Zapis rozmowy Marka Mędeli z posłanką Koalicji Obywatelskiej, Dorotą Niedzielą.
Czym zakończy się spór w Zjednoczonej Prawicy? Po wczorajszym spotkaniu kierownictwa PiS, rzeczniczka partii mówiła o zdecydowanych rozstrzygnięciach. Czego się pani spodziewa?
- Jakbym wiedziała, byłabym dziś na wszystkich portalach. Zdecydowane decyzje będą pewnie mówiły o konkretnych dymisjach. Na to czekam.
W tym kontekście mówi się o dymisji ministra sprawiedliwości, ministra rolnictwa…
- Tak. Minister sprawiedliwości oczywiście. Minister rolnictwa? Liczne grono go wychwala. Ja mam dane i dokumenty. Widzę, że to nie jest dobry minister dla rolnictwa. Dochodowość w rolnictwie spada, ASF szaleje. Odszkodowania nie są wypłacone, suszowe też nie, zniknęło z Polski 150 tysięcy stad świń. Za czasów ministra Ardanowskiego zabito w Polsce 100 tysięcy świń w ogniskach ASF. Biegamy od problemu do problemu, nie widzimy rozwiązań. Minister jest świetny w propagandzie, gorszy w działaniu.
Jest możliwy taki scenariusz, że PiS będzie dążyć do wcześniejszych wyborów?
- Nie sądzę. Doświadczenie sprzed lat pokazało, że to nie jest dobry pomysł, szczególnie w tak niepewnej sytuacji jak kryzys i fala Covid. My się zastanawiamy nad dymisjami, walką w rodzinie PiS i mamy około 1000 zakażeń dziennie. To problem.
„Jesteśmy gotowi na każdy scenariusz, ale jak pojawi się przestrzeń do tego, żeby skrócić kadencję Sejmu, na pewno z niej skorzystamy” - mówili wczoraj politycy PO. Z drugiej strony słychać opinie, że opozycja nie jest gotowa do ewentualnych wyborów. Ruch Trzaskowskiego nie wystartował, nie wiadomo co z formacją tworzoną przez Szymona Hołownię.
- To opinie. Każdy polityk w każdej partii jest w każdej chwili gotowy na wybory. Po tak długiej serii każdy jest przygotowany. Mamy program. Cały czas go modyfikujemy. Zawsze wiedzieliśmy, co chcemy. Oczywiście wybory, które ewentualnie miałyby się pojawić, byłyby wyzwaniem pod kątem tworzenia dużego bloku opozycji. To kwestia długich rozmów, które jednak są wykonalne i możliwe do przeprowadzenia.
Dziś marszałek Senatu Tomasz Grodzki ma rozmawiać z prezydentem Andrzejem Dudą. Podczas rozmowy zapewne poruszone zostaną sprawy związane z ustawą o ochronie zwierząt. Jakie poprawki mogą zostać wprowadzone przez Senat, żeby ustawa nie została zawetowana przez prezydenta?
- Będzie to ustalał marszałek Grodzki. Ja rozmawiałam z marszałkiem. W środę mamy wysłuchanie publiczne w Senacie. Będę tam. Pokażemy miejsca ustawy, które wymagają poprawy. Takich miejsc jest wiele. Między innymi nasza poprawka, która dokładnie pokazuje, jakie odszkodowania powinni dostać rolnicy, przedsiębiorcy i pracownicy, którzy po wejściu w życie tej ustawy stracą pracę.
Mówi się o branży futrzarskiej lub o rolnikach żyjących z uboju rytualnego. Możliwe jest całkowite zrezygnowanie z przepisów dotyczących uboju?
- Po to jest dyskusja. Tak trudna ustawa powinna być przedyskutowana, powinien być czas na wysłuchanie stron. Senat jest tym miejscem. Chcemy znać rząd wielkości. Nie mamy dokładnych danych, ile produkcji jest hallal, ile kosher. Ile my eksportujemy? Jakie zmiany trzeba zrobić, żeby pogodzić ludzi z wrażliwością, producentów i rolników.
Mówi pani o zgodzie. O zgodzie mówił też prezydent, który zaznaczał, że jego decyzja ws. ustawy uwzględni dobrostan zwierząt i jakość życia rolników. To jest do pogodzenia?
- Wiele rzeczy narosło wokół tej ustawy. Wypowiadają się ludzie, którzy jej nie czytali. Ona wyszła z Sejmu między innymi ze zmianą, żeby zmienić zapisy najbardziej nie do przyjęcia przez rolników. To na przykład obowiązek zadaszenia dla każdego zwierzęcia. Wiadomo, że są hodowle między innymi bydła, które są wybiegowe przez cały rok. Co ważne, jeśli państwo zabrania hodowli norek, musi w pewnym sensie zabezpieczyć interesy obywateli, którym tego zabrania. Pokazywaliśmy jak to wyglądało w innych państwach europejskich. Norwegia na przykład stosowała zasadę, że jest to jak wywłaszczenie. Ludzie mieli odszkodowania w wysokości wywłaszczeń. Są dwa sposoby. Albo wydłużenie vacatio legis, albo stworzenie dużych, szybkich odszkodowań. Można to też połączyć.
W Senacie Koalicja Obywatelska jeszcze raz będzie próbowała wprowadzić zakaz konnego transportu na drodze do Morskiego Oka? W Sejmie taki zapis był, ale nie udało się go przegłosować.
- Będziemy dyskutować. Mam nadzieję, że zostaną wysłuchane obie strony. Taka poprawka posła Jońskiego się pojawiła. On dokładnie zaznaczył, że na tym odcinku można zastąpić transport konny meleksami. Spotkało się to z zainteresowaniem wielu posłów. Zobaczymy. W Senacie będziemy o tym dyskutować.
Taki zakaz wzbudziłby protesty na Podhalu.
- Tak. Na pewno powinniśmy zareagować na to, żeby transport konny był mniej obciążony. Można zabezpieczyć higienę pracy tych koni. One nie mogą ciągnąć przeładowanych wozów. Czy zabraniać? To kwestia do dyskusji.
W Małopolsce część producentów nie zgadza się na wprowadzenie nowego Programu Ochrony Powietrza. Sejmik będzie w tej sprawie głosował w poniedziałek. Pani zdaniem ten program jest dobry? Godzi on interesy wszystkich stron?
- W jakości powietrza nie ma interesów stron. Wszyscy oddychamy jednym, zatrutym powietrzem. Świadomość tego, że ilość zanieczyszczeń w powietrzu jest adekwatna do ilości zachorowań dzieci, dorosłych i seniorów na astmę, nowotwory… Wiem o tym najlepiej jako mieszkanka Małopolski zachodniej. Największe zanieczyszczenia są u nas. To benzoalfapiren w Brzeszczach, wysoki PM 2,5 Nie ma tu stron. Każdy kto bierze oddech, wypala 30 papierosów dziennie w okresie zimowym. To przerażające. Musimy się sprężyć, żeby nasze dzieci, nasi rodzice i dziadkowie mogli zdrowo oddychać.