Premier Donald Tusk na Giełdzie Papierów Wartościowych ogłasza rok 2025, rokiem przełomu. Deklaruje m.in. 650 miliardów złotych na inwestycje. Dla pana to też przełom, czy jednak jest pan rozczarowany, bo czegoś zabrakło?

- To zdecydowanie przełom. Słusznie premier zauważył, że mamy w tym roku 1000 lat od pierwszej koronacji króla. Wszyscy się spodziewali programu, który by nawiązywał od historii, ale jednocześnie pchał nasz kraj w kierunku nowoczesności. Odbicie inwestycyjne po czarnych rządach PiS… Mieliśmy fabrykę Izera, elektrownię w Ostrołęce, przewalanie kasy na CPK. To się skończyło. Bierzemy się za strategiczne inwestycje, które pchną państwo do czołówki światowej. O to zaczyna się gra.

Skoro dla pana przełom, to ja powiem, czego zabrakło. Przede wszystkim brak dostępu do taniej zielonej energii. Wiele osób liczyło na odblokowanie energetyki wiatrowej na lądzie i nic się nie wydarzyło takiego. Dlaczego?

- Budujemy wielkie farmy wiatrowe na wodzie. To jest element, który da tę energię, której brakuje. Na dziś brakuje jej w miksie energetycznym, przeważa tu energia z paliw kopalnych. Za to płacimy. Przez osiem lat nie zrobiono nic, żeby to zmienić. Teraz mamy dwa elementy: elektrownie wiatrowe na morzu i budowa elektrowni atomowej.

Ekonomista: Ekonomista: "Inwestycje budują podstawy konkurencji gospodarczej. Ważne, jakie to będą inwestycje"

Premier już drugą zapowiedział...

- Jeszcze mamy program Orlen, tych małych elektrowni. To ciekawie się zapowiada.

Dlaczego Ministerstwo Klimatu i Środowiska od półtora roku pracuje nad ustawą wiatrakową i nic z tego nie ma?

- To pytanie do pani minister. Nie wiem. Są na pewno problemy z protestami społecznymi. To ciągle się pojawia. Wiatraki negatywnie oddziałują na przestrzeń wokół. Stąd budowa dużych farm na morzu. W Małopolsce trudno znaleźć miejsce pod większą ilość wiatraków. Jest tu gęsta zabudowa, duże zaludnienie. To problem – oddziaływanie wiatraków na zabudowę. Dlatego pewnie tej ustawy nie ma. Trzeba jednak pytać w Ministerstwie Klimatu.

Nie chcą rządzący denerwować wyborców przed wyborami prezydenckimi i wiatrakami ich straszyć?

- Nie chodzi o straszenie. Zaraz by się pojawili politycy skrajnej prawicy, którzy by rozpętali histerię. Budowa na morzu jest bardziej akceptowalna społecznie. Będzie to podłączone do naszego systemu energetycznego. Ten prąd będzie wszędzie.

Stanowcze Stanowcze "NIE", dla budowy wiatraków w lasach. „To kosztowne i szkodliwe inwestycje”

Tylko przesył będzie kosztował.

- Tak to nie działa. Mamy sieć energetyczną spiętą. Prąd u nas pochodzi z różnych miejsc. To działa w całej Europie, jest siecią europejską.

Druga rzecz, której zabrakło to demografia i brak rąk do pracy. Zamiast rozsądnej polityki migracyjnej obejmującej migrantów zarobkowych, słyszymy o zaostrzaniu polityki migracyjnej i o deportacjach.

- Wchodzimy w erę rozsądnej polityki migracyjnej. Migranci, którzy wnoszą coś pozytywnego, chcą pracować, akceptują normy społeczne, są mile widziani. Problem mamy z osobami, które tu przyjeżdżają, nie chcą integracji, są nielegalnie. Słynne wizy studenckie były sprzedawane na targowiskach. To znane tematy z rządów PiS. My z tym skończyliśmy. Cywilizujemy politykę migracyjną. Z tyłu głowy mamy fakt, że demografia w Polsce nie jest taka, jakbyśmy sobie życzyli i w przyszłości to może być bariera dla wzrostu gospodarczego.

