Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Dorosłe dzieciństwo na dawnej wsi

Muzeum Etnograficzne w Krakowie proponuje cykl spotkań w ramach Forum Tradycji “Berek. Oberek”. Pierwsze odbyło się pod hasłem "O dzieciach, z dziećmi i dla dzieci!". Specjaliści przyglądali się tak ważnemu okresowi w życiu człowieka z różnych perspektyw. Nauczyciele i instruktorzy dyskutowali o sposobach na zainteresowanie współczesnych dzieciaków tradycyjną zabawą, śpiewem i tańcem.

Fot. Anna Tarko

Posłuchaj podcastu Przed Horyzontem

Dzieciństwo na dawnej wsi było bardzo pracowite. Od maleńkości dzieci pomagały rodzicom w pracach domowych i gospodarskich. Pilnowały młodszego rodzeństwa, uczyły się gotowania, chodziły do pola i pasły zwierzęta. W domu dla całego rodzeństwa bywała jedna para butów, często chodziło się głodnym w łatanej kapocie.

Dzieci były kochane, ale ta miłość powinna być surowa - mówiła w programie Barbara Żebrowska-Mazur, etnolingwistka, badaczka folkloru dziecięcego

Na najwięcej czułości mogły liczyć najmniejsze dzieci, ale i tu niebywale ważna była użytkowość.

Cel kołysanki był bardzo ważny, zwłaszcza słowa były istotne, bo wyrażały uczucie. Równie ważny był gest: przytulanie, kołysanie, które jest bezpieczne. To mógł być teoretycznie każdy tekst, byleby sytuacja usypiania zaistniała. Były tzw. kołysanki panieńskie opowiadające na przykład o losie panny z dzieckiem… Albo skargi piastunki “Uśnijże mi, uśnij”. Kołysanka była po to, żeby dziecko zasnęło, bo wtedy można było iść dalej do roboty - dodawała Żebrowska Mazur.

Ale aspekt historyczny to nie jedyny element I Forum Tradycji. Berek- oberek, organizowanego przez Muzeum Etnograficzne pod hasłem “O dzieciach, z dziećmi i dla dzieci!” Równie ważne było pytanie, jak oderwać młodzież od smartfonów i zachęcić ją do tańczenia, śpiewania oraz zabaw, które bywały rozrywką przed laty. Jak opowiedzieć im o świecie, który już jest dla nich niedostępny.

Marek Harbaczewski, tancerz, choreograf, juror przeglądów folklorystycznych uważa, że odpowiedni instruktor potrafi to zrobić.

Jeżeli ja się tym interesuję, jeżeli ja w to wchodzę na całego, chcę się z nimi bawić w “liska”, to na początku jest zdziwienie, ale po jakimś czasie one przyjmują to, że to może być fajne. My przyjęliśmy, że zabawy są grzeczne, a one nie zawsze takie były. Ostatnio kolega podrzucił mi, patrząc na materiały archiwalne Muzeum Etnograficznego zabawę w “stawianie umarłego”.

A jaka ona wygląda? Zachęcamy do wysłuchania podcastu.

Fot. Anna Tarko

Fot. Anna Tarko

Autor:
Magdalena Zbylut-Wiśniewska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię