Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Dożynki - od archaicznych obrzędów po stadionowe imprezy

Lato to na wsi szczególnie pracowity czas - czas zbiorów. Ze wszystkich prac polowych najważniejsze były i są żniwa, których zakończenie wciąż celebrowane jest bardzo uroczyście. W Przed Horyzontem o historycznych przemianach, ciężkiej pracy kobiet, barwnych wieńcach dożynkowych i przemocy w kanonie tradycji opowiadała Dorota Majkowska-Szajer z Muzeum Etnograficznego w Krakowie.

Fot. Marek Lasyk

Posłuchaj rozmowy z Dorotą Majkowską-Szajer

Trudna dola kobiet: ciężka praca i przemocowość zwyczajów

W Polsce dożynki rozumiane jako święto wyprawiane przez właścicieli majątków ziemskich za ciężką pracę przy żniwach upowszechniły się na przełomie XVI i XVII wieku. Jednak według wielu badaczy, zwyczaj ten jest znacznie starszy. Specjaliści zajmujący się kulturą ludową z Oskarem Kolbergiem na czele, poprzez archaiczne elementy święta dożynek, dostrzegli ślady słowiańskie, powołując się na kult roślin. Nasi przodkowie dziękowali bogom i prosili o ciągłość wegetacji. 

Zanim rozpoczęto żęcie niektórzy żniwiarze żegnali się i całowali ziemię. Żniwa, co należy podkreślić, były domeną kobiet. Oskar Kolberg w XIX wieku zanotował:

(…) wracają do zostawionej garści stojącego zboża, otaczają je wkoło i śpiewają stosowne pieśni, wyrywając spośród niego wszelki chwast, co znaczy, jak się wyrażają: plić brodę. Następnie jedna ze starszych kobiet, wziąwszy i skręciwszy wszystkie kłosy w jedno, zwraca je ku ziemi i zawija w środek brody; po czem dziewczęta związują całą tę garść wstążką i ubierają kwiatami. Dopełniwszy tego odchodzą, pozostawiając ową brodę w polu, na pastwę ptactwa i myszy jako ofiarę; inaczej zwierzęta te mściłyby się i wielką w gumnach robiłyby szkodę.

Ptactwo i myszy? Prawdopodobnie chodziło jednak o łączność z innym światem. Jedną z interpretacji tego zwyczaju może być deklaracja życia w zgodzie z przodkami zmarłych. 

Ta ostatnia garść zboża funkcjonowała w Polsce pod różnymi nazwami: „broda”, „przepiórka”, „wiązka”, „wiązanka”, „garstka”, „równianka”. Zostawianą ją w polu aż do jesiennej orki. 

Innym zwyczajem, na który warto zwrócić uwagę, była funkcjonującą na Podlasiu, Kurpiach i Mazowszu „przepiórka”. Młodzi chłopcy ciągnęli wokół niej jedną ze żniwiarek po rżysku, a towarzyszyły temu niewybredne żarty.

Kiedy przyjrzymy się różnym świątecznym zwyczajom, nie tylko towarzyszącym dożynkom, ale towarzyszącym chociażby weselu czy zwyczajom związanym z Wielkanocą, takie elementy przemocy i przaśnych żartów to jest kanon tradycji. To dziś budzi w nas opór i wyobrażam sobie, że kobiety, które były tak traktowane w tym obrzędzie też nie były z tego zadowolone - mówiła w audycji Przed Horyzontem Dorota Majkowska-Szajer

Z koroną w orszaku

Żniwiarki zanosiły do dworu w geście podziękowania bukiet żniwny bądź wieniec w formie korony, czasem owoce i orzechy, a także chleb upieczony z ziaren ze świeżo zżętego zboża. Na miejsce docierały w orszaku, który prowadziła przodownica. 

