całego regionu i świata nauki.
A biorąc pod uwagę inne subregiony, np. sądecki, podhalański?
Tutaj wszystko przekłada się na jakość zarządzania w poszczególnych powiatach i gminach. W Małopolsce znajdziemy bardzo dobre samorządy, takie jak np. Szczucin czy Muszyna, które lokują sie według rankingu "Rzeczpospolitej" w czołówce gmin miejsko-wiejskich, jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy. Niestety są też regiony, gdzie ta sprawa wygląda nieco gorzej. Tu też jest apel do mieszkańców, aby oceniali władze samorządowe. Nadchodzą wybory. To w ich trakcie obywatele mogą wyrazić swoje poparcie lub odrzucenie urzędujących władz. A sposób, w jaki wydawane są pieniądze unijne może być jednym z kryteriów oceny dotychczasowych władz poszczególnych samorządów.
Gościem porannym Radia Kraków był poseł PiS, Krzysztof Szczerski. Członek Prawa i Sprawiedliwości również odniósł się do podsumowania 10 lat Polski, a więc Małopolski w Unii Europejskiej. - Nie musimy dziękować, że Unia nas przyjęła. To był taki sam interes dla krajów starej Unii, jak i dla nas. Nie jesteśmy dziadami kalwaryjskimi, którzy muszą dziękować za to, że ktoś dał im pieniądze i dlatego mogą istnieć - mówił.
Poseł PiS: Nie jesteśmy dziadami kalwaryjskimi
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
20:33
Nie ustają protesty w sprawie krakowskich dorożek. Miasto: przetarg na wynajem miejsc nie zostanie odwołany
-
19:42
Ekspert: gdyby nie program Bezpieczny kredyt 2%, mielibyśmy dużo tańsze mieszkania
-
18:38
Puszcza pokonuje Widzew! Ważne punkty Żubrów
-
17:51
Czy trwa już kampania wyborcza?
-
17:19
Przemoc emocjonalna w relacjach. Kiedy powiedzieć 'dość'?
-
16:56
Co to jest automatyzacja procesów?
-
16:52
Czym zajmuje się klinika szumów usznych?
-
16:44
Jak wyjść z zadłużenia chwilówkami?
-
15:26
Zabawki z puszek, zakrętek lub klisz rentgenowskich? Niesamowita wystawa w Aptece Designu
-
15:20
Ambitne plany nowego prezesa tarnowskiego MPK
-
15:18
Zabawki z puszek, zakrętek lub klisz rentgenowskich? Niesamowita wystawa w Aptece Designu