Zapis rozmowy Rafała Nowaka-Bończy z dr Lidią Stopyrą
Zaprosiłem panią do studia, żeby porozmawiać o narastającej epidemii krztuśca i odry w Polsce i w Europie. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że w czerwcu na krztusiec zmarło miesięczne dziecko. Takich zgonów niestety może być więcej, bo epidemię wywołuje jeszcze jedna epidemia – jeśli mogę sobie pozwolić to epidemia głupoty i braku zaufania do lekarza. Rodzice coraz częściej po prostu nie szczepią dzieci. Czy to jest przyczyna tego co się dzieje?
Tak. Dokładnie to jest przyczyną tego, co się dzieje. Zarówno przeciw krztuścowi jak i przeciw odrze mamy szczepionki bezpieczne i skuteczne.
Z tego co wiem chyba też obowiązkowe.
Tak. Natomiast choroby zakaźne mają to do siebie, że jeżeli się szczepimy i mamy tak zwaną odporność populacyjną to wówczas nam się wydaje, że tych chorób nie ma, dlatego że po prostu nie chorujemy. Natomiast jeżeli przestajemy się szczepić, to rzeczywistość jest bezwzględna, zaczynają się pojawiać choroby.
Wytłumaczmy jak najprościej się da, co to jest ta odporność populacyjna. To jest po prostu taka sytuacja, że jeśli jakiś określony odsetek ludzi jest uodporniony, to te zarazki nie mają się jak rozprzestrzeniać. Nawet jak ktoś się nie może zaszczepić, bo przecież zawsze są tacy ludzie, którzy nie mogą, to nie zachoruje, bo one nie krążą, a przynajmniej w bardzo ograniczonym stopniu krążą w środowisku.
Tak, dokładnie. Dla większości chorób zakaźnych mniej więcej 95% osób wyszczepionych to jest taki odsetek, który powoduje, że możemy czuć się bezpiecznie. Zawsze mamy osoby, których nie możemy zaszczepić. W przypadku odry są to dzieci poniżej pierwszego roku życia, w przypadku krztuśca dzieci poniżej 6. tygodnia życia. Natomiast pierwsza dawka szczepionki w przypadku krztuśca jeszcze nie chroni przed zachorowaniem. Po niej musi być druga, która daje już częściową odporność i trzecia, gdzie dopiero osiągamy odporność taką, że dziecku nie grozi ciężkie zachorowanie. Wcześniej te dzieci są zagrożone najcięższymi postaciami choroby. Jeżeli przestajemy się szczepić, a w tej chwili w Polsce mamy taką sytuację, że szczepienie przeciw odrze nam spadło poniżej 90% w niektórych województwach, i ktoś na przykład wyjedzie w piękne egzotyczne kraje, gdzie fantastycznie się wypoczywa, natomiast ta wyszczepialność też nie jest dobra i ten ktoś jest nieuodporniony i przywiezie taką odrę czy krztusiec, to w tych warunkach może dojść do wybuchu epidemii. Mamy na przykład 20%, 10%, 15% osób w populacji, które nie mają odporności. One zaczynają chorować i wybucha epidemia.
To miesięczne dziecko, które zmarło, nie mogło jeszcze być zaszczepione. Ono jest ofiarą tego, że tysiące innych ludzi zaniedbały to, co powinny były zrobić.
Tak dokładnie. To dziecko musiało się od kogoś zarazić. Prawdopodobnie zaraziło się od kogoś dorosłego, kto nie chorował typowo, to znaczy nie miał silnych napadowych kaszli, nie był rozpoznany. Dorośli zazwyczaj chorują po prostu długo i sucho kaszląc i zarażają te najmłodsze dzieci. Mamy sposób, żeby te najmłodsze dzieci ochronić. To jest szczepienie zalecane dla kobiet w trzecim trymestrze ciąży. Jeżeli kobieta się zaszczepi, to wówczas podnosi poziom przeciwciał. Te przeciwciała przechodzą przez łożysko i chronią dziecko w pierwszych tygodniach życia, w tym czasie, kiedy nie możemy dziecka zaszczepić przed ciężkim zachorowaniem. Niestety mimo tego, że to szczepienie jest zalecane w naszym kraju, nie tylko zresztą w naszym kraju, to wyszczepialność jest bardzo mała i niestety dochodzi do takich sytuacji.
Jaka jest skala epidemii? Kilkanaście razy więcej przypadków niż rok temu?
Rok temu mieliśmy zgłoszony, do 15 lipca 2023 roku, mieliśmy zgłoszonych, jeśli dobrze pamiętam, 448 przypadków krztuśca. W tej chwili mamy prawie 7000 w analogicznym okresie. To daje piętnastokrotny wzrost w stosunku do poprzedniego roku, ale gdybyśmy sięgnęli dalej, to w 2022 było 150 kilka przypadków, a w 2021 80 kilka przypadków. Mamy olbrzymi wzrost przypadków krztuśca.
I to nawet nie w postępie geometrycznym tylko jeszcze większym, prawda?
Tak, bo choroby zakaźne i epidemie mają to do siebie, że jak zyskają już zapłon i nie mamy tej odpowiedniej liczby osób, które są zaszczepione, to niestety one się będą rozprzestrzeniać. Część osób choruje łagodnie, jak na przykład osoby dorosłe, natomiast najtragiczniejsze są te przypadki najmłodszych dzieci.