Jeżeli przyjrzymy się zwyczajom dożynkowym, one mają karnawałowy rys. Są tam elementy przebrania, zmiany ról, kiedy chłopom wolno wejść do dworu i siadać z panami przy stole. Znane są też gesty przemocy wobec nadzorców pól. Podam przykład z czasów folwarków, kiedy ekonomów czy karbowych, nacierano ostami. To było wolno tylko w tej jeden dzień - dodaje Majkowska-Szajer

Dziedzic lub gospodarz był przygotowany na poczęstunek, choć w wielu przyśpiewkach, żniwiarki domagały się wynagrodzenia trudu. W Skomielnej Białej śpiewano: „Owies my zezeny/ Wianek my usiły/ Tylko my jesce/ Piwecka nie piły”. Podobny wydźwięk miała przyśpiewka z Trzebuni: „Gospodarzu miły, żniwa się skończyły/ (…) Zostawimy wieniec/ Ale nie za darmo/ Musimy otrzymać/ Lekarstwa na gardło”.

Najważniejszym symbolem dożynek są wieńce, nazywane także plonem. Żniwiarki najpierw wiły skromne bukiety i niewielkie wieńce, później stopniowo rozbudowywano formę wieńców do okazałych konstrukcji. Stelażem były wiklinowe bądź drewniane obręcze. Dekorowano je wstążkami, kwiatami, ziołami czy kolorowymi papierkami. Najpopularniejszą na terenach dzisiejszej Małopolski formą wieńca była tzw. korona węgierska o czterech łukach.

Fot. Marek Lasyk

Fot. Marek Lasyk

Witosowy zryw i peerelowskie odrodzenie

W 1925 roku Wincenty Witos zaprosił do podtarnowskich Wierzchosławic chłopów z całej Polski i laureata Nagrody Nobla - Władysława Reymonta. Uroczystość odbyła się w wierzchosławickim lasku i miała ogromne znaczenie zarówno ludowe, jak i patriotyczne. W 1980 roku zdecydowano się wrócić do tego wydarzenia i zorganizować ponownie tzw. Dożynki Reymontowskie. Od tamtego czasu odbywają się one co 5 lat.

Dożynki w okresie PRL-u były ważnym narzędziem propagandowym. Dorota Majkowska-Szajer z MEK przypomina, że był to czas, który podgrzewał klimat ideologiczny dowartościowania sojuszu robotniczo-chłopskiego. Często organizowano je na terenach ówczesnych PGR-ów, zaś obchodzi centralne - w Warszawie.

"Garniturowe" święto

Współcześnie już nie pan we dworze, bogaty gospodarz lub partia są odpowiedzialne za przygotowanie dożynek. Ten obowiązek przeszedł na samorządowców. „Garniturowa” reprezentacja wójtów, burmistrzów, posłów czy senatorów zdaje się być dominująca nad tymi, których to święto rzeczywiście dotyczy.

Obecnie dożynki wpisują się w rodzaj potwierdzenia, że oto warstwa chłopska jest istotną treścią narodowej kultury. W oficjalnej części dożynek widać przede wszystkim władzę, która chce się zaprezentować, przypodobać. Dzisiaj dożynki są też rodzajem promocji regionów - zaznacza Dorota Majkowska-Szajer

Nie do przecenienia jest rola kół gospodyń wiejskich. Przygotowaniem wieńców zajmują się grupy pasjonatów własnej lokalności. Konstrukcje są coraz bardziej skomplikowane i wymyślne. Rywalizacja wymusiła wprowadzenie w wielu miejscach kolejnej kategorii konkursowej - wieńców współczesnych. To rzeźby uwite ze zboża przedstawiające postaci aniołów, Jana Pawła II czy scenki rodzajowe.

Na uwagę zasługują także „witacze” dożynkowe, czyli duże konstrukcje słomiane o zabawnym temacie. Stawia się je w widocznym miejscu przy drodze, często przy wjeździe do wsi. Przedstawiają np. dziada i babę.

Autor:
Magdalena Zbylut-Wiśniewska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (1)

J
Jowita
2024-09-08
Ach, co za ulga, że współczesna kultura jest taka bezstresowa i mamy taki nowy wspaniały "dorobek kulturowy" wg szkoły Krzysztofa Śmiszka ....

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię