Co nazwałby pan sukcesem dzisiejszego szczytu w Brukseli, gdzie państwa Unie Europejskie spotykają się, by podjąć decyzję o remilitaryzacji Starego Kontynentu?
- Mam nadzieję, że remilitaryzacja wejdzie w życie i będą konkretne działania, nie tylko czcze gadanie. Musimy szybko wspólnie z innymi członkami UE zdecydowaną inicjatywę przywrócenia zdolności obronnych naszemu kontynentowi.
Mówi pan, oby to nie było czcze gadanie. Ma pan takie wątpliwości związane z tym spotkaniem? Czy rzeczywiście jest pan pewien, że wszyscy członkowie wspólnoty widzą jednakowo to zagrożenie, na przykład kraje europejskiego południa, nie mówiąc już o Słowacji i o Węgrzech?
- Mamy problem ze Słowacją i Węgrami. One się wyłamują z solidarności, wolą deale z Putinem, mordercą dzieci, facetem, który jest karykaturą Hitlera. On ma krew na rękach. Wolą z nim współpracować, niż budować wolny świat europejski.
Chce pan radykalnych, zdecydowanych działań, ale rozumiem, że wciąż Koalicja Obywatelska mówi „nie” co do obecności polskich żołnierzy w tej misji rozjemczej, na którą chcą się zdecydować i Brytyjczycy i Francuzi?
- Tak. Nie chcemy w tym świadomie uczestniczyć, żeby nie zaogniać konfliktu. Graniczymy z Rosją. Polska jednak wesprze tę misję, wesprze Ukrainę. Cały czas to czynimy. Kolejna partia czołgów pojechała. Taka racjonalna polityka premiera Tuska jest na miejscu.
Co to znaczy wspierać, skoro nie przewiduje pan obecności polskich żołnierzy, nawet w tym wymiarze symbolicznym?
- Tak, ale jesteśmy hubem logistycznym, wspieramy w postaci transportów, dostarczamy wyposażenie. Do tego żywność, zaopatrzenie tych sił. Jest tu rola Polski. Ja mam obawy przed powiewaniem biało-czerwonej flagi na terytorium Ukrainy i nakręcaniem niepotrzebnej spirali konfliktu. To mogliby źle odebrać Rosjanie.
Skoro o aktywności Polski - opozycja pyta, dlaczego Polska nie organizuje szczytu Unia Europejska-Stany Zjednoczone? Przecież sprawujemy prezydencję we Wspólnocie Europejskiej od początku roku.
- Tak, ale, żeby się zaczęły rozmowy między UE i USA, musi być wola drugiej strony. Donald Trump nie jest zbyt stabilny w deklaracjach i czynach. Amerykanie powinni podjąć się takiej inicjatywy. Oni jednak wolą rozmawiać z Chinami, Putinem, nie ze swoim partnerem. Następuje odwrót od sojuszu transatlantyckiego. Nie wieszczy nam to dobrze.
Rozpoczyna się trzeci miesiąc tej polskiej prezydencji. Jakie są dotychczasowe efekty, owoce naszej prezydencji w Unii Europejskiej?
- Przede wszystkim trwają rozmowy. Trudno dziś w połowie prezydencji mówić o konkretach. Rysują się dobre perspektywy dla Polski. To kolejna perspektywa finansowa. Główne założenia finansowe są negocjowane. Nikt nie neguje już polityki spójności. To dla nas bardzo ważne. Do tego dofinansowanie zbrojeń. Komisja ogłaszała wielki plan dofinansowania przemysłu zbrojeniowego. Mówi się o kilkuset miliardach euro na remilitaryzację Europy. To też jest wkład naszej prezydencji w te działania. Mamy 3 miesiące, żeby to skonkretyzować. To będzie dobra prezydencja dla Polski. Ważne dla nas kwestie będą załatwione.
Na to wszystko oczywiście nakłada się logika kampanii prezydenckiej. Na razie mamy w niej taką swoistą licytację, kto Ukraińcom zabierze najwięcej. Na czele idzie Sławomir Mentzen, który mówi o pomaganiu jako o frajerstwie. Prawo i Sprawiedliwość całe zło widzi w prezydencie Zełeńskim. No, ale też Rafał Trzaskowski chce ograniczyć socjal. Ograniczenie 800+ jest nadal aktualne wśród polityków Koalicji Obywatelskiej?
- Dla kogo ograniczenie 800+?
Oczywiście nie dotyczy to pracujących i mieszkających...
- Przyjęliśmy ustawy w Sejmie. To chodzi o racjonalizację. Mieszkasz i pracujesz w Polsce, uczestniczysz w polskim życiu gospodarczym, należy ci się socjal. Jeśli obywatele Ukrainy pobierają 800+ przebywając na Ukrainie, coś jest nie tak. Trzeba to zracjonalizować. To nie jest kwestia bardzo paląca, wpisująca się w narrację antyukraińską. Nikt nie neguje, że jak jakiś cudzoziemiec mieszka w Polsce i płaci podatki, należy mu się pomoc państwa. To się dzieje. Mamy jednak sygnały, że wiele pieniędzy z 800+ jest transferowanych na Ukrainę tak, że pobierają to ludzie, którzy w Polsce nie mieszkają.
W zeszłym tygodniu minister Dziemianowicz-Bąk mówiła, że nie trwają żadne prace w ministerstwie w tej sprawie.
- Nie wiem. Trzeba pytać panią minister. Ustawy w parlamencie są procedowane.
Obywatele Ukrainy są zakładnikami w tej kampanii? Jeśli tak, jakie mogą być tego konsekwencje?
- Nie. Ta kampania się na tym nie opiera. Dotyczy kwestii naszego interesu. Bardzo dobrze. O Polsce trzeba mówić. Dziś rejestrujemy naszego kandydata. Ponad milion podpisów. Wielkie podziękowania dla mieszkańców Krakowa i Małopolski za liczne podpisy. Lider jest jeden. Mówimy o bezpieczeństwie, polityce rozwoju. Polska musi się rozwijać. Po ponad roku naszych rządów gospodarka zaczęła oddychać i nareszcie idzie do przodu.
Skoro jesteśmy w Krakowie, no to premier Tusk mówi, rozbijemy gruzińskie gangi. Takie deklaracje usłyszeliśmy wczoraj. Wczoraj też deportowano pierwszą grupę, która wyleciała do Gruzji. Gruzińskie gangi to też problem Krakowa? Pan poseł jest z Krakowa, kiedyś był pan szefem Rady Miasta.
- Kraków jest miastem bezpiecznym. Są jednak pewne środowiska i pewne osoby, które w półświatku żyją. Jako mieszkaniec Krakowa widzę, że Kraków jest bezpieczny. W latach 90. było niebezpiecznie, przemoc była. Teraz jest bezpiecznie. To bardzo dobre zjawisko. Trzeba tego pilnować.
Są też pomysły, żeby w ogóle uspokoić życie nocne w Krakowie, poprzez zamykanie choćby tych nocnych przybytków. Trzecia w nocy - to jest ten obywatelski projekt. Słyszymy także pomysły o wzmacnianiu nocnych patroli. Co pan na to?
- Trzeba to zracjonalizować. Nie może być tak, że o 22:00 miasto wymiera. Wtedy wpływy z turystyki i postrzeganie naszego miasta będzie złe. Zdanie mieszkańców Śródmieścia jest ważne. Oni narzekają na negatywne skutki turystyfikacji. Z drugiej strony musi to istnieć. To część naszej kultury i pewnej marki Krakowa. Racjonalizacja jest dobra. 2-3 w nocy? To nie są skrajne kwestie. Tutaj władze miasta mają pole, żeby to racjonalizować. Patrole zawsze są potrzebne. Jako radny Krakowa zwracałem na to uwagę. To daje efekty. Fajna akcja była niedawno, jak były wspólne patrole polskiej i włoskiej policji. Zapraszamy naszych przyjaciół z UE. To dobry pomysł.
Czyli gdyby pan był dzisiaj przewodniczącym Rady Miasta ponownie, podniósłby pan rękę za takim rozwiązaniem? Zamykamy wszystko o trzeciej, jak mówi ten obywatelski projekt?
- Myślę, że to rozsądne. Każdemu się należy przestrzeń do odpoczynku. 3 w nocy to nie jest radykalny pomysł.