Poniżej 1% polskiego PKB mają sięgnąć straty wywołane powodzią. To może być w sumie kilkanaście miliardów złotych. Czy potrzebna będzie nowelizacja budżetu?
- Nie sądzę. Rząd deklaruje, że pieniądze są. 2 miliardy to pierwsza transza doraźnej pomocy. Wydaje się, że jesteśmy w takim momencie roku budżetowego, że pieniądze się znajdą w kolejnym budżecie. Będą zmiany pewnie projektu przyszłorocznego budżetu.
Powódź w roku 2010 to szacunkowo właśnie był 1% PKB. Na dzisiejsze pieniądze to ponad 30 miliardów. To poważna suma wobec tych dwóch miliardów deklarowanych dzisiaj.
- Tak, ale 2 miliardy to pomoc doraźna. Trzeba ją szybko uruchomić. To pomoc dla ludzi. Wielka tragedia jest, źle się dzieje, że politycy PiS wykorzystują to do gierek politycznych. Takie katastrofy – z uwagi na zmiany klimatyczne - będą się zdarzać coraz częściej. Trzeba się przygotowywać. Musimy jako państwo budować odporność naszą. Państwo zdało egzamin moim zdaniem. Na pewno pomoc jest potrzebna. Ona będzie.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości mówią tak - gdyby nie zbiornik w Raciborzu, który przez dzisiejszą koalicję rządową nazywany był pisowską gigantomanią, gdyby nie Wojska Obrony Terytorialnej, które nazywane były wojskami Macierewicza, no to straty byłyby większe.
- Zbiornik w Raciborzu… Budowę rozpoczęto i decyzje zapadły przed rządami PiS. Odpowiadał za budowę prof. Janusz Zalewski, który został z pracy zwolniony w czasie rządów PiS. Politycy PiS powinni milczeć. Rząd PO-PSL realizował ten projekt. To suchy zbiornik przeciwpowodziowy. Nie jest to wielka inwestycja, jak za Gierka. To przydatne narzędzie do zatrzymania fali powodziowej. Cieszę się, że PiS tego nie zepsuł, bo zepsuł wiele innych rzeczy, jak budowę polderów zalewowych w Kotlinie Kłodzkiej.
Ale też Prawo i Sprawiedliwość, a w zasadzie Wody Polskie, rozpoczęły prace związane z budową polderów i zbiorników między Krakowem a Oświęcimiem...
- Nie PiS rozpoczął. Teraz zapadły decyzje. We wtorek Ministerstwo Finansów podjęło decyzję o wystąpieniu do Banku Światowego o sfinansowanie tego projektu. Będziemy to realizować. Ten projekt da Krakowowi bezpieczeństwo. Chcę uzupełnić ten projekt. Fajnie, że będziemy chronieni przed zalewem ze strony Wisły. Mamy małe cieki wodne w Krakowie: Sudół Dominikański, Serafa, Skawinka w Skawinie. Trzeba to uzupełnić, żeby te elementy się w projekcie znalazły. Projekt będzie realizowany w latach 2027-2033. Wszystko od razu nie powstanie.
Żeby być dokładnym, konsultacje społeczne rozpoczęły się w tej sprawie bodaj dwa lata temu. Decyzje dotyczące finansowania, tak jak pan mówi, zapadły teraz.
- Decyzja zapadła we wtorek. Wchodzimy w ten projekt, będziemy to realizować. Bank Światowy będzie to finansował. Zależy to od rozmów. Rozpoczynają się one w gronie eksperckim na temat kształtu projektu i zasad finansowania.
Jakie wnioski Kraków powinien wyciągnąć z tej powodzi? To jest pytanie o system.
