Znamy datę wyborów prezydenckich - 18 maja I tura. Jest pan zadowolony z tego terminu? Przed nami ponad cztery miesiące właściwej kampanii. Na tym dłuższym czasie może skorzystać jeszcze na wpół anonimowy kandydat PiS.

- Długa kampania to okazja do rozmowy o problemach Polek i Polaków. Cieszę się. Politycy będą zabiegać o głosy i mówić o problemach. To dobre. Pewna kontrowersja to data ewentualnej II tury – dzień dziecka. Nie wiem, czy to najlepszy wybór. Jednak długa kampania zawsze służyła temu, żeby była ona dobra i przy okazji, żeby mówić o problemach obywateli. Tak będzie. Wszyscy zobaczą różnice potencjału i pojęcia o tym, co jest najważniejsze dla Polaków między dwoma głównymi kandydatami. Rafał Trzaskowski jest bezdyskusyjnie najlepszy.

Podziela pan obawy marszałka Sejmu, że po wyborach może być kwestionowany ich wynik, albo nawet dwóch prezydentów? Chodzi o kwestię Izbę Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego.

- Mamy nielegalnie działającą izbę w Sądzie Najwyższym - Izbę Kontroli Nadzwyczajnej. Mamy chaos w tej instytucji. Konstytucja mówi, że o ważności wyborów prezydenckich decyduje Sąd Najwyższy. Nie jakaś izba kwestionowana przez instytucje międzynarodowe, i większa część prawników nie powinna o tym decydować, ale cały Sąd Najwyższy. Pewnie prace nad projektem ustawy będą trwały. Jest niedługo komisja sprawiedliwości w tej sprawie. Jak będzie wola podpisania tego projektu i kontrowersje zostaną wyjaśnione, ta kwestia będzie załatwiona.

Mówi pan o "ustawie incydentalnej", która zakłada, że o ważności wyborów będą rozstrzygać trzy izby Sądu Najwyższego, a nie właśnie Izba Kontroli Nadzwyczajnej?

- Tak. Taki jest pomysł. Są tu też kontrowersje. Dlaczego jedną z nich ma być ta działająca niezgodnie z prawem, ale w jakimś kierunku trzeba iść. Na komisji sejmowej będziemy nad tym pracować.

Czyli rozumiem, że pan poparłby tę ustawę zgłoszoną przez Polskę 2050? Są też inne pomysły, choćby inicjatywa wicepremiera Kosiniaka-Kamysza o Trybunale Stanu, który miałby rozstrzygać o ważności wyborów.

- Nie tylko moim zdaniem. Rozmawiałem z prawnikami, profesorami. Oni kwestionują takie rozwiązanie. Konstytucja powierza fakt stwierdzenia ważności wyborów Sądowi Najwyższemu. On ma to stwierdzić. Pomysł wicepremiera nie jest chyba zgodny z konstytucją. "Ustawa incydentalna" ws. Sądu Najwyższego rozwiązuje problem w sposób mniej kontrowersyjny.

Dzisiejsza opozycja mówi, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej otwiera furtkę, że jeśli wygrałby ten akurat, kto nie jest kandydatem obecnej większości parlamentarnej, można byłoby zakwestionować orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego, no bo to nie jest sąd w tej opinii unijnej.

- Nie tylko unijnej. To nie jest sąd. Sądy mają być niezawisłe. Ta izba została wybrana przez polityczne gremium. I tu jest sedno sporu. Nie jest tak, że w sytuacji przegranej jednego z kandydatów powinno się dopuszczać polityczne orzeczenia. Jak PiS, które ten bałagan w polskim sądownictwie stworzyło, mówi, że sądy mogą być upolitycznione, to przystawia sobie pistolet do głowy, mówiąc, że to ich wina. Ktoś to zrobił, wymyślił, przeprowadził. Ktoś zniszczył sądownictwo w Polsce.

W Sejmie też jest procedowana ustawa antyhejterska, także zgłoszona przez Polskę 2050. Wczoraj o groźbach śmierci mówił nie tylko Jurek Owsiak, lecz także minister Kosiniak-Kamysz. Ustawą zasypie się te podziały społeczne, uleczy problemy?

- Na pewno taka ustawa jest potrzeba w wielu aspektach. Głównie chodzi o media społecznościowe i szczucie tam. Poziom wypowiedzi także niektórych polityków, jak Mateusza Morawieckiego, sięga dna. W jego mediach są kłamstwa. Jak obserwujemy to, co się dzieje, takie przepisy są potrzebne. Obecny kandydat PiS na prezydenta szarga pamięć Pawła Adamowicza przez działania związane z hejtem. Wykupywane, sponsorowane wywiady, insynuacje ws. braku polskości, niestworzone historie... Ten człowiek był ikoną Gdańska i zginął z powodu hejtu.

„Ustawę antyhejterską trzeba jeszcze poprawić, ale na pewno będzie działać prewencyjnie” „Ustawę antyhejterską trzeba jeszcze poprawić, ale na pewno będzie działać prewencyjnie”

Ustawa antyhejterska dotyczy anonimowych hejterów sieciowych. To ma być rozwiązanie polegające na tym ślepym pozwie, który ma dać sądowi siedem dni na to, by zwrócić się do operatora z żądaniem podania IP. To zadziała?

- I dobrze. To jest rozwiązanie dające furtkę do ochrony naszych praw, które są przez hejt naruszane. W kontekście tego, co wyprawiają rosyjskie trolle, taka ustawa wydaje się niezbędna. Wojna hybrydowa uderza w polską opinię publiczną. Są próby manipulowania przekazem.

Wczoraj został odwołany prezes spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości. Dlaczego po dziesięciu latach mówi się: sprawdzam? Wcześniej pan nie miał zastrzeżeń? Był pan szefem krakowskiej Rady Miasta. Można było o tym mówić po ośmiu latach funkcjonowania spółki, po pięciu...

- Cały czas o tym mówiliśmy, ale nie było woli organu wykonawczego. Było kilka debat w Radzie Miasta Krakowa na temat sytuacji w tej spółce. Zawsze był niedowład organizacyjny. Ówczesny prezydent nie był zwolennikiem zmian personalnych. To się teraz zmieniło i dobrze. Spółka działała sama dla siebie. Była formą funkcjonowania, z której nic nie wynikało dla mieszkańców Krakowa.

Prezes spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości odwołany Prezes spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości odwołany

Ważne, kto zajmie miejsce byłego prezesa. To jest pytanie w kontekście tego, czy w Krakowie powstała jakaś nowa agencja pracy, która zatrudnia działaczy partyjnych? No i czy ta agencja jest już zainteresowana tą spółką?

- Trzeba pytać dyrektora Andrzej Olewicza, który był i jest członkiem PIS i pracuje w ZDMK i wielu innych osób z legitymacjami partyjnymi w urzędzie. Urzędnicy ze wszystkich partii są. Oni mogą się zrzeszać też w partiach. Są tacy z każdej ze stron. Nie widzę problemu. Wszystkie główne partie polityczne mają swoich pracowników w Urzędzie Miasta Krakowa i podległych jednostkach.

Andrzej Hawranek przegrał konkurs na szefa Sanepidu, został nim.

- Nie jest to prawda.

Wyłoniono trzy osoby, dopchano Andrzeja Hawranka...

- Organy państwowe wybrały osobę, która ich zdaniem była najlepsza. Andrzej Hawranek nie jest radnym miejskim.

Ale był szefem klubu radnych PO.

- Tak, ale już nie jest. Był kiedyś wicedyrektorem małopolskiego Sanepidu. Teraz będzie dyrektorem. Wicedyrektor zwolniony politycznie przez PiS, wraca do swojej roli zawodowej, nie będąc już czynnym politykiem. Jakby był radnym, byłby to problem.

Była szefowa biura poselskiego prezydenta Krakowa trafiła do Rady Nadzorczej jednej ze spółek. Przedstawiciele Platformy trafili też na stanowiska prezesów jednej z spółek podlegających Chemobudowie. Czeka już Kraków Nowa Huta Przyszłości?

- W jakim sensie?

Spółka czeka na kandydata wskazanego przez tę „partyjną agencję pracy”?

- W tej sprawie potrzebny będzie konkurs na prezesa, który to ogarnie, o ile taka spółka ma funkcjonować. Kwestia rozwoju tych terenów i potencjał wschodniej części Nowej Huty przeważa jednak, żeby spółkę utrzymać. Pewnie będą działania prezydenta, żeby wyłonić nowy zarząd. To spółka z marszałkiem województwa. Dwa podmioty muszą się tu porozumieć.