Zapis rozmowy Jacka Bańki z Barbarą Nowak (PiS) oraz Wojciechem Krzysztonkiem (PO).
Jacek Bańka: Kiepsko przygotowana kolejna restrukturyzacja? Tak to trzeba nazwać?
Barbara Nowak: Kiepsko? Oczywiście. W jakiś sposób kiepsko, ponieważ nikt się nie zgadza z tym, żeby były przeprowadzone te likwidacje czy przenosiny. Decyzja dzisiejsza to wynik tego co zdarzyło się na komisji głównej. Tam klub PiS zawnioskował o zdjęcie z harmonogramu sesji tych wszystkich druków likwidujących i przekształcających. Wygląda na to, że rozpadła się koalicja PO – Jacek Majchrowski. PO tego nie poparła. Dzisiaj pani prezydent ratowała sytuację.
J.B: Od radnych PO słyszałem, że nie było czasu, żeby się zapoznać z problemem.
Wojciech Krzysztonek: Te informacje o zerwaniu koalicji są za wczesne. Faktycznie radny PiS złożył wniosek o zdjęcie tych punktów z najbliższej sesji. My wstrzymaliśmy się od głosu i wniosek przeszedł. My widzimy konieczność racjonalizacji wydatków w oświacie w Krakowie. Dostrzegamy jednak też argumenty rodziców i nauczycieli, którzy podnosili zarzut, że propozycje nie były z nimi konsultowane. Uznaliśmy, że trzeba dać sobie trochę czasu, żebyśmy się zapoznali z argumentami prezydenta i stanowiskiem strony społecznej. Na to nie mieliśmy czasu.
J.B: Takie uchwały trzeba podjąć do końca lutego, żeby wszystko funkcjonowało od 1 września. Dlatego taki pośpiech i taka decyzja?
B.N: Zdecydowanie. Do końca lutego trzeba podjąć decyzje, żeby był czas na zmiany. Tak jak pani prezydent powiedziała, nie ma teraz szansy. Możemy przewidywać, że znajdzie się grupa radnych, która zbierze 22 głosy i wprowadzi jakiś druk. Zdejmując ten punkt z planu komisji głównej baliśmy się tego, bo pojawiały się doniesienia medialne, że poszczególni radni PO zapowiadali, że będą pewnych szkół bronić. Baliśmy się, że inne mogą przepaść. To nie powinien być targ, ale rzeczowe przyglądnięcie się sprawie. Wszystkie informacje zapisane w tych uzasadnieniach sprawdzałam. Wiem, że były tam pomyłki.
J.B: Z jednej strony jak słyszymy o szkołach do przekształcenia czy likwidacji to ze zrozumieniem przyjmujemy protesty uczniów i nauczycieli. Z drugiej strony jakbyśmy zapytali o ocenę funkcjonowania tych placówek to ona jednoznaczna nie jest.
W.K: Problem w tym, że do jednego worka wrzucono kilka problemów i starano się to rozwiązać likwidacją lub połączeniem. Wniosek był jeden. Są tam placówki, gdzie nabory w nowym roczniku są słabe. Trzeba się zastanowić czy tej szkoły nie zlikwidować. Są jednak kuriozalne propozycje, gdzie dom kultury z osiedla Tysiąclecia próbuje się przenieść do Zespołu Szkół Ogólnokształcących numer 14 argumentując to tym, że zyskamy oszczędności 84 tysiące złotych. Dzisiaj w ZSO jest szkoła Gortata, która płaci tej szkole rocznie ponad 75 tysięcy złotych. Oszczędności są żadne i tracimy prestiżową palcówkę z Nowej Huty. To problem. Wrzucono wszystko do jednego worka. Myśmy nie chcieliśmy się targować. Wstrzymaliśmy się przy wniosku całościowy. Trzeba słuchać strony społecznej.
J.B: Wśród tych placówek są szkoły, które trzeba zlikwidować lub połączyć, ale ta forma...
B.N: Ja bym powiedziała inaczej. Trzeba patrzeć całościowo na sieć szkół w Krakowie. Trzeba analizować dane. Wspominałam, że pani prezydent przygotowała dobre mapy z informacjami na temat funkcjonowania szkół z demografią. Wiemy gdzie trzeba więcej szkół i przedszkoli. Wiemy też, gdzie trzeba odchodzić od większej ilości szkół. To wszystko musi być rozłożone w czasie. Nigdy nie będzie tak, że jakakolwiek likwidacja nie spowoduje dyskusji. Teraz ona jest gorąca. Ogrom ludzi jest zainteresowany tym co miało się stać. Zrobiło się gorąco. Nawet młodzieżowa Rada Krakowa o tym dyskutowała. Społeczeństwo mówi nie. Pytanie jak do tego podejść? To inna sprawa. Najprawdopodobniej w przyszłym roku zacznie się reforma szkolnictwa. Od początku złe było, żeby teraz zmieniać cokolwiek przy gimnazjach czy liceach. Nie wolno ludziom fundować da razy stresu.
J.B: Czyli rok się wstrzymajmy, bo czekają nas zmiany zapowiadane przez MEN? Czyli najpierw czekamy a potem po raz czwarty podchodzimy do restrukturyzacji?
W.K: W sytuacji kiedy nie wiemy czy rząd nie przeprowadzi reformy, faktycznie te propozycje wydają się zbyt pochopne. Mamy do czynienia nie z operacją na materii, ale na żywej tkance. Podmiotem zmian są uczniowie i dzieci. Fundowanie im podwójnego stresu, jak założeniem reformy ma być lepsze nauczanie, wydaje się niezbyt dobre.
J.B: Będzie ta likwidacja gimnazjów? Mniej chętnie przedstawiciele PiS o tym mówią.
B.N: Tak. Cały czas słyszę potwierdzenie. W jaki sposób? To się rodzi. Będzie to konsultowane. Nie wierzę, żebyśmy od tego odstąpili.
J.B: Pan był szefem dzielnicy XIV kiedy broniono dawnej szkoły numer 52. Będzie jakaś obrona gimnazjów?
W.K: Musimy czekać na konkrety. Mam nadzieję, że będzie czas na dyskusję. Mam nadzieję, że unikniemy przykrych scenariuszy z gwałtownymi zmianami przeprowadzanymi nocą.