Kolejna rzecz, której zabrakło to mieszkaniówka. Jaki program mieszkaniowy będzie do przyjęcia na przykład w Krakowie? Czy pan wie, co pokaże minister Krzysztof Paszyk?

- Wiem mniej więcej. Ostatnio starałem się dowiedzieć. Będzie to szło dwutorowo. Dobrze, że część polityków Lewicy oswoiła się z budową mieszkań na własność. Jakiś problem tu był. Będą zasady dopłat skonstruowane tak, żeby ceny nie wzrosły. Będą limity cen za metr. Kiedyś tak było i dobrze działało. Deweloper, chcąc sprzedawać mieszkanie w programie, ograniczy wzrost cen. Zaczynamy erę budownictwa społecznego. Część Polek i Polaków tego chce. Mieszkania będą wynajmowane potencjalnym osobom zainteresowanych. Rynek mieszkaniowy w Polsce wymaga innego podejścia. Program z dojściem do własności i budownictwo społeczne.

Przy tym pierwszym torze zostanę. Skoro limity cenowe będą obowiązywać, tak jak kiedyś przy Mieszkaniu dla Młodych, gdzie te mieszkania deweloperskie w Krakowie powstaną? Już były opowieści, że przed nami drugi Ruczaj prawdopodobnie.

- Nie będzie tak tragicznie. Przestrzeń jest. Ceny mieszkań są teraz zawyżone, ale systematycznie spadają. Rynek się stabilizuje. Nie chcemy spowodować, żeby ceny mieszkań znowu wzrosły. W stosunku do możliwości finansowych Polaków, ceny te są za wysokie. Deweloperzy zoptymalizują koszty. Drugi Ruczaj nam nie grozi, będą Plany Ogólne. Tu jest rola samorządu. Będzie studium dla całego miasta, co zobowiąże deweloperów. Jak jesteśmy przy takich inwestycjach, narzekaliśmy na Czyżyny, a wszyscy sobie to chwalą.

Mówi pan o Avii?

- Tak. To był czarny element PR, jako negatywna zabudowa. To jest intensywne, ale osoby tam mieszkające nie mają negatywnych odczuć. Formułują to ludzie, którzy tam nie mieszkają.

To ciekawa uwaga, rzeczywiście trzeba zapytać mieszkańców, czy podzielają opinie pana posła z Avii...

- Ja tam nie mieszkam. Rozmawiałem z osobami, które tam mieszkają i chciałem się dowiedzieć. Nie spotkałem się z negatywną oceną tego osiedla.

Na koniec kwestia wyborów prezydenckich. W sondażach Rafał Trzaskowski wygrywa i z Karolem Nawrockim, i ze Sławomirem Mentzenem w drugiej turze, tylko ta odległość jest mniejsza w wypadku Sławomira Mentzena. Jak pan to wytłumaczy?

- Ważne, że Rafał wygrywa. Pracujemy. Jesteśmy po kampanii samorządowej. Była wczoraj konwencja samorządowa. Jest przepływ elektoratu między kandydatem PiS i Konfederacji. Karol Nawrocki traci, na czym korzysta Sławomir Mentzen. Zobaczymy, jak to się skończy. Mówi się w kuluarach, że w marcu Jarosław Kaczyński wystawi kandydata bardziej związanego z PiS. Oni się czują zagrożeni, że stracą drugie miejsce w sondażach.

Pan wolałby Sławomira Mentzena czy Karola Nawrockiego?

- Ja bym wolał wygraną w I turze Rafała Trzaskowskiego, żeby zaoszczędzić sobie spektaklu. Pracujemy, żeby ten cel osiągnąć.