Podobna jest sytuacja z odrą. Mam dane z WHO: w 2023 roku w całej Europie zakażeń odrą było ponad 42 tysiące, a rok wcześniej niecały tysiąc. Taki to jest postęp. Pytanie co z tym można zrobić? Jak to można zatrzymać?
Mamy prosty sposób na zatrzymanie tego. Mamy bezpieczną, skuteczną szczepionkę. Dwie dawki szczepionki podawane są w odstępie co najmniej czterech tygodni. W programie szczepień ochronnych obowiązkową pierwszą dawkę mamy w 13-15 miesiącu życia, drugą szóstym roku życia i to zabezpiecza w 98%. Natomiast jest ta grupa pacjentów, których nie możemy zaszczepić. To są dzieci poniżej pierwszego roku życia i osoby, które mają zaburzenia odporności. One również nie mogą być szczepione, a one najciężej będą przechodzić odrę. Je możemy chronić tylko przez to, że cała populacja obok się zaszczepi. Jeśli mamy w domu osoby w trakcie chemioterapii, jeśli mamy w domu małe dziecko, to możemy je zabezpieczyć tylko w ten sposób, że pozostali domownicy się zaszczepią.
Czy szczepienie na odrę wystarcza na całe życie, czy trzeba je powtórzyć?
Te dwie dawki tak naprawdę wystarczają na kilkadziesiąt lat. Może się zdarzyć, że ktoś był szczepiony w dzieciństwie, teraz ma ponad 40 lat i ta odporność już wygasła. Dlatego warto się doszczepić, ewentualnie oznaczyć sobie poziom przeciwciał. Trzeba pamiętać o tym, że my nie mamy leku przeciwwirusowego, nie mamy leku, który by zabijał wirusa odry. W związku z tym nie mamy jak leczyć tych osób, które mają zaburzenia odporności i będą chorować ciężko. Zawsze w dużych epidemiach odry są zgony.
Powiedzmy sobie jeszcze o krztuścu, bo tam ze szczepionką jest inaczej. Tam powinno się ją powtórzyć, nawet jeśli ktoś w dzieciństwie był szczepiony.
Tak. Jeśli chodzi o krztusiec, to mamy obowiązkowy program szczepień ochronnych, gdzie obowiązkowe szczepienie jest w pierwszym roku życia, jest kilka dawek później w szóstym roku życia, w 14 i następnie, żeby tę odporność utrzymać, jest szczepienie zalecane dla osób dorosłych. Co osiem do dziesięciu lat powinniśmy się doszczepiać. Chronić te najmłodsze, kilkutygodniowe dzieci, możemy tylko w taki sposób, że się zaszczepimy. Nie tylko mama oczekująca dziecka powinna się zaszczepić w trzecim trymestrze ciąży, ale również ojciec tego dziecka, jeżeli minęło 8-10 lat od ostatniego szczepienia i również otoczenie, dziadkowie powinni się zaszczepić. Teraz mamy taką sytuację epidemiologiczną, taką liczbę zachorowań, że jest bardzo duże ryzyko, że takie najmłodsze dziecko niezaszczepione zetknie się z krztuścem, jeżeli nie zaszczepią się dorośli.
Powiedzmy sobie jeszcze o covidzie, bo tu też są alarmujące wzrosty. Ostatnio liczba infekcji wzrosła dziesięciokrotnie. Czy grozi nam powrót epidemii, pandemii na taką skalę, jaką mieliśmy kilka lat temu?
W tej chwili jeśli chodzi o COVID-19 mamy odporność populacyjną. Ta odporność wynika nie tyle ze szczepień, ile z tego, że każdy przynajmniej raz przechodził COVID-19 i ma przeciwciała. Lepiej się zaszczepić niż przejść COVID-19, bo po przejściu są powikłania i jest long covid, jest wysyp schorzeń o podłożu autoimmunologicznym, bardzo groźnych chorób. Natomiast ciężki przebieg COVID-19 w tej chwili jest dużo mniej prawdopodobny niż w ostrym okresie pandemii, kiedy nie mieliśmy przeciwciał, nie mieliśmy szczepionek. Natomiast trzeba pamiętać o tym, że są grupy pacjentów, którzy są zagrożeni cięższym przebiegiem i to znowu są dzieci. Te dzieci, które rodzą się z niewielką ilością przeciwciał od matek, potem te przeciwciała zanikają. Dzieci pierwszy raz się stykają z SARS-CoV-2 i chorują ciężej, bo nie mają jeszcze przeciwciał po wcześniejszych przechorowaniach czy po szczepieniach. Takie dzieci mamy na oddziale w tej chwili. Jest dwoje dzieci z dość ciężkim przebiegiem COVID-19. Od lipca notujemy rzeczywiście zwiększoną liczbę pacjentów na oddziale
Szczyt zakażeń ma być we wrześniu, zaraz po wakacjach, czy tego się nie da przewidzieć?
Na pewno będzie teraz wzrastać liczba zakażeń. Trudno jest na 100% przewidzieć, kiedy będzie szczyt. Na pewno nie wrócimy do tej sytuacji, jaką pamiętamy z 2020/21 roku, jeśli chodzi o pandemię. Natomiast to, co możemy zrobić, powinniśmy zrobić. To znaczy przede wszystkim z infekcją nie kontaktować się z innymi, szczególnie tymi najbardziej zagrożonymi.