- To kwestia powyżej władz miasta. Miasto musi zabezpieczać nas, rozwijać projekty małej retencji. Walka przeciwpowodziowa to walka w zlewni Wisły. To szersze niż miasto. Generalnie trzeba tymi projektami przeciwpowodziowymi zabezpieczać Kraków w zlewniach. Mamy zlewnię Prądnika, bardzo newralgiczną. Musi być praca. Pomysły na szczęście są proekologiczne. Jest odejście od stałych zbiorników na rzecz polderów, suchych zbiorników. One nie dewastują środowiska. Zresztą po części one też będą przyjazne środowisku, bo na przykład w planowanym zbiorniku w Węgrzcach na Sudole Dominikańskim będą wykonane specjalne stanowiska, dzięki którym te wszystkie małe organizmy będą mogły się rozwijać. Można to połączyć z ekologią. Politycy PiS lansują teorię, że zabezpieczenia przeciwpowodziowe wykluczają dbanie o środowisko. Nie.
Te nakłady na bezpieczeństwo wykluczają dzisiaj pomoc dla Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego? Kilka dni temu krakowska Rada Miasta zaapelowała do rządu o to, by dofinansował budowę kampusu Collegium Medicum. Czy w związku z tym, co się dzieje i w związku z tymi potrzebami związanymi z pomocą, te pieniądze będą dla krakowskich uczelni?
- Rozmawiałem z poprzednim rektorem prof. Jakiem Popielem w tej sprawie. Wystąpiłem z interpelacją do ministra nauki. Odzew jest taki, że w wtorek albo w środę będę się z panem ministrem Wieczorkiem widział między innymi w tej sprawie. Uważam, że jak zaczęło się realizować tę wielką inwestycję, związaną z rozwojem medycznego zaplecza UJ, trzeba to skończyć. Potrzebujemy medyków, także w przypadku godziny W - wojny. PiS zaniedbał szkolenie personelu medycznego. UJ może pomóc.
Tyle kierunków lekarskich otworzył minister Czarnek na uczelniach, dawnych wyższych szkołach zawodowych.
- Nie chcę mówić pseudomedycznych... Zobaczymy. Potrzebna jest medycyna pola walki. UJ może się w to wpisać. Rozmawiamy o rozbudowie Szpitala Wojskowego na ulicy Wrocławskiej, który będzie świadczył pod tym kątem usługi dla MON. Normalnie mieszkańcy Krakowa będą mogli z niego korzystać, ale będą też szkolenia medyków pola walki. UJ może w to wejść. To się łączy. Będziemy rozmawiali. To duże pieniądze - 500 milionów. Musi być model finansowania i realizacja inwestycji.
Tych kierunków medycznych to wie pan, ile powstało?
- Wiem, ale nam są potrzebne specjalistyczne kierunki medyczne. Specjalizacja. Lekarz świeżo po studiach musi budować sobie specjalizację.
Więcej miejsc na specjalizacjach? O tym trzeba pomyśleć?
- Dokładnie tak. To będzie się działo. W Łodzi będą też rozbudowywane kliniki.
Kto wystartuje w wyborach uzupełniających do Senatu, gdy Bogdan Klich zostanie ambasadorem w Stanach Zjednoczonych? Pan kiedyś był przymierzony do Senatu, ale to już jest melodia przeszłości, bo jest pan dzisiaj w Sejmie.
- Nie ten okręg senacki. Decyzję pewnie podejmie kierownictwo KO i premier Tusk. Mamy pakt senacki, który obowiązuje.
Czyli Bogusław Sonik? To jest możliwe?
- Wiem, że były poseł Sonik bardzo chce. Rozmowy są. Zgodnie z paktem senackim, to miejsce powinno być dla KO. Myślę, że duże zdanie będzie miał też odchodzący senator.
Czyli Grzegorz Stawowy, najbliższy współpracownik?
- Mówi się o radnym Stawowym. Tak. On nie do końca się chyba do tego pali, ale to nazwisko jest wymieniane. Zmiana pokoleniowa w Senacie może by była dobra.
Czyli bliższy startu jest Grzegorz Stawowy?
- Zobaczymy. Zawsze może być inna kandydatura. Zdecyduje zarząd krajowy PO, kierownictwo KO. Nie sądzę, żeby okręg ten przypadł jakiemuś koalicjantowi. Zasady paktu są jasne. W ramach uzgodnień może jednak tak pewnie być.