Jak to w końcu jest z tym hotelem Cracovia i Muzeum Architektury i Designu, które tam miało powstać? Niecały tydzień temu mówił pan, że skoro powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B, że pieniądze będą i że projekt będzie realizowany. Tymczasem pana koleżanka partyjna Katarzyna Matusik-Lipiec mówiła w sobotnim programie Wyczyń i Blamaż w Radiu Kraków, że "w Krakowie istnieje już Muzeum Sztuki Współczesnej, więc należałoby zadać sobie pytanie, czy tworzenie kolejnej konkurencyjnej instytucji jest potrzebne. Z inicjatywy prezydenta Krakowa na przełomie listopada i grudnia rozpoczną się konsultacje społeczne w tej sprawie. Do mieszkańców Krakowa będzie kierowane pytanie, co powinno się znaleźć w budynku dawnego hotelu Cracovia". Na to poseł Polski 2050 Rafał Komarewicz skonstatował, że nie wiemy, co ma być i nie wiemy, czy będą pieniądze.

- To nie jest budynek, który jest własnością miasta Krakowa. To własność Skarbu Państwa w zarządzie Muzeum Narodowego. Ministerstwo będzie podejmowało decyzję. Jak państwo pisaliście, na początku października jest kierunkowa decyzja, żeby projekt realizować. Problemem są pieniądze. Gdy rząd PiS przygotowywał koncepcję, było to wyceniane na 250 milionów złotych, teraz wychodzi pół miliarda. Jest dylemat, czy to wydać. Ministerstwo skłania się ku temu. Władze Muzeum Narodowego też by tego chciały. To fajna przestrzeń, żeby rozszerzyć ofertę tej instytucji. Stworzyłby się taki zakątek dwóch budynków muzealnych. To dobry projekt. Jest wola i chęć realizacji.

Na 100 procent decyzji jeszcze nie ma? Czy jest?

- Ja mam informacje, że jest decyzja, aby to realizować. Zobaczymy, w jakiej formie finalnie. Trzeba popracować nad koncepcją. Nie można wydać pół miliarda na coś, co będzie słabo funkcjonować.

Będą konsultacje społeczne czy nie?

- Trzeba pytać władz miasta. Dla mnie to dziwne, że mają być przeprowadzane konsultacje społeczne przez miasto, które dotyczą instytucji nie zarządzanej przez nie. Nie wiem, skąd ta informacja.

Katarzyna Matusik-Lipiec.

- Ok. Miasto ma prawo zapytać mieszkańców, co rząd ma zrobić w budynku, którego właścicielem jest Skarb Państwa. Jak jest wola i chęć wydania pieniędzy to ok.

Chciałbym teraz pana zapytać o związki partnerskie i o rządowy projekt ustawy, który, jak wczoraj mówił marszałek Piotr Zgorzelski, wcale nie jest rządowy, ponieważ nie był konsultowany z PSL-em i PSL się na te rozwiązania nie godzi. O co chodzi?

- Trzeba marszałka Zgorzelskiego pytać. Tej kwestii nie znam. Wszyscy obiecywaliśmy, że będą związki partnerskie. To wymóg cywilizacyjny. Trzeba to zrobić. Ludzie płacą podatki, mają oczekiwania, chcą partnerów odwiedzać w szpitalach, razem rozliczać podatki. Są obywatelami. Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Tę ustawę trzeba przyjąć. Jak PSL ma z tym problem, to ich sprawa, nie mój problem.

19 września Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu już po raz któryś orzekł, że Polska nie wypełnia obowiązku, nie zapewnia ochrony i uznania związków par jednopłciowych, czym narusza Europejską Konwencję Praw Człowieka. Powiedzmy sobie, co jest w tym projekcie, bo to nie jest jakiś bardzo daleko idący projekt. To jest najmniej, co może być. Związki partnerskie będą zawierane w Urzędzie Stanu Cywilnego. Wspólne nazwisko, wspólnota majątkowa możliwa, ale niekoniecznie, prawo do dziedziczenia i mała piecza. To jest chyba to, co najbardziej budzi kontrowersję.

