Zapis rozmowy Rafała Nowaka-Bończy z wicemarszałkinią Sejmu z PO, Dorotą Niedzielą.
Nie możemy zacząć od innego tematu. Nieudany zamach na Donalda Trumpa. To powinna być lekcja dla polskich polityków, do czego prowadzi skrajna polaryzacja?
- To wielowątkowa lekcja dla polityków w Polsce, Europie i USA. Polaryzacja to jedno. Zaostrza się też język i podsycana jest nienawiść. Polaryzacja w polityce zawsze była i będzie. To powinna być jednak tylko różnica poglądów, nie wezwanie do nienawiści. Zamach został potępiony przez wszystkich. To zamach na życie ludzkie, bez znaczenia czy na prezydenta, czy na zwykłego człowieka. Druga lekcja to jest pojawiająca się co jakiś czas rozmowa, czy dostęp do broni powinien być taki łatwy. Wczoraj usłyszałam, że na 100 obywateli USA przypada 120 sztuk długiej broni. W Europie to niecałe 20, w Polsce - 2,3. Na szczęście u nas jest tego mniej.
Wspomniała pani o zaostrzaniu się języka. Donald Tusk w kampanii zapowiadał politykę miłości, ale z mównicy i w mediach wciąż obie strony sporu obrzucają się błotem, oskarżają o zdradę, szpiegostwo i inne zbrodnie.
- Ujawnienie dokumentów i rozliczanie to nie jest polityka podnosząca emocje. Od początku mówimy, że to nie jest kwestia zemsty. Nasi wyborcy mówią, że to za wolno idzie. U nas każdy akt oskarżenia jest rozliczaniem polityków. Jestem daleka od pokazywania nienawiści i zemsty. Każdy polityk musi wiedzieć, że ich działania muszą być transparentne. Za błędy będzie trzeba odpowiedzieć.
Jarosław Kaczyński o odbieraniu immunitetów mówi, że to represje polityczne i próba zmiany ustroju siłą.
- Jeśli Jarosław Kaczyński myślał, że utrata władzy będzie się wiązała z zabetonowaniem odpowiedzialności polityków, pomylił się. Odpowiedzialność powinien ponieść każdy. Odebranie immunitetu pozwoli pokazać, że to tylko zarzuty polityczne. Jak mówimy, żeby polityk został rozliczony... Tu jest kwestia uwłaszczania się na publicznych pieniądzach. Wielkie pieniądze z budżetu państwa szły na kampanię. Nie mają tego wyjaśniać jednak politycy. Im szybciej sąd wyda postanowienie, tym lepiej. Nie widzę podstawy, żeby twierdzić, że powolne, przygotowane dobrze dokumenty przez prokuraturę, nie powinny zostać przedstawione przed sądem. Polityk powinien móc się bronić przed sądem.
„Jeszcze nigdy nie było tak niechlujnego, nierozsądnego, a wręcz w niektórych punktach groźnego dla kobiet projektu ustawy” – tak ustawę o dekryminalizacji aborcji do 12. tygodnia podsumował poseł KO Roman Giertych. Skoro ustawa była tak fatalna, dlaczego w KO była dyscyplina ws. jej poparcia? Skoro ustawa była dobra, dlaczego w KO jest Roman Giertych?
- Jestem przeciwnego zdania niż pan Giertych. Mam żal do pana posła. Skoro tyle wad widzi, dlaczego przez cały ten okres nie przekazał tych informacji i nie wpłynął poprawkami na ustawę? Sprawa Romana Giertycha jest medialna. To Roman Giertych, który wszedł na nasze listy, mówiąc, że dyscypliny nie złamie. Zrobił to, został pociągnięty do odpowiedzialności. Głosowanie nad dekryminalizacją aborcji, to nie jest głosowanie nad aborcją. To nie jest ustawa aborcyjna, jest o bezpieczeństwie kobiet i osób, które chcą im pomóc. Ta ustawa usunie efekt mrożący wyroku TK.
Właśnie nie odmrozi, bo nie przeszła.
- Tak, ale wie pan... Kobiety są wściekłe i zdeterminowane. W polityce także. Będziemy to składać i poprawiać. Jak pan Giertych nam pokaże miejsca, gdzie to nie jest akceptowalne… Idea, że lekarze nie będą karani, gdy ratują życie kobiet, matka, która chce pomóc nieletniej córce w trudnej sytuacji... To ważna ustawa. Nie jest to ustawa aborcyjna.
Z KO - poza Romanem Giertychem – za ustawą nie głosowali także Waldemar Sługocki i Krzysztof Grabczuk, który akurat był w szpitalu...
- Tak. Krzysztof miał zwolnienie lekarskie. Pan minister Sługocki poinformował, że pojechał, ale sytuacja była inna. Tak samo jak z Trzeciej Drogi nie było dwóch osób.
Jeśli chodzi o PSL, prawie cały klub zagłosował przeciw.
- 24. Cztery głosowały za. Za to dziękuję.
215 głosów było za, 218 przeciwko. Co z tym PSL? Pod siedzibą partii były już protesty. Sojusz z Ludowcami nie sprawi, że wyborcy odpłyną od całej koalicji? Wyborcy KO i Polski 2050 są raczej liberalni.
- To głosowanie wywołało wściekłość kobiet, będą protesty i dobrze. One przypomną posłom koalicji, że muszą dbać o kobiety. Dzięki nim odsunęliśmy PiS od władzy. Koalicja była w stanie odsunąć PiS od władzy, ale kobiety muszą przypomnieć politykom, że udało się to dzięki nim. Teraz musimy wysłuchać ich wszyscy. W PO nie ma tego problemu, jest tylko Roman Giertych, z którym trzeba rozmawiać. Złożymy ustawę drugi raz, trzeba nad tym pracować. Kobiety są wytrwałe. Nie teraz, to następnym razem. To pierwszy krok, żeby przekonać konserwatystów i pierwszy krok do bezpieczeństwa kobiet. Przekonamy innych posłów, żeby nas poparli.
Zapytam jeszcze o inicjatywę posła Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Pani jest lekarzem weterynarii, jest pani związana z wsią. Inicjatywa byłego posła PiS, który tworzy nową partię, ma szansę na pozyskanie wyborców na wsi?
- Poseł Ardanowski, były minister, miał duże poparcie u siebie. Od kilku lat jest jednak poza PiS. Został przez Jarosława Kaczyńskiego wykluczony głównie za ataki na "Piątkę Kaczyńskiego".
To początek rozpadu PiS?
- Patrząc z perspektywy Krakowa i niedawnego buntu w Sejmiku małopolskim, rzeczywiście można mieć takie wrażenie. Jeszcze nie tak dawno Jarosław Kaczyński był nieomylny, teraz szeregi pękają. Ardanowski jest pierwszy, bo on żywi wielkie urazy.