- Mamy zapisy konstytucji, jakie mamy. Ona mówi, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Jeśli chcemy realizować oczekiwania osób, które żyją w związkach partnerskich, także jednopłciowych, trzeba dostosować przepisy do ram konstytucji. To musi być forma wspólnoty, która nie naruszy konstytucji, żeby ktoś nie zanegował tego przed TK lub w formie wykładni prawa stanowionego przez Naczelny Sąd Administracyjny. To minimum. Ja uważam, że to trochę za mało, ale lepsze to, niż nic.

Powiedzmy jeszcze, co to jest ta mała piecza, bo może nie każdy wie. To nie jest przysposobienie. Chodzi o to, że rodzic, który nie ma władzy rodzicielskiej, ma wpływ na pewne kwestie dotyczące dziecka, z którym mieszka, czyli biologicznego dziecka partnera. Na przykład może pozwolić jechać na wycieczkę szkolną, podejmować niektóre decyzje zdrowotne i tak dalej. To naprawdę jest bardzo, bardzo mało.

- Lepsze to, niż nic.

To lepsze to niż nic przejdzie w Sejmie? O prezydenta nie pytam.

- Mam nadzieję, że tak. Ja będę głosował za. Trzeba rozmawiać ze wszystkimi posłami i posłankami, żeby ustawa zyskała akceptację. To kwestia otwartości na ludzi i przyzwoitości. To współobywatele naszego kraju. Nie musimy rozumieć ich wyborów, ale ten człowiek ma prawo żyć, jak chce. Nie sądzę, żeby tu należało jakieś zwroty w Sejmie wyprawiać.

Mówiliśmy o tym, że w sprawie związków partnerskich interweniował wielokrotnie Europejski Trybunał Praw Człowieka. Wśród niezbywalnych praw człowieka jest też prawo do azylu. Premier Donald Tusk ogłosił, że Polska chce wprowadzenia czasowego i terytorialnego ograniczenia prawa do azylu. Praw człowieka nie ogranicza się terytorialnie ani czasowo.

- Nie ogranicza się w sytuacji pokoju. Dziś tak nie jest. Premier mówił o rozwiązaniach wzorowanych na Finlandii. Raczej nikt nie kwestionuje tego, że Finlandia przestrzega praw człowieka.

Od razu przerwę. Amnesty International, KOD, Iustitia, Helsińska Fundacja Praw Człowieka i kilkadziesiąt innych organizacji pozarządowych protestują w sprawie tych zapowiedzi Donalda Tuska.

- Ja wolę poczekać na konkretne propozycje. Nie da się protestować przeciwko zapowiedzi ogólnej. Jak to ma być rozwiązanie wzorowane na Finlandii, nie widzę nic złego. Tam jest wiele uwarunkowań takiego mechanizmu. W sytuacji zagrożenia wojną hybrydową może to działać, dopóki zagrożenia występują. Nie rozdzierałbym szat. Diabeł pewnie tkwi w szczegółach.

Mówił pan, że chce o konkretach. Jest strategia migracyjna przedstawiona przez rząd. Dlaczego ta strategia ma tytuł „Odzyskać kontrolę”, „take back control”, czyli cytat brexitowców dosłownie? Ja nie wierzę, że to przypadek.

- Też zwróciłem na to uwagę. Średnio mi się tytuł podoba, ale to zwrócenie się pewnie do elektoratu, który jest do tego przywiązany. To pewnie zabieg marketingowy. Nie wiem, czy trafny.

Czyli do populistów hasłami populistycznymi?

- Może nie tak ostro, ale pokazuje to pewne tendencje i pewne kierunki działań państwa. Nie wiem, czy tak powinno być to określone. To powoduje napięcia organizacji społecznych, które zwracają bardziej uwagę na tytuły, nie na meritum zapisów. Ja bym takiego tytułu nie dał.

W związku z tym, że rząd ostatnio kładzie mocny nacisk na politykę migracyjną, przynajmniej werbalnie, i tę coraz ostrzejszą politykę migracyjną zapowiada, czy w takiej sytuacji, to nie oznacza, że to nie Rafał Trzaskowski, ale Radosław Sikorski będzie kandydatem na prezydenta?

- 7 grudnia dowiemy się, kto będzie kandydatem KO. Taka jest zapowiedź premiera. Wybierzemy najlepszego kandydata. Bliższy mi jest Rafał Trzaskowski, ale musi być konsensus. Musi to być poprzedzone badaniami opinii społecznej. One